All posts by fileth

III Niedziela Wielkiego Postu Rok ?C?

?Nie? mówione z miłości
Echo Księgi Wyjścia 20, 1-17
III Niedziela Wielkiego Postu Rok ?C?

Kiedyś na wykładzie teologii zapytałem starego profesora: co jest najważniejsze albo najpiękniejsze w Dekalogu? Po dłuższej chwili namysłu odpowiedział: Piękno i powaga Dekalogu wyraża się w jednym słowie: ?nie?, które zostało wypowiedziane z miłości do wszystkich. Długo nie mogłem zrozumieć, jak to możliwe, że sprzeciw może być wyznaniem najprawdziwszej miłości. Młody człowiek, ale nie tylko młody, nie znosi jakiegokolwiek sprzeciwu. Już małe dziecko, gdy usłyszy odmowę ze strony ojca, idzie do matki, mając nadzieję, że usłyszy przyzwolenie. Niestety, na jego nieszczęście, często właśnie tak bywa. Tak oto od najbliższych odbiera pierwszą lekcję relatywizmu.
Jedno krótkie słowo ?nie? stanowi oś całego Dekalogu. Gdyby ono zanikło, otrzymamy okropną koncepcję wolności, która pozwala na wszystko. Czym jest Dekalog? Po pierwsze, jest doskonałą diagnozą, jaką postawił naszej naturze Bóg. Po grzechu pierworodnym wszyscy jesteśmy chorzy w każdej sferze naszego człowieczeństwa. Gdy Izraelici wyszli z domu niewoli, powstała iluzja wolności. Tymczasem wspólna wędrówka przez pustynię zaczęła wszystkich demaskować. Do głosu zaczęły dochodzić rozmaite namiętności.
Oto ktoś ukradł komuś bukłak z wodą albo koźlątko. Ktoś uwiódł czyjąś córkę lub żonę. Pojawiła się zazdrość. Biedni zaczęli zazdrościć bogatym, samotni – poślubionym. Zdrowi stali się solą w oku chorych. Wszystkie różnice podniesione zostały do rangi problemu. Ujawnił się egoizm i obojętność. Każdy namiot był odrębnym światem. Obozowisko Izraela przypominało archipelag małych wysp szczęścia i nieszczęścia w morzu ruchomych piasków. Indywidualizm zaczął od wewnątrz rozsadzać wspólnotę. Pustka miejsca i czasu zrodziła nudę, a natura nie znosi pustki. W czasie długich postojów rodziła się więc tęsknota za dawnym życiem, a wspomnienie obcych bóstw i kultów jeszcze ją wzmagało. Na pustyni, w bólach przychodziło na świat następne pokolenie, które umownie można nazwać pokoleniem przejściowym. Ziemia Obiecana była mu tak samo obca jak Egipt. Jedyne, co pozostawało mu znane, to pustynia. Pokolenie, które nie widziało ani plag egipskich, ani cudów, nie wiedziało, co ma być tworzywem jego tożsamości.
Po drugie, Dekalog, nazywany drogą życia, jest propozycją Przymierza. To nie jest droga dla wszystkich, ale dla tych, którzy chcą tak żyć. Żadne prawo nie ma mocy wyzwalać człowieka z jego słabości i skłonności. Prawo oskarża człowieka, udowadnia mu winę, a w konsekwencji niesie za sobą jakąś sankcję. Dekalog, chociaż wymyślony przez Boga, także nie ma mocy wyzwolenia, jakiego człowiek potrzebuje. Żadne z przykazań Bożych nie powoduje nawrócenia. W tym sensie człowiek tkwi w niewoli i przekleństwie Prawa, którego nie jest w stanie wypełnić.
Święty Paweł wielokrotnie rozważa ten problem w swoich listach. W Liście do Rzymian pisze tak:
?Czy Prawo jest grzechem? Żadną miarą! Ale jedynie przez Prawo zdobyłem znajomość grzechu. Nie wiedziałbym bowiem, co to jest pożądanie, gdyby Prawo nie mówiło: Nie pożądaj. Z przykazania tego czerpiąc podnietę, grzech wzbudził we mnie wszelkie pożądanie.[?] Gdy jednak zjawiło się przykazanie ? grzech ożył, ja zaś umarłem. I przekonałem się, że przykazanie, które miało prowadzić do życia, zawiodło mnie ku śmierci. Albowiem grzech, czerpiąc podnietę z przykazania uwiódł mnie i przez nie zadał mi śmierć?.
(Rz 7, 7-11)
Z powyższego tekstu jasno wynika, że Prawo Boże jest dobre i ??bezsprzecznie święte?, ale poprzez swoje brzmienie i sens pokazuje człowiekowi jego duchową śmierć. Prawo demaskuje naszą grzeszność. A ponieważ człowiek chce mieć pozytywny obraz siebie, ponieważ chce myśleć o sobie jak najlepiej, a nie chce czuć się grzesznikiem, któremu udowodniona zostaje wina, ulega pokusie, by zmienić Prawo Boże. Chce dokonywać tzw. reinterpretacji. Człowiek zaczyna się zastanawiać, co Pan Bóg miał na myśli? Czy Prawo Boże trzeba rozumieć dosłownie czy metaforycznie? Ateiści nie zastanawiają się nad prawem Bożym, wierząc w omnipotencję prawa stanowionego, żyją tak, jakby Bóg nie istniał. Przykładów jest wiele. Na naszych oczach dokonują reinterpretacji płci, małżeństwa, rodziny, płodności, śmierci, wychowania, wolności, wzajemnych relacji, a nawet samego człowieczeństwa. Jan Paweł II w czasie pielgrzymki do Ojczyzny w 1991 r. nauczał:
?Może się zdarzyć, że człowiek mówi jakąś prawdę po to, żeby uzasadnić swoje kłamstwo. Wielki zamęt wprowadza człowiek w nasz ludzki świat, jeśli prawdę próbuje oddać na służbę kłamstwa ?.
(Homilia, Olsztyn 6.06.1991 r.)
Tak oto słyszymy, że płeć nie jest faktem biologicznym, ale kulturowym. Po prostu, jesteś tym, kim się czujesz lub kim chcesz być. W tym kluczu reinterpretuje się małżeństwo mówiąc, że każdy związek jest rodziną, każdy sposób poczęcia jest dopuszczalny, każdy pogląd jest uprawniony, a wszystko inne to tzw. mowa nienawiści albo fundamentalizm.
Dlaczego Bóg mówi ?nie?? Dlaczego niezmiennie sprzeciwia się człowiekowi w każdym pokoleniu i praktycznie w każdej dziedzinie? Uczciwie trzeba stwierdzić jedno: nie ma takiej sfery życia, w której człowiek nie popełniałby błędów. Z korzenia trzech pożądliwości, których celem jest zdobycie pieniędzy, przyjemności i władzy, wyrasta cała ludzka grzeszność (por. 1J 2,16n). Z ludzkich, i zarazem nieludzkich, pragnień rodzi się świat bez ograniczeń. Świat wolności, która zniewala. Stąd to jedno słowo ?nie? w całości Bożych planów wydaje się być ciałem obcym. Bóg, który wszystko stworzył, nagle jawi się jako wielki hamulcowy. To przecież istota pierwszej pokusy w ogrodzie szczęścia, gdy człowiek po raz pierwszy zakwestionował sens i znaczenie jednego zakazu. Pierwsi ludzie nie słyszeli Dziesięciu Przykazań, usłyszeli jedno (!) polecenie. A i to okazało się za dużo.
Jak poddamy głębszej analizie Hymn o miłości św. Pawła z Pierwszego Listu do Koryntian (13, 1-13), ze zdumieniem odkryjemy, że miłość, żeby pozostać miłością, wielokrotnie mówi -?nie!? Czytamy bowiem:
?Miłość nie zazdrości, nie szuka poklasku, nie unosi się pychą, nie dopuszcza się bezwstydu, nie szuka swego, nie unosi się gniewem, nie pamięta złego, nie cieszy się z niesprawiedliwości?.
Miłość nie jest wielkim, bezkrytycznym przyzwoleniem ani zgodą na wszystko! Warto więc analizując Dekalog pamiętać, że objawił go Bóg, który jest miłością (por. 1J4,8). Miłość wskazuje człowiekowi Deka- logos, dziesięć słów życia. Jeśli na trwale połączymy Dekalog z miłością, o wiele łatwiej będzie nam przyjmować trudne treści poszczególnych przykazań. W miłości wszystko staje się możliwe i łatwiejsze.
Na wielu obrazach obie tablice Dekalogu zawierają taką samą liczbę przykazań. I to jest błąd. Treść pierwszej tablicy reguluje nasze relacje z Bogiem (I-III), zapis drugiej tablicy traktuje o warunkach ludzkich relacji (IV-X). Mimo liczbowej różnicy jest równowaga znaczeniowa. Nie ma miłości do Boga bez miłości do ludzi i odwrotnie. Dlatego, gdy jeden z uczonych w Piśmie zapytał Jezusa, które jest pierwsze ze wszystkich przykazań, usłyszał o przykazaniu miłości:
?Pierwsze jest: Słuchaj, Izraelu, Pan Bóg nasz, Pan jest jedyny. Będziesz miłował Pana, Boga swego, całym swoim sercem, całą swoją duszą, całym swoim umysłem i całą swoją mocą. Drugie jest to: Będziesz miłował swego bliźniego jak siebie samego. Nie ma innego przykazania większego od tych? .
(Mk 12, 29-31)
Oczywiście jedne przykazania zachowuje się łatwiej, inne ? trudniej, ale wszystkie trzeba rozpatrywać jako przejaw miłości. Przykazanie, które chroni mnie przed zabójstwem, cudzołóstwem, kradzieżą albo fałszywym świadectwem, dokładnie przed tym samym chroni moich bliźnich. Chodzi o to, żeby moja słabość i skłonność do złego nie niszczyła nikogo i by czyjaś skłonność nie niszczyła mnie i mojego życia. Bóg uwzględnia wszystkich, podczas gdy my myślimy niemal wyłącznie o sobie.
Wartość Dekalogu leży także w tym, że jest jeden dla wszystkich. Nikt z Żydów i chrześcijan nie może czuć się ponad prawem, zwłaszcza że Dekalog w dużej mierze jest odbiciem prawa naturalnego. Nie ma ?świętych krów?, które mogą czuć się zwolnione z moralnej odpowiedzialności lub stosować własne zasady. Każdy musi się zmierzyć z tym samym modelem moralności, którą wyznaje i egzekwuje wspólnota wierzących. Od czasu Mojżesza sumienie każdego człowieka słyszy to samo:
Nie będziesz miał cudzych bogów obok Mnie! Nie będziesz czynił żadnej rzeźby ani żadnego obrazu tego, co jest na niebie wysoko, ani tego, co jest na ziemi nisko, ani tego, co jest w wodach pod ziemią! Nie będziesz oddawał im pokłonu i nie będziesz im służył, ponieważ Ja Pan, twój Bóg, jestem Bogiem zazdrosnym, który karze występek ojców na synach do trzeciego i czwartego pokolenia względem tych, którzy Mnie nienawidzą. Okazuję zaś łaskę aż do tysiącznego pokolenia tym, którzy Mnie miłują i przestrzegają moich przykazań.
Nie będziesz wzywał imienia Pana, Boga twego, do czczych rzeczy, gdyż Pan nie pozostawi bezkarnie tego, który wzywa Jego imienia do czczych rzeczy.
Pamiętaj o dniu szabatu, aby go uświęcić. Sześć dni będziesz pracować i wykonywać wszystkie twe zajęcia. Dzień zaś siódmy jest szabatem ku czci Pana, Boga twego. Nie możesz przeto w dniu tym wykonywać żadnej pracy ani ty sam, ani syn twój, ani twoja córka, ani twój niewolnik, ani twoja niewolnica, ani twoje bydło, ani cudzoziemiec, który mieszka pośród twych bram. W sześciu dniach bowiem uczynił Pan niebo, ziemię, morze oraz wszystko, co jest w nich, w siódmym zaś dniu odpoczął. Dlatego pobłogosławił Pan dzień szabatu i uznał go za święty.
Czcij ojca twego i matkę twoją, abyś długo żył na ziemi, którą Pan, Bóg twój, da tobie.
Nie będziesz zabijał.
Nie będziesz cudzołożył.
Nie będziesz kradł.
Nie będziesz mówił przeciw bliźniemu twemu kłamstwa jako świadek.
Nie będziesz pożądał domu bliźniego twego. Nie będziesz pożądał żony bliźniego twego, ani jego niewolnika, ani jego niewolnicy, ani jego wołu, ani jego osła, ani żadnej rzeczy, która należy do bliźniego twego?.
(Wj 20, 1-17)
Sumienie słyszy, ale czy potwierdza?

Ks. Ryszard K. Winiarski

II Niedziela Wielkiego Postu Rok ?C?

Przymierze z ojcem wiary
Echo Księgi Rodzaju 15, 5-15
II Niedziela Wielkiego Postu Rok ?C?

Zawieranie przymierzy jest elementem strategii przetrwania w świecie, w którym nie ma równowagi sił. Słabsi, by przetrwać, zawierają pakty, aby na ściśle określonych warunkach uzyskać gwarancje bezpieczeństwa i pomocy. Oczywiście, warunki zawsze określają silniejsi. Zewnętrznym wyrazem takich umów i przymierzy są dokumenty, potwierdzane pieczęcią i własnoręcznym podpisem układających się stron. Historia ludzkości zna wiele przymierzy i doraźnych sojuszy, które miały kogoś zabezpieczyć, a nie zabezpieczyły. Polska w przededniu II wojny światowej miała podpisane aż cztery pakty i żaden nie uchronił jej przed agresją i wojenną hekatombą. Pakty mają to do siebie, że niestety można je wypowiedzieć albo łamać bez wypowiedzenia. A poza tym warto pamiętać, że każda umowa zawierana jest w kontekście innych, wcześniejszych i późniejszych.
W Starym Testamencie mamy cztery postacie, z którymi Bóg zawarł cztery różne przymierza. Pierwszym z nich było przymierze z Noem. Nie miało ono charakteru dwustronnego kontraktu. Bóg wyszedł z inicjatywą ocalenia Noego i jego rodziny, bez żadnych warunków wstępnych. Widzialnym znakiem tego przymierza była tęcza nazywana uśmiechem Boga.
Kolejne przymierze było zawarte z Abrahamem. Bóg dał mu w obietnicę potomstwa tak licznego jak gwiazdy na niebie lub ziarenka piasku na brzegu morza, a także objęcia przez ten naród w posiadanie ziemi. Więcej na ten temat powiemy sobie w dalszej części naszych rozważań. Przymierze z Mojżeszem prowadziło do powstaniu narodu wybranego, którego życie opierać się będzie na Dekalogu. Zawierało jednak konkretne warunki. Od ich spełnienia zależy nie tylko trwałość przymierza, ale w ogóle biologiczne i duchowe przetrwanie. Trwanie w przymierzu wymagało posłuszeństwa i wierności. Nieposłuszeństwo i odstępstwo ściągały przekleństwo.
Przymierze Boga z Dawidem było zapowiedzią Nowego Przymierza. W obietnicach danych przez Boga Dawidowi (2 Sm 7,8-16) pojawia się wizja wiecznego królestwa. Ta obietnica wykracza poza czas życia syna Dawida – króla Salomona, który wybudował w Jerozolimie pierwszą Świątynię. Bóg wydaje się tu zapowiadać, że przejmie tron Dawida i uczyni go swoim, aby w ten sposób zapewnić mu wieczne trwanie. Prawdziwy paradoks polega na tym, że detronizacja staje się najprawdziwszą intronizacją.
W świecie semickim istniał pewien rytuał zawierania przymierzy. Można go nazwać pierwotnym protokołem dyplomatycznym. Najpierw była preambuła, w której prezentowano strony: najpierw silniejszego, potem słabszego. Następnie odczytywano wynegocjowane warunki, które zasadniczo wiązywały słabszych, by silniejsi mogli ich ochraniać, gdy zajdzie potrzeba. Następnie zabijano i rozpoławiano zwierzęta ofiarne. Przedstawiciel każdej ze stron przechodził i wypowiadał niezwykle groźną formułę przysięgi: ?Niech się ze mną stanie tak, jak z tymi zwierzętami, jeśli kiedykolwiek miałbym nie dotrzymać warunków przymierza?. Potem wspólnie ucztowano. A potem życie weryfikowało wzajemną lojalność.
To ryzykowna formuła. Tu nie ma żartów. Niech się stanie jak z tymi zwierzętami tzn. niech zginę, niech będę poćwiartowany, niech mnie wypatroszą, jeśli miałbym nie dochować wierności przysiędze. Święci woleli raczej umrzeć, niż zgrzeszyć, my, niestety, wolimy odwrotnie!
Nie wszyscy wiedzą, jak kończy się przysięga Hipokratesa, której, niestety, lekarze już od dawna nie składają. Hipokrates, który nie znał Biblii, nie był chrześcijaninem, w taki sposób przysięgał, powołując na świadków bogów greckiego panteonu: ?Jeżeli dochowam tej przysięgi i nie złamię jej, obym osiągnął pomyślność w życiu i pełnieniu swej sztuki, ciesząc się uznaniem ludzi po wszystkie czasy; ale jeśli ją przekroczę i złamię, niech mię los przeciwny dotknie?. To wielka sztuka tak się zobowiązać i tak chcieć dla siebie.
Ślad tego rytuału mamy w omawianym fragmencie Księgi Rodzaju. Abraham zabija zwierzęta uznane później za ofiarnicze (jałówka, koza, baran, gołębica, synogarlica), patroszy je, przecina na pół i układa w taki sposób, by powstała swoista ?droga ofiarna?. Nie ma powodu, by to przymierze, jakkolwiek zawierane jest pomiędzy Bogiem a człowiekiem, miało inną formę od powszechnie obowiązującej wtedy między ludźmi.
Ciekawy jest natomiast motyw ptactwa drapieżnego, które zwęszywszy krew i mięso, zlatuje się, by żerować. Te zwierzęta to ciała obce, symbolizują przeszkody, które zawsze chcą niszczyć ludzkie przymierze z Bogiem. Może były to kruki, sępy albo inne zwierzęta nieczyste. Nieważne. Istotne jest to, że człowiek ma trzech przeciwników: świat zewnętrzny, demona i własną, upadłą naturę. Musi prowadzić walkę na trzech różnych frontach, chociaż jeden z nich jest wystarczającym polem walki. Spróbujmy skojarzyć ten epizod z ewangeliczną przypowieścią o siewcy, która mówi, że gdy jest głoszone Słowo Boże, przychodzi demon i porywa to, co zasiane jest w sercu człowieka albo z przypowieścią o chwaście, która mówi, że pod osłoną nocy przychodzi wróg i wsiewa chwast (Mt 13, 4- 30). Przypowieści pokazują, że każdy Boży zamysł, każde natchnienie Ducha Świętego znajduje przeciwnika, czasem nawet wielu, którzy na różne sposoby próbują zniszczyć relację z Bogiem. Każdy mógłby dopowiedzieć własne spostrzeżenia w tym względzie, bo każdy doznaje innych pokus i udręki. Każdy ma własne dylematy i potyka się o własne słabości.
Abraham odpędza ptactwo, to znaczy zmaga się wewnętrznie. Czuwa, by nie utracić Bożej łaski. Nie chce, by cokolwiek niszczyło zawierane przymierze. Walka okazuje się długa, trudna i męcząca. Abraham jest tak wyczerpany, że zasypia ze zmęczenia. Opanowuje go uczucie lęku i wielka ciemność, której natury nie podobna określić. Skłonny jestem uznać, że zasadniczo chodzi o ciemność duchową, która przyszła wraz z zachodem słońca. Tak właśnie bywa, że człowiek otoczony światłem Ducha Świętego, przeżywa ukrytą i ukrywaną ciemność. Niejeden ksiądz może potwierdzić, że w chwili święceń, kiedy leżał krzyżem na posadzce katedry, kiedy śpiewana była Litania do Wszystkich Świętych, bynajmniej nie miał pobożnych myśli. Trudno było mu się skupić, targały nim wątpliwości i lęki. Odganiał natrętne pokusy, by nie wstać i nie wyjść na oczach wszystkich na zewnątrz. Bliskość i realność przymierza ciążą najbardziej. I trzeba to przemóc, by przymierze trwało.
Oczywiści zawsze powraca pytanie: Kto jest gwarantem przymierza? Odpowiedź, jakiej udziela nam Księga Rodzaju, jest jedna: gwarantem przymierza jest Bóg. Człowiek nie może niczego zagwarantować. Jest jedynie słabym, śmiertelnym grzesznikiem, dlatego gwarancje, których udziela, trzeba traktować poważnie, ale z konieczną rezerwą. Znowu należy odnieść tę sytuację do Ewangelii. Pamiętamy, jak Piotr deklarował swoją wierność w obliczu możliwej niewierności innych, a nawet w obliczu grożącej mu śmierci. I co z tego zostało? Zaparcie się, poczucie winy, niesmak, wstyd i żal. Dobrze, że nie pokonała go rozpacz! (por. Mt 26,69-75).
Bóg znał Abrahama, który jak każdy człowiek był słabym, śmiertelnym grzesznikiem i dlatego nie wymagał od niego gwarancji. Zsyłając ogień na ofiarne zwierzęta, złożył niejako swój podpis, swoją pieczęć na tej umowie. Abraham dał zwierzęta ofiarne, Bóg dał ogień. Udział stron w przymierzu jest nieproporcjonalny, ale odpowiedni dla ludzkiej słabości i mocy Bożej. Bóg nigdy nie wycofuje się z zawartych umów, z danego słowa ani z dokonanych wyborów. Św. Paweł analizując historię zbawienia, a także własną, napisze: ?Dary łaski i wezwanie Boże są nieodwołalne? (Rz 11,29). To jest prawdziwie dobra nowina dla wszystkich.

Ks. Ryszard K. Winiarski

I Niedziela Wielkiego Postu

Powrót do źródeł
Echo Księgi Powtórzonego prawa 26, 4-10
I Niedziela Wielkiego Postu

Na progu Wielkiego Postu Bóg chce, byśmy wrócili do początku, czyli do źródeł wiary. Ma to zrobić nie tylko Izrael, ale także Lud Nowego Przymierza, czyli każdy z nas. Spójrzmy na ojca wiary. W chwili powołania przez Boga, jak to określa Księga Powtórzonego Prawa, był co najwyżej ?błądzącym Aramejczykiem?. Nikim więcej. Być Aramejczykiem oznaczało duchowe szlachectwo. Być Aramejczykiem oznaczało pochodzenie w prostej linii od samego Noego. Do dzisiaj dla wielu ludzi rodowód i pochodzenie jest tak ważne, że punktem honoru staje się udowodnienie swojej wiekowej genealogii. Do dzisiaj istnieją wielkie rody i dynastie, które oparły się presji czasu, np. Habsburgowie przetrwali prawie tysiąc lat dzięki kilku konsekwentnie wyznawanym zasadom. Jedną z nich były strategiczne małżeństwa, które w świecie biznesu mają swoją analogię jako tzw. wrogie przejęcia. Habsburgowie jak mantrę powtarzali dewizę: ?Bella gerant alii, tu, felix Austria, nube? – Niech inni prowadzą wojny, ty, szczęśliwa Austrio, zaślubiaj?. Dlatego obok herbowej tarczy, ród ma swój symbol. Jest nim paw, w którego ogonie znajdują się herby skoligaconych dynastii i przejętych matrymonialnie rodów. Paw powszechnie uznawany jest za symbol pychy, ale jest też symbolem nieśmiertelności. Być może w przypadku Habsburgów chodzi o jedno i drugie, jakkolwiek życiowym mottem uczynili słowa Psalmu 115: ?Nie nam Panie, nie nam, ale Twemu imieniu daj chwałę?.

Jednak historia pokazuje, że sam rodowód nie wystarczy. Można pochodzić z królewskiego rodu i być zabłąkanym. Można mieć utytułowane nazwisko i nie znać prawdziwej drogi. Można wyjść z dobrego domu i zgubić się na pierwszym rozstaju dróg. Przypowieść o synu marnotrawnym pokazuje, że nawet najlepszy dom i najlepszy ojciec nie zatrzyma siłą zbuntowanego syna i nie uchroni go przed piekłem błądzenia (por. Łk 15, 11-32). Jedna z córek Winstona Churchilla była alkoholiczką. Ojciec, premier rządu Jej Królewskiej Mości, współdecydował o losach świata, a nie mógł nic zmienić w życiu swojego dziecka. Rodowód nie wystarczy. Muszą się pojawić i nadążać różne cnoty, aby korona nie wieńczyła głowy głupca, barbarzyńcy czy okrutnika.

Wróćmy jednak do Księgi Powtórzonego Prawa. Wniosek wydaje się oczywisty: można być potomkiem Noego i błąkać się w różnych przestrzeniach. Błądzenie Abrahama, bo o nim mowa, polegało na tym, że nie znał prawdziwego Boga. Zapewne był człowiekiem religijnym jak wszyscy. Zapewne czcił wszystko, co nie jest bogiem (ciała astralne, siły płodności, bożki), wszystko to, co nie zbawia, a jedynie oszukuje zatrzymując człowieka w świecie iluzji. Nie wiemy, jak długo trwało duchowe błądzenie patriarchy Abrama, ale wystarczająco długo, by się zmęczył i rozczarował. Z nami jest podobnie. Bóg tak długo pozwala nam błądzić, aż osiągniemy wystarczający poziom zmęczenia i rozczarowania. Aż szczerze zapragniemy, by ktoś nas poprowadził mądrze i odpowiedzialnie we właściwym kierunku. Abram miał to szczęście, że Bóg wszedł w jego życie w najbardziej odpowiednim momencie. Zresztą Bóg nigdy nie przychodzi za wcześnie i nigdy się nie spóźnia.

Błądzenie Abrama, naszego ojca w wierze, skończyło się wielkim odkryciem. W wielości bałwanów i fałszywych bóstw odkrył prawdziwego Boga. Warto szukać, a nawet błądzić, jeśli owocem poszukiwań staje się objawienie prawdy. Poszukiwania bywają długie, bolesne, niewdzięczne, trudne, najeżone ryzykiem, ale także fascynują i stanowią prawdziwe wyzwanie, pomagają dojrzewać i dorośleć. A nawet sam czas jest istotnym kryterium sprawdzającym człowieka.

Abram nie tylko z nomady stał się osadnikiem. Nie tylko się zestarzał, ale przede wszystkim nabrał doświadczenia, nauczył się rozróżniać wewnętrzne głosy, odczytywać znaki, a nade wszystko rozmawiać z Bogiem. Bóg wielkiej tajemnicy stał się Bogiem żywego doświadczenia. Jeden człowiek dał początek narodowi, który mimo wielu dramatycznych chwil, przetrwał do dzisiaj. Miejscem, które było przystankiem w długiej historii wędrówek, wygnań i powrotów był Egipt, dolny róg tzw. żyznego półksiężyca, a głównym motywem wędrówki stał się chleb. I wszystko byłoby dobrze, gdyby nie wiatry historii. W którymś pokoleniu doszło do zmiany układu sił. Zmieniła się koniunktura i status potomków Aramejczyka. Z ludzi chronionych prawem, a nawet uprzywilejowanych, stali się niewolnikami Egiptu. Dom szczęścia stał się domem niewoli. Wolność zatruły: niewolnicza praca, wyzysk, strach i rzeź niemowląt. Wtedy życie stało się już nie do zniesienia. Ucisk zrodził w potomkach Noego ducha gorliwej modlitwy. Zaczęli wołać, być może nawet jęczeć, by Bóg ??mocną ręką i wyciągniętym ramieniem, wśród wielkiej grozy, znaków i cudów, wyprowadził ich z Egiptu?. I stało się! Wielki exodus nie był wielką ucieczką, ale triumfalnym pochodem na oczach upokorzonych i zdziesiątkowanych Egipcjan. Drogę naznaczyły wielkie cuda, które dla Izraelitów były znakami łaski, dla Egipcjan natomiast niszczycielskimi plagami. A potem była droga przez pustynię i wszystkie możliwe pokusy, zmęczenie, zwątpienie, bunt i gniew. Mimo wszystko Bóg nie porzucił Izraelitów na pustyni. Z konsekwencją właściwą kochającemu Ojcu prowadził ich do ziemi mlekiem i miodem płynącej, choć nie było to łatwe. Jednak znaleźli się wśród nich tacy, którzy stracili Egipt, a nie zyskali Ziemi Obiecanej. Byli też i tacy, którzy urodzili się na pustyni i w ogóle nie znali Egiptu, podobnie jak polskie pokolenie – rocznik 89, które nie wie, czym był komunizm, a zatem nie może właściwie rozumieć i używać daru wolności, sądząc, że markowe ciuchy, Internet, tablety i karty kredytowe były i będą zawsze w zasięgu młodego człowieka. I że to jest istota wolności.

Cała opowiedziana historia stanowiła treść i uzasadnienie święta i wyznawanej wiary. Starotestamentalne Credo Izraela jest bardzo podobne do Credo Kościoła. Z obu symboli wiary dowiadujemy się nie tylko, jaki Bóg jest w swej naturze, ale również czego dokonał ??dla nas i dla naszego zbawienia?. Dlatego mamy dokonać prawdziwego powrotu do tych pierwszych i najstarszych znaczeń, które przyjęliśmy w chwili naszego Chrztu świętego. Księga Powtórzonego Prawa zachęca nas, byśmy oddawali pokłon Panu Bogu swemu. Ale co to znaczy? Oznacza to uznanie, że historia życia każdego z nas ma sens, że jest dobra, że Bóg, który jest jej autorem, ani razu się nie pomylił? Wszystko w życiu chrześcijanina świadczy o miłości Boga. Nie ma faktów głupich, nielogicznych ani takich, które w ogóle nie powinny mieć miejsca. Wszystkie fakty są dziełem Bożej mądrości i miłosierdzia, które wyraziło się najbardziej w zgorszeniu Chrystusowego krzyża. Najbardziej wymowny komentarz do tajemnicy krzyża podarował nam święty Paweł:

„Nauka bowiem krzyża głupstwem dosłownie: głupotą jest dla tych, co idą na zatracenie (dosł. dążą do samozagłady, samozatracenia), mocą Bożą zaś dla nas, którzy dostępujemy zbawienia (dosł. dla tych, którzy dają się zbawić)”.

(1 Kor 1,18)

Głupstwo (gr. moria) w języku polskim ma ponad 100 synonimów. Wśród nich znajdujemy takie określenia: absurd, bzdura, nonsens, niedorzeczność, idiotyzm. Nieco dalej w wierszu 23. Apostoł mówi, że dla Żydów krzyż stanowi obrazę (gr. skandalon). Obraza w języku polskim ma kilkadziesiąt synonimów: obelga, policzek, zniewaga, poniżenie, zniesławienie, upokorzenie, plama, ujma. Widać, że dla wielu ludzi krzyż wtedy, a pewnie także teraz, w ogóle nie kojarzył się z wiarą w Boga. Dla wielu Bóg może być wszędzie, tylko nie w absurdzie, policzku czy upokorzeniu.

Paweł, jako wytrawny apostoł, zebrał te wszystkie ?synonimy krzyża?, które usłyszał lub wyczytał w mediach antycznego świata, by nas przygotować na wszystkie, najbardziej obraźliwe skojarzenia z krzyżem.

Powrót do źródeł oznacza powrót do tych najbardziej pierwotnych treści, które krzyż z jednej strony ukrywa, z drugiej – objawia.

Ks. Ryszard K. Winiarski

INFORMACJE

MSZE ŚWIĘTE
Msze Święte w naszym kościele w niedziele o godz. 7:30, 9:00 – dla młodzieży, 10:30 – dla dzieci, 12:00, 13:15 i 17:00.

W lipcu i w sierpniu: 7:30, 9:00, 10:30, 12:00 i 18:30.

***

ADORACJA
OD WIELKIEGO CZWARTKU AD 2014 TRWA WIECZYSTA ADORACJA NAJŚWIĘTSZEGO SAKRAMENTU W NASZEJ PARAFII

/DZIEŃ I NOC/

Z A P R A S Z A M Y

LITANIA DO ŚW. JANA PAWŁA II

LITANIA DO ŚW. JANA PAWŁA II

Chryste usłysz nas. Chryste wysłuchaj nas.
Ojcze z nieba Boże, zmiłuj się nad nami
Synu, Odkupicielu świata Boże
Duchu Święty Boże
Święta Trójco Jedyny Boże
Bogarodzico Dziewico, módl się za nami

Święty Janie Pawle – módl się za nami
Pielgrzymie Dobrej Nowiny,
Pielgrzymie niosący Prawdę,
Pielgrzymie dialogu,
Pasterzu intelektualistów,
Pasterzu dziennikarzy,
Pasterzu podróżników,
Pasterzu artystów,
Pasterzu sportowców,
Pasterzu pracujących i bezrobotnych,
Pasterzu Polaków,
Pasterzu całego świata,
Przyjacielu dzieci,
Wielki Przyjacielu młodzieży,
Wzorze oddania się Niepokalanej,
Wzorze pracowitości,
Wzorze pokory,
Pociecho cierpiących i nieuleczalnie chorych,
Pociecho niepełnosprawnych,
Pociecho porzuconych i osieroconych,
Pociecho umierających,
Kapłanie otwarty na człowieka,
Kapłanie serdeczny, szczery i radosny,
Orędowniku Miłosierdzia Bożego,
Orędowniku pokoju, .
Orędowniku cywilizacji miłości,
Orędowniku sprawiedliwości społecznej,
Orędowniku nadziei, która przekracza śmierć,
Nauczycielu modlitwy,
Nauczycielu patriotyzmu,
Nauczycielu ekumenizmu,
Obrońco życia od chwili poczęcia po naturalną śmierć,
Obrońco godności każdego człowieka,
Olbrzymie wiary, nadziei i miłości,
Baranku Boży, który gładzisz grzech świata, przepuść nam Panie
Baranku Boży, który gładzisz grzechy świata, wysłuchaj nas Panie
Baranku Boży, który gładzisz grzechy świata, zmiłuj się nad nami

Módl się za nami święty Janie Pawle.

Abyśmy życiem i słowem głosili światu Chrystusa, Odkupiciela człowieka.

Módlmy się:

Miłosierny Boże, przyjmij nasze dziękczynienie za dar apostolskiego życia i posłannictwa świętego Jana Pawła II i za jego wstawiennictwem pomóż nam wzrastać w miłości do Ciebie i odważnie głosić miłość Chrystusa wszystkim ludziom. Przez Chrystusa, Pana naszego.

Amen.

(Kardynał Joseph Ratzinger, 16.04.2005 r.)

PORADNIA RODZINNA

Kurs przedmałżeński w naszej  parafii odbywa się  w jesieni. Informacja o rozpoczęciu kursu podawana jest miesiąc wcześniej przez kolejne niedziele w ogłoszeniach parafialnych.

Informujemy, że  Kurs Przedmałżeński w naszej parafii rozpoczyna się  Mszą Świętą w ostatnią niedzielę września o godz. 18:30,   każdego  roku.  Wszystkich, którzy planują zawarcie Sakramentu Małżeństwa w najbliższym czasie prosimy o zgłoszenie się do  kancelarii parafialnej Świętego Krzyża i zapisanie się na Kurs Przedmałżeński.

PORADNIA RODZINNA PRZY PARAFII ŚW. KRZYŻA CZYNNA W CZWARTKI W GODZ. 17:30 – 18:30 ( W KANCELARII OD STRONY ULICY KRAŃCOWEJ)
UDZIELA PORAD I WSPARCIA:

  • w problemach relacji małżeńskich i rodzinnych,
  • w problemach wychowawczych,
  • w problemach związanych z niepełnosprawnością członka rodziny,
  • promuje i naucza metod naturalnego planowania rodziny

ZAPRASZAMY!