Dziękuję Bogu za radość waszej wiary i żar Waszego świadectwa chrześcijańskiego.?
Papież Franciszek podczas spotkania z Drogą Neokatechumenalną. Watykan, 1 lutego 2014
Trochę historii…
* IV 1996 r. zawiązała się w naszej parafii wspólnota neokatechumenal
W dzisiejszym świecie najczęściej otrzymujemy chrzest jako małe dzieci. Nie doświadczamy w związku z tym szczególnego czasu przygotowania do tego sakramentu – katechumenatu, który był udziałem pierwszych chrześcijan. Dar Kościoła, jakim jest Droga Neokatechumenalna daje nam możliwość przeżycia katechumenatu pochrzcielnego, podczas którego odkrywamy sens wiary chrześcijańskiej, że Bóg to nie abstrakcyjna rzeczywistość, że Jego miłość realizuje się w życiu każdego, bez wyjątku. W Liturgii Słowa, Eucharystii i Wspólnocie odwołując się do wielu Tradycji pierwotnego Kościoła, doświadczamy miłości i potęgi Zmartwychwstałego Boga działającego w życiu każdego z nas. We wspólnotach Drogi Neokatechumenalnej stan zamożności, wiek czy poziom wykształcenia nie mają znaczenia, co możliwe jest jedynie w relacji z Chrystusem Zmartwychwstałym.
„Katechumeni pierwszych wieków stanowili rzeczywistość bardzo ważną w Kościele. Myślę, że to, co oni czynili dla wiary, dla Kościoła w tamtej epoce to dziś czynią Wspólnoty Neokatechumenalne”
Jan Paweł II
Wspólnota neokatechumenalna powstaje w parafii przez głoszenie
„Katechez zwiastowania”
Artykuły
Biblia historią mojego życia
Katecheza liturgiczna wygłoszona 17 października w siedleckiej katedrze.
Słowo Boga, którego słuchamy w czasie liturgii, zawiera historię życia każdego z nas. Uczymy się tak słuchać słowa Bożego, by z całą mocą i z całą oczywistością przemawiało do nas, przenikało życie i przemieniało je każdego dnia, wprowadzając nas na drogę dziecięctwa Bożego.
W dzisiejszej katechezie pragnę powrócić do tematu podziału tekstów biblijnych Starego Testamentu oraz relacji, jakie występują między tekstami Księgi Prawa, a tymi, które stanowią pisma proroków. Oczywiście pamiętamy, że spoglądamy na nie zawsze w świetle Nowego Testamentu. Jest to bardzo pomocne do zrozumienia całej logiki czytania, słuchania i przyjmowania słowa Bożego.
Historyczność ksiąg biblijnych
Na wstępie należy podkreślić konieczność usytuowania czytanego fragmentu Pisma Świętego w jego konkretnym kontekście historycznym. Brak tego może spowodować, że potraktujemy Biblię jak fikcję literacką, czy wręcz jako fantastyczną baśń, którą trudno będzie odnieść do własnej, konkretnej, aktualnej sytuacji egzystencjalnej. Albo będziemy ją przyjmować jako zbiór pouczeń lub przepisów moralnych oderwanych od historii.
Jest to historyczność odmienna od tej, z jaką mamy do czynienia, studiując książki poświęcone historii w świeckim rozumieniu, których zadaniem jest zapoznać czytelnika z określonymi faktami z przeszłości. Historyczność słowa Bożego ma odmienny charakter. Jego celem nie jest bowiem tylko odtworzenie historii i faktów. Chodzi o wprowadzenie w taką relację słuchającego z wydarzeniami dokonanymi przez Boga w przeszłości, że słowo, gdy jest czytane, słuchane i przyjmowane z wiarą, tworzy w nim aktualną historię, utkaną z faktów jego życia. Jest to bowiem stale to samo działanie Boga wobec człowieka, którego Bóg przez swoje słowo zbawia, czyli wyprowadza z jego zamknięcia.
Motywy historii zbawczej wielokrotnie powracają w dziejach człowieka, przypominają się w różnych kontekstach? tak, aby każdy z nas mógł w niej ulokować własne życie, odkryć swoje miejsce i je zrozumieć.
Przypomnijmy sobie zasadniczy podział ksiąg biblijnych: Pismo święte Starego Testamentu (Stare Przymierze) składa się z trzech zasadniczych grup tekstów: Prawo (Tora), Prorocy i Pisma. Pierwsza z nich, czyli Prawo, ma charakter konstytuujący, tworzący podwaliny, fundamenty życia, ustanawia jego określoną logikę. Składa się na nią zbiór pism zwany Pięcioksięgiem, przedstawiający początki dziejów, powołanie patriarchów, historię znalezienia się narodu wybranego w Egipcie oraz jego wyjście z Egiptu. O tym mówiliśmy więcej w poprzedniej katechezie. Dziś spojrzymy na drugą grupę ksiąg.
Księgi proroków
Druga część Starego Przymierza to księgi proroków. Najpierw są to pisma tak zwanych proroków starszych. Zalicza się do nich: Księgę Jozuego, Księgę Sędziów, Księgi Samuela i Księgi Królewskie. Dzisiaj ten zbiór nazywamy księgami historycznymi. Pisma historyczne opowiadały o wydarzeniach po wejściu do Ziemi Obiecanej, aż do czasu powstania pierwszych rozłamów monarchii, czyli upraszczając, obejmują ten okres dziejów ludu wybranego, gdy po wejściu do Ziemi Obiecanej tam zamieszkał i żył w obecności Boga, przeżywał swoją młodzieńczą relację do Niego. Naród Wybrany nie miał wówczas króla, a Pan Bóg stosownie do sytuacji powoływał ludzi natchnionych, sędziów i proroków, którzy w odpowiednich sytuacjach działali na Jego polecenie. Był to tak zwany czas sędziów. W pewnym momencie Izraelici zapragnęli jednak monarchii. Wtedy prorok Samuel z polecenia Bożego zgodził się na to, by pokoleniom izraelskim ustanowić króla. Mamy zatem kolejnych władców: Saula, Dawida, Salomona, po którego panowaniu królestwo ulegnie podziałowi na dwa królestwa: północne i południowe.
Księgi historyczne obejmują również okres, gdy po ustanowieniu królestwa zaczęły się pojawiać wszelkiego rodzaju niewierności, które w konsekwencji doprowadziły do wygnania babilońskiego. Czas monarchii to okres od przełomu II i I tysiąclecia przed Chrystusem – aż do pierwszych przejawów rozłamu królestwa, kiedy następuje upadek Samarii, a więc w połowie VIII wieku przed Chrystusem, gdy ma miejsce definitywna deportacja wielkiej liczby Izraelitów do Babilonu. Okres kryzysu babilońskiego potrwa do połowy VI wieku przed Chrystusem. W tym czasie działają już prorocy zwani młodszymi. Są to: Izajasz, Jeremiasz, Ezechiel i 12 proroków mniejszych.
Nawoływanie do nawrócenia
Prorocy to ludzie, którzy mówią w imieniu Boga. Prorok to nie jest wróżbita, to nie wieszcz przewidujący przyszłość. Prawdą jest, że ten aspekt przewidywania przyszłości jest zawsze obecny, ale jednak nie na zasadzie wróżby. Prorok to ten, kto w konkretnej sytuacji mówi do człowieka w imieniu Boga, odkrywając przed nim prawdę, czyli związek jego życia ze stawaniem w prawdzie wobec Boga i wobec drugiego człowieka. I właśnie takimi prorokami byli najpierw prorocy starsi, działający w czasie monarchii. We wspomnianych księgach historycznych jest mowa o instytucji proroków. Są to tzw. prorocy oficjalni, pozostający na usługach monarchy i będący na jego utrzymaniu, a zatem doradzający tak, jak władca sobie tego życzy ? po jego myśli. Ale oprócz tych oficjalnych są i inni ? wybrani i powołani przez Boga: Eliasz i Elizeusz, którzy nie zostawili swoich pism, a o których działalności dowiadujemy się ze wspomnianych ksiąg. Później pojawia się Ozeasz, Amos, Zachariasz, Izajasz, Jeremiasz, Ezechiel i inni, których mowy zostały przekazane w formie oddzielnych ksiąg. Ci prorocy przekazują ludziom prawdę, zawartą w przesłaniu od Boga, dlatego są dla władców niewygodni i w konsekwencji prześladowani. Kiedy czytamy czy słuchamy ich teksty, dostrzegamy w nich wiele przestróg: biada wam, przyjdzie kataklizm, stanie się nieszczęście; jeśli się nie nawrócisz, to zginiesz.
Aktualność wołania
Gdy dziś słuchamy słów któregoś z proroków, musimy sobie zdawać sprawę, że to obwieszczanie: ?człowieku, jeśli się nie nawrócisz, nie oprzesz swego życia na Bogu, czyli Jemu w pełni nie zawierzysz, to zginiesz? (zob. np. Iz 7,9b; 30,15; Jr 17,5), jest wołaniem skierowanym aktualnie do nas.
W celebracjach słowa Bożego, które odbywają się w siedleckiej katedrze w poniedziałki o godz. 20.00 i na które zapraszam wszystkich, którzy chcą głębiej odbierać słowo Boże, mamy dwa fragmenty ze Starego Testamentu. Pierwszy jest wzięty z Księgi Prawa lub z ksiąg historycznych, i ukazuje pewne wydarzenia z historii zbawienia, drugi – z ksiąg proroków lub z ksiąg mądrościowych ? ukazuje Boże patrzenie na historię.
Gdy te teksty są właściwie dobrane i gdy się w nie dobrze wsłuchamy, dostrzeżemy, że te dwa aspekty historii zbawienia i wydarzeń, jakie mają miejsce w naszym życiu, są ze sobą ściśle powiązane. Jeśli człowiek zachowuje to, co Pan Bóg objawił jako pozytywną propozycję w Prawie, to życie człowieka uzyskuje pełny sens i błogosławieństwo. Gdy zaś człowiek nie zachowuje tego, co Bóg objawił w swoim Prawie, to konstruuje swoje życie na swój sposób. Dokonuje czasem wielkich czynów i wiele osiąga, ale to wszystko okazuje się wieżą Babel albo budowlą na glinianych fundamentach. Wtedy Pan Bóg przychodzi drugi raz jako Ten, kto przez proroków ukazuje prawdę. Wskazuje, gdzie człowiek się zagubił szukając siebie.
Rolą proroków jest upominanie, demaskowanie fałszu i błędnych postaw ludzi i narodu: – Ty, który odszedłeś od właściwej konstytucji twojego życia, nie oparłeś swojego życia na Bogu, lecz na swoim umyśle i wysiłku, na ?fałszywych sojuszach? – musisz przeżyć katastrofę. Prorocy mówią dalej: – Katastrofa przyjdzie niechybnie, ale ona będzie dla twojego dobra. Będzie okazją do nawrócenia?
W odnowionej liturgii w niedziele i uroczystości jako pierwszy zawsze (poza okresem wielkanocnym) czytamy któryś z fragmentów Starego Testamentu. Fakt, że nie mamy w niedzielnej liturgii słowa dwóch czytań ze Starego Testamentu, dzięki którym możliwe byłoby zestawienie fragmentów Prawa i Proroków, nie daje nam pełnego wglądu w historiozbawczą perspektywę. Kiedy więc czytamy i słyszymy słowa Starego Testamentu, musimy pamiętać, że zawarta w Prawie historia patriarchów i królestwa Izraela stanowią pewną bazę: są to podwaliny naszego życia, powołania chrześcijańskiego. Słowa proroków są zaś interpretacją faktów ? także tych negatywnych, stanowią korektę tego, co w naszym życiu jest niewłaściwe; są ostrzeżeniem, wezwaniem do nawrócenia.
Spełnienie Starego Testamentu w Jezusie Chrystusie
Czytania z Nowego Testamentu stanowią dopełnienie Starego Przymierza, które doprowadziło do wydarzenia zbawczego spełnionego w Jezusie Chrystusie. Powiązanie między starotestamentalnymi czytaniami i orędziem Nowego Testamentu możemy dobrze dostrzec, patrząc na przykład na motyw udania się do Egiptu i wyzwolenia z Egiptu. Jezus Chrystus wszedł w historię ludzką, przeżył także swoją ?niewolę? ? ucieczkę do Egiptu i stamtąd został wezwany jako syn. ?Ucieczka do Egiptu? stanowi obraz drogi, jaką każdy człowiek przebywa. Gdy nam coś grozi, uciekamy od zagrożenia, szukamy jakiegoś bezpiecznego miejsca. Jak pamiętamy ze Starego Testamentu, Egipt, do którego schroniła się rodzina Józefa przed głodem – a więc miejsce schronienia, ratowania siebie – zmieniło się w miejsce zniewolenia.
Jeśli uciekam do jakiegoś swojego ?Egiptu?, chcąc ratować własne życie, nie potrafię stanąć wobec zła, to z powodu mojej ucieczki zło spadnie na kogoś . Muszę pamiętać, że gdy chcę uchronić moje życie, to prędzej czy później zło przeze mnie odepchnięte zrani kogoś innego ? słabszego ode mnie, mniej winnego.
Pan Jezus przeżył tę historię ? z Egiptu, dokąd człowiek ucieka, i gdzie popada w zniewolenie ? zostaje wezwany jako Syn, który wie, że Ojciec daje Mu życie, dlatego On może dać swoje życie temu, kto Go naśladuje.
W Jezusie Chrystusie już to się spełniło i jest proklamowane w dwóch kolejnych czytaniach z Nowego Testamentu: pierwszym – fragmencie Dziejów Apostolskich, Listów Apostolskich lub Apokalipsy oraz w drugim, wyjętym z jednej z czterech Ewangelii.
Jeśli zrozumiemy te związki, zaczniemy inaczej słuchać słowa Bożego, bo odnajdziemy w nim historię własnego życia. I tak właśnie w katechezach liturgicznych będziemy uczyli się patrzeć na liturgię słowa: słowo Boga przemawia do mnie, a ja w czasie celebracji słowa zaczynam dostrzegać, że zawarta jest w nim historia mojego życia.
DROGA NEOKATECHUMENALNA
Tekst publikowany w ?Communio? 4(34) 1986, s. 82-88.
Duch Święty działa w Kościele różnymi drogami. Jednym z owoców Jego działania jest niewątpliwie droga neokatechumenalna, która powstawała spontanicznie i oddolnie, ale była jednocześnie kształtowana przez stałe i żywe odniesienie do oficjalnych urzędów kościelnych zajmujących się realizacją uchwał soborowych.
Sprawą, która od samego początku stanowiła centrum doświadczenia neokatechumenalnego, był powrót do samych podstaw życia chrześcijańskiego, czyli do ewangelicznej wiary i chrztu jako realnie przenikających i kształtujących całe życie. A ściślej, chodziło o odkrycie i dowartościowanie samego przygotowania do chrztu, czyli katechumenatu, w którym zostają ukształtowane zasadnicze zarysy wiary chrześcijańskiej, tak, aby właśnie ona stała się czynnikiem konstytuującym życie ochrzczonego. Ponieważ jednak w większości przypadków chodziło i nadal chodzi o ludzi już ochrzczonych, którzy odkryli brak świadomie przeżytej inicjacji chrześcijańskiej, mówi się o neo-katechumenacie.
1. Niektóre cechy formacji neokatechumenalnej
Wśród wielu cech, które byłyby godne bliższego omówienia, wypada zwrócić uwagę na te, które w sposób szczególny wyróżniają neokatechumenat pośród innych form najczęściej stosowanych w duszpasterstwie.
a) biblijny charakter
W duszpasterstwie chodzi o to, aby pomóc ludziom spotkać się z żywym Słowem Bożym zawartym w Piśmie św. Przy czym nie idzie tylko o intelektualne czy treściowe zapoznanie się z Księgami świętymi, lecz o odkrycie, że w nich jest zawarta historia zbawienia każdego człowieka. Wówczas Pismo św., jako zawierające słowo Boże skierowane do człowieka, staje się dla niego kluczem i księgą życia.
Doświadczenie, jakie powstało na drodze neokatechumenalnej w tej dziedzinie, ukazuje, że ludzie rozpoznają, iż ich życie jest niejako niesione przez ?strukturę? historii zbawienia. Odkrycie to pozwala im rozumieć i akceptować wydarzenia swego życia jako historię zbawienia prowadzoną przez Doga. Albowiem, odkrycie przez człowieka tego faktu, że obietnica Boga, zawarta w Księdze Rodzaju (3,15) może funkcjonować w odniesieniu do jego życia, już czyni to jego życie życiem mającym ?rozwiązanie” (takie jest ostatecznie podstawowe znaczenie greckiego terminu apolytrosis), czyli życiem zbawionym. Naturalnie, to zbawienie nie jest jeszcze dopełnione, podobnie jak po wypowiedzeniu przez Boga Protoewangelii nie zostało ono jeszcze dopełnione, ale już rozpoczęła się jego realizacja ? historia zbawienia. I podobnie jak liczne epizody zawarte w Piśmie św. przedstawiają i zawierają realizację zapowiedzianego zbawienia w Jezusie Chrystusie, tak w świetle słuchanego słowa Bożego człowiek, do którego dotarła Ewangelia, odkrywa, że rozliczne epizody jego życia prowadzą do urzeczywistnienia zbawienia, o ile tylko nie pozwoli on odwieść się od otrzymanej i przyjętej Ewangelii (por. Kol 1,23). Doprowadzenie do tej pewności trzymania się Ewangelii jest właśnie zadaniem neokatechumenatu.
Katechumenat był ponadto zawsze w szczególny sposób odnoszony do Maryi jako Matki Kościoła, która rodzi swoje dzieci do życia we wspólnocie z Bogiem i bliźnimi. Cały neokatechumenat, w jego różnych fazach i etapach, jest właściwie ?powtarzaniem? macierzyństwa Maryi ? ukierunkowanym na rodzenie z Ducha Świętego Nowego Człowieka, tj. prawdziwych chrześcijan ? podobnie jak Maryja zrodziła Jezusa Chrystusa.
b) ciągłość
Ciągłość odróżnia neokatechumenat od tego rodzaju form duszpasterskich, jak misje czy rekolekcje. Zmierzają one wprawdzie bezpośrednio do nawrócenia człowieka, które znajduje swój wyraz i punkt szczytowy w spowiedzi. Jednakże po ich zakończeniu następuje zazwyczaj powrót do ?normalnego? życia i na ogół szybko zanikają uzyskane dzięki nim owoce. Tymczasem, jeśli chodzi o neokatechumenat, to moment nawrócenia, przeżyty podczas katechez i liturgii w okresie kerygmatu, albo nawet samo uświadomienie sobie podczas tych katechez konieczności tegoż nawrócenia, nie pozostają jakby zawieszone. Stwarza się bowiem stałe środowisko słowa Bożego i liturgii, w którym proces nawrócenia jest kontynuowany. Znakiem tego stanu rzeczy jest radość uczestników katechez wprowadzających, kiedy dowiadują się, że katechezy dobiegają wprawdzie końca, ale otwiera się przed nimi możliwość dalszego przeżywania zakosztowanej rzeczywistości zbawienia. Podczas katechez odkryli bowiem, że nie są wystarczająco dojrzali w wierze i oto teraz mają możliwość dalszego w niej wzrastania. Po uświadomieniu sobie własnych braków, nie czują się pozostawieni samym sobie, lecz doświadczają, że są podjęci i niejako niesieni przez Kościół.
c) stopniowosć
Inną ważną cechą jest adekwatna do rozpoznanego stanu grupowego stopniowość, realizująca się w kolejnych etapach drogi. Można by niewątpliwie powiedzieć, że w normalnie funkcjonującym duszpasterstwie parafialnym wszyscy wierni mają możliwość ciągłego przeżywania treści odkrytych na przykład podczas rekolekcji czy misji ? przez czynne włączenie się w istniejące formy działalności duszpasterskiej. Niemniej jednak tym, co odkrywają oni w dobrze przeżytych rekolekcjach czy misjach, a szczególnie we wprowadzających katechezach neokatechumenalnych, jest właśnie potrzeba radykalnego nawrócenia. Przeżycie to jednak będzie zawsze zaczątkowe, wymagające specjalnego potraktowania tych ludzi jako takich, którzy odkryli, że w swoim chrześcijaństwie odstają znacznie od Chrystusa, a teraz pragną do Niego przylgnąć. Równocześnie zaś odkryli, że sami nie potrafią tego uczynić. I w tym właśnie względzie potrzebują pomocy i prowadzenia. Dlatego też nie wystarczy włączenie ich do jakiejkolwiek grupy odpowiadającej stopniowi ich wykształcenia, zawodowi czy nawet stanowi cywilnemu lub wiekowi, lecz konieczne jest zespolenie ich z ludźmi odpowiadającymi stanowi ich ducha i religijności. Wymienione tutaj przykładowo rodzaje duszpasterstwa specjalistycznego, takie jak: bractwa, koła różańcowe, różnorodne zespoły czy grupy, mają niewątpliwie racje istnienia; są bardzo potrzebne i użyteczne w parafii i w duszpasterstwie. Zakładają one przecież to fundamentalne odniesienie do Chrystusa, jakie dokonało się w chrzcie św. i powinno być jako takie przezywane. Są to, siłą faktu, formy duszpasterskie nie tyle formujące chrześcijaństwo, ile raczej zakładające jego istnienie w człowieku z już odpowiednio dojrzałą wiarą.
Natomiast ludziom, którzy odkrywają konieczność nawrócenia, albo po raz pierwszy w swoim życiu w sposób radykalny je przeżywają, potrzebna jest taka forma duszpasterska, która by u nich niczego nie zakładała, lecz podejmowała ich w tym momencie uświadomienia sobie potrzeby nawrócenia i prowadziła konsekwentnie po tej linii ? odpowiednio do ich stanu duchowego. Neokatechumenat oferuje taką właśnie drogę, na której dokonuje się postęp, którego kryterium jest wrastanie w Chrystusa. Przez różnego rodzaju etapy: katechezy, skrutynia, ryty, celebracje sięgające do katechumenatu pierwszych wieków chrześcijaństwa, zmierza się do odnowienia przyrzeczeń chrztu św. Progresywność czy stopniowość, o której tutaj mowa, to nie jakiś plan działania w sensie programu konferencji czy zajęć, lecz przeżywanie poszczególnych etapów nawrócenia, stopniowo zmierzających do rzeczywistości chrztu św.
2. Cele drogi neokatechumenalnej i ich praktyczna realizacja
Jan Paweł II w jednym z przemówień do wspólnot neokatechumenalnych powiedział: ?To prawda, że jest wielu ochrzczonych w świecie. Jest to jeszcze na pewno mniejszość wśród obywateli świata, ale jest ich dużo. Nie wiem jednak, ilu wśród tych ochrzczonych jest takich, którzy świadomi są swego chrztu, świadomi oczywiście nie samego faktu, że są ochrzczeni, ale świadomi tego, co to oznacza być ochrzczonym, co oznacza chrzest? (?L?Osservatore Romano?, z dn. 3-4.11.1980).
a) Wprowadzenie w słuchanie słowa Bożego
Formacja neokatechumenalna urzeczywistnia się we wspólnocie zawiązującej się w wyniku głoszenia katechez, które zawierają istotne elementy chrześcijańskiego kerygmatu biblijnego. Po zadziwiająco krótkim czasie ludzie zaczynają odkrywać, że słowo Boże ma im wiele do powiedzenia i że mówi bardzo konkretnie w odniesieniu do życia: sytuacji i wydarzeń życiowych. Dlatego też słuchają go z coraz to większym zainteresowaniem i otwartością. Odkrywają, że zawarta w słowie Bożym historia zbawienia odnosi się do nich i to nie tylko ogólnikowo, ale bezpośrednio: jest ich własną historią zbawienia. Odnalezienie siebie, historii swojego życia zawartej w słowie Bożym, sprawia, że przestają czuć się zagubieni; przestają patrzeć na życie jako na splot przypadkowo powiązanych wydarzeń. Odkrywają, że to Bóg kieruje historią.
Odkrywając życiową aktualność słowa Bożego oraz Jego skuteczność, ludzie chętnie gromadzą się na liturgii słowa. Przestają bowiem być głusi i obojętni wobec tego Słowa, które ? czego sami coraz bardziej doświadczają ? daje im życie (por. Pwt 8,3). Zaczyna się tu sprawdzać poniekąd naocznie moc jednoczenia ludzi przez samo Słowo, bez żadnych innych czynników pomocniczych.
b) Inicjatywa liturgiczna
Drugą sprawą, jaką zaczyna się stopniowo odkrywać i coraz głębiej przeżywać, to celebracja liturgiczna. Dzięki przyjmowaniu słowa Bożego oraz przybliżeniu przez odpowiednie katechezy języka znaków celebrowana liturgia staje się czytelna i zaczyna do człowieka przemawiać. Człowiek stopniowo doświadcza tego, co zazwyczaj tak trudno uzyskać, a mianowicie poczucia aktualności rzeczywistości wyrażonych znakami w odniesieniu do własnego życia.
Zaczyna siłę tym samym stopniowe odkrywanie liturgii jako miniatury własnego życia. Zawarta w niej bowiem, i celebrowana pod znakami rzeczywistość zbawienia zrealizowanego w Jezusie Chrystusie jest odbierana i przeżywana jako mająca się spełniać w naszym życiu. Człowiek wkracza więc w liturgię jako w celebrację własnego życia z Jezusem Chrystusem. Dzięki temu nawet jego dzień powszedni staje się liturgią życia, kultem domowym, tj. życiem według Ducha, w którym spełnia się wola Boga (por. Rz 12,1n; J 4,23n; Ps 40,7nn; Ef 2,10; Kol 2,6).
Kiedy we wspólnocie zaczynia się doświadczać takiego przeżywania liturgii, wówczas nie ma już mowy o ?odbyciu? czy ?odprawieniu? celebracji liturgicznej; uczestnicy dostrzegają bowiem sami, że to właśnie w liturgii i przez liturgię dokonuje się istotna przemiana ich serca. Liturgia staje się natomiast dosłownie: życiodajna, tzn. daje ludziom przeświadczenie, iż potrafią oni żyć, działać tylko dlatego, że już wcześniej przeżyli Bożą rzeczywistość zbawiania, celebrowaną w znakach. Rozumieją też coraz głębiej to, że nie można pojąć życia bez liturgii.
c) Odkrywanie wspólnoty kościelnej
Wspólnoty parafialne często cierpią na anonimowość. Ta anonimowość, a nawet obcość, widoczna podczas liturgii, przenosi się także na całe życie chrześcijan. Próby zbliżenia, czynione zarówno na płaszczyźnie znaków liturgicznych (np. wspólny śpiew i odpowiedzi, znak pokoju itp.), jak i w płaszczyźnie organizacyjno-instytucjonalnej nie zmniejszają zasadniczo tej anonimowości i nie wytwarzają więzi typowo chrześcijańskiej. Zapomina się bowiem o tym, że Kościół ma specyficzną, jemu tylko właściwą moc tworzenia prawdziwej jedności i wspólnoty, jaka dokonuje się przez wszczepienie wszystkich w Śmierć i Zmartwychwstanie Chrystusa w sakramencie chrztu św.
Dążenie do przezywania tej właśnie jedności, mającej swe podstawy w chrzcie, jako głównego i zasadniczego elementu łączącego wiernych, ukonkretnia się w szczególny sposób we wspólnocie neokatechumenalnej. Dzieje się to oczywiście nie na mocy ludzkiej i nie z ludzkich tylko motywów, ale na fundamencie chrztu św. Przeżywa się bowiem tutaj jedność stwarzaną przez samego Boga. Dopiero też wtedy, gdy wspólnota, gromadzona przez słowo Boże, przeżywa liturgię jako celebrację własnego życia, implikującą wchodzenie w jedność z drugim człowiekiem dzięki mocy chrztu, ukazuje się wymowa znaku samej wspólnoty urzeczywistniającej się w konkretnych jej członkach tak bardzo różniących się od siebie, a jednak stanowiących jedność mimo różnego wieku, różnych zawodów, różnic w wykształceniu i w przygotowaniu religijnym. Wielka różnorodność członków wspólnoty stwarza jedynie bogactwo możliwości, dając wiele okazji do przekraczania barier dzielących ludzi. Zaczyna się tu prawdziwe doświadczenie jedności, która nie jest wypadkową ludzkich dążeń wyznaczonych np. przez zainteresowania, zawód, wiek itp., lecz jest wynikiem działania Bożego, które jednoczy tak różnych ludzi ze sobą i stwarza prawdziwą komunię opartą na zanurzeniu chrzcielnym w Jezusa Chrystusa.
d) Realizacja misyjnego charakteru Kościoła
Wspólnota neokatechumenalna nie jest naturalnie w stanie objąć szerokich mas. I nie o to chodzi. Istotne jest to, aby zaistniał znak takiej jedności, która nie daje się wytłumaczyć na sposób tylko ludzki, organizacyjny itp., lecz jest wynikiem i owocem przyjętej miłości Boga, odkrywanej w Jego słowie, przeżywanej w liturgii i doświadczanej w życiu. To właśnie we wspólnocie, w kontekście liturgii i dzięki otwartemu słuchaniu słowa Bożego, dokonują się pierwsze kroki w kierunku akceptacji drugiego i wchodzenia z nim w jedność opartą już nie na sobie, ale na doświadczeniu miłości i mocy Boga. To doświadczenie, zdobywane we wspólnocie, zostaje z kolei przenoszone coraz to powszechniej w życie. Tym samym wspólnota, spełniając rolę łona, w którym kształtuje się coraz to bardziej dojrzała postawa chrześcijańska, ujawnia się na zewnątrz, stając się znakiem (por. J 13,35). Istnienie takiej wspólnoty, takiej jedności, jest poniekąd cudem Bożym. Dobrze to ujmuje i wyraża pieśń oparta na 1 Kor 15: ,,Jeśli dziś się miłujemy ? my tacy inni i tak różni od siebie ? to dlatego, i tylko dlatego, że Chrystus zmartwychwstał i my to Zmartwychwstanie w nas przeżywamy?. Przeżywanie tego doświadczenia i dawanie takiego znaku stanowi podstawy do praktycznej realizacji misyjnego charakteru Kościoła.
Doświadczenia już zdobyte przez starsze wspólnoty wskazują, że to, co zostało tutaj w zarysie przedstawione, nie jest tylko teorią czy pobożnym życzeniem. Ludzie faktycznie przeżywają w neokatechumenacie swoje nowe narodziny. Nie jest to też tylko jakieś chwilowe odczucie, lecz daleko i głęboko wchodząca w życie przemiana. Radykalnie zmienia się bowiem życie nie tylko tych ludzi, którzy już wcześniej czegoś sami szukali czy też byli blisko Kościoła i pragnęli jedynie pewnego pogłębienia (to odnosi się zazwyczaj do członków pierwszych wspólnot, jakie powstają w danej parafii), ale także, a szczególnie tych, którzy w swym życiu jakoś się zagubili, na swój sposób zatracili moc chrztu św., a nawet odeszli wprost od Kościoła, czy też jeszcze w nim się nie znaleźli.
Napawające wielkim optymizmem jest to, że neokatechumenat daje ludziom konkretną możliwość przeżywania odnowy posoborowej, i to nie tylko na płaszczyźnie teoretycznej, lecz na płaszczyźnie życia i liturgii. W czasie, gdy tak bardzo potrzeba człowiekowi ewangelizacji i chrystianizacji, jest to wielka szansa, obok której nie powinno się przejść obojętnie.