Skip to content

Droga krzyżowa

Droga krzyżowa zbuntowanych!

DROGA KRZYŻOWA ZBUNTOWANYCH

WSTĘP
Jesteś zbuntowany i rozgoryczony, gdyż Bóg nie dał ci łatwego życia. Zaplanowałeś dla siebie życie lekkie, łatwe i przyjemne, życie w luksusie beztroskie, radosne. A Bóg dał ci krzyż. Dlatego czujesz się pokrzywdzony i oszukany, bo czego innego się spodziewałeś, o co innego prosiłeś, miałeś zupełnie inne plany. Dlatego masz do Boga pretensje.
Spróbuj zatrzymać się na chwilę, popatrzeć na Jezusa, na Jego życie, na Jego mękę i krzyż.
Spróbuj przynajmniej w myślach przejść to, co Chrystus przeszedł naprawdę.
A potem jeszcze raz porozmawiaj z Bogiem o swoim życiu.
Któryś za nas cierpiał rany, Jezu Chryste zmiłuj się nad nami.
I Ty, któraś współcierpiała Matko Bolesna przyczyń się za nami.

 

STACJA I – JESUS NA ŚMIERĆ SKAZANY

Kłaniamy Ci się Panie Jezu Chryste i błogosławimy Tobie,
Żeś przez krzyż i mękę swoją świat odkupić raczył.

Oskarżenie i wyrok. Łatwiej być oskarżycielem niż oskarżonym. Najgłośniej zawsze oskarżają ci, którzy mają sobie coś do zarzucenia. Tak było i wtedy.
Jedyną ,,winą” Chrystusa było to, że głosił Prawdę, domagał się Prawdy i sam był Prawdą. Jego życie było światłem, które padało na ludzi, na ich życie, na to, co chcieli ukryć i zatuszować. W tym świetle ludzie czuli się obnażeni. To światło pokazywało ich prawdziwą twarz, ich małe i duże grzechy. W tym świetle czuli się oskarżeni. Dlatego Chrystus był dla nich niewygodny. Dlatego chcieli Go za wszelką cenę zamordować. Dlatego oskarżyli Chrystusa.
Pomyśl:
Czy łatwiej dostrzegasz grzechy i zło u siebie, czy u bliźnich?
Czy nie próbujesz ukrywać swoich grzechów?
Czy nie próbujesz ich usprawiedliwiać?
Któryś za nas cierpiał rany, Jezu Chryste zmiłuj się nad nami.
I Ty, któraś współcierpiała Matko Bolesna przyczyń się za nami.

STACJA II – JEZUS BIERZE KRZYŻ NA SWOJE RAMIONA
Kłaniamy Ci się Panie Jezu Chryste i błogosławimy Tobie,
Żeś przez krzyż i mękę swoją świat odkupić raczył.

Był takim samym człowiekiem jak ty. Cierpienie Go nie pociągało. Gdyby to było możliwe wybrałby co innego.
Jednak nie uciekł od krzyża. Nie wykłócał się z Bogiem, nie wygrażał pięściami, nie bluźnił. Nie próbował nawet pertraktować Powiedział tylko : „Jednak nie moja wola, lecz Twoja niech się stanie” To było motto całego Jego życia.
Pomyśl:
Czyją wolę w życiu wypełniasz : wolę Bożą, czy swoją własną?
Czy potrafisz bez szemrania przyjąć to wszystko, co Bóg ci daje?
Któryś za nas cierpiał rany, Jezu Chryste zmiłuj się nad nami.
I Ty, któraś współcierpiała Matko Bolesna przyczyń się za nami.

STACJA III – JEZUS PIERWSZY RAZ UPADA POD KRZYŻEM
Kłaniamy Ci się Panie Jezu Chryste i błogosławimy Tobie,
Żeś przez krzyż i mękę swoją świat odkupić raczył

Upadł. Brakowało mu sił. Był wyczerpany i wykrwawiony. A na Golgotę jeszcze tak daleko.
Upadł. Jednak Jego upadek trwał krótko. Zebrał resztki sił i szedł dalej. Nie chciał skracać krzyżowej drogi. Chciał przejść ją całą.
Pomyśl:
Co było przyczyną twojego upadku?
Czy potrafiłeś i czy chciałeś z niego powstać?
Czy nie chciałbyś skrócić swojej drogi krzyżowej?
Czy nie chciałbyś wymienić swojego krzyża na lżejszy?.
Któryś za nas cierpiał rany, Jezu Chryste zmiłuj się nad nami.
I Ty, któraś współcierpiała Matko Bolesna przyczyń się za nami.

STACJA IV – JEZUS SPOTYKA SWOJĄ MATKĘ
Kłaniamy Ci się Panie Jezu Chryste i błogosławimy Tobie,
Żeś przez krzyż i mękę swoją świat odkupić raczył

Spotkanie z Matką. Ona pierwsza przyjęła Chrystusa. Ona pierwsza w niego uwierzyła. Oddała Mu siebie, swoje życie. Cierpiała, kiedy On cierpiał. Cieszyła się, widząc Jego radość. Jego życie było Jej życiem.
Jej miłość przeszła najtrudniejszą próbę, próbę krzyża. Była przy Chrystusie nawet wtedy, kiedy został sam ze swoim krzyżem, opuszczony przez ludzi.
Pomyśl:
Czy potrafisz być z Chrystusem nawet wtedy, kiedy inni od Niego odeszli?
Co dajesz Chrystusowi : czy całe swoje życie, czy tylko jedną godzinę Mszy świętej tygodniowo?
Czy potrafisz być wierny tak jak Maryja?
Któryś za nas cierpiał rany, Jezu Chryste zmiłuj się nad nami.
I Ty, któraś współcierpiała Matko Bolesna przyczyń się za nami

STACJA V – SZYMON Z CYRENY POMAGA JEZUSOWI NIEŚĆ KRZYŻ
Kłaniamy Ci się Panie Jezu Chryste i błogosławimy Tobie,
Żeś przez krzyż i mękę swoją świat odkupić raczył

Cyrenejczyk został przymuszony. Gdyby nie żołnierze, na pewno przeszedłby obojętnie obok Chrystusa.
Gest miłości, na który nie miał wcale ochoty. Miłość, która była przymusem. Miłość, która upokarza i poniża, nie cieszy. Miłość, która sprawia ból.
Pomyśl:
Czy we wszystkich ludziach, których spotykasz, potrafisz dostrzec Chrystusa dźwigającego krzyż i potrzebującego twojej pomocy?
Czy jesteś gotowy pomóc tym, którzy potrzebują twojej pomocy? Czy im pomagasz?
Któryś za nas cierpiał rany, Jezu Chryste zmiłuj się nad nami.
I Ty, któraś współcierpiała Matko Bolesna przyczyń się za nami

STACJA VI – WERONIKA OCIERA TWARZ JEZUSOWI
Kłaniamy Ci się Panie Jezu Chryste i błogosławimy Tobie,
Żeś przez krzyż i mękę swoją świat odkupić raczył.

Była kobietą. Nikt nie wymagał od niej, żeby pomagała. Zresztą, czy ona mogła cokolwiek zrobić w tamtej sytuacji? Czy w jakikolwiek sposób mogła pomóc?
Nie zrobiła właściwie nic, a jednocześnie zrobiła tak wiele. Jeden niepozorny mały gest, w którym wyraziło się jej człowieczeństwo. Bo prawdziwe, autentyczne człowieczeństwo wypowiada się w miłości i poprzez miłość. A miłość wypowiada siebie w małych, niepozornych gestach.
Pomyśl:
Czy potrafisz kochać?
Czy potrafisz dawać miłość tak zwyczajnie, bez wyrachowania, bez czekania na oklaski i ordery, bez czekania na pochwały?
Czy potrafisz kochać także tych, których inni uznali za straconych, od których inni się odsunęli?
Któryś za nas cierpiał rany, Jezu Chryste zmiłuj się nad nami.
I Ty, któraś współcierpiała Matko Bolesna przyczyń się za nami

STACJA VII – JEZUS DRUGI RAZ UPADA POD KRZYŻEM
Kłaniamy Ci się Panie Jezu Chryste i błogosławimy Tobie,
Żeś przez krzyż i mękę swoją świat odkupić raczył.

Drugi upadek. Niełatwy. Niespodziewany. Boleśniejszy od pierwszego. Bo Golgota była już blisko. Im bliżej celu, tym upadki stają się coraz bardziej bolesne, coraz bardziej odczuwalne.
Wydawało się, że wystarczy sił, żeby dojść, żeby donieść krzyż. Wyszło inaczej. Trzeba jeszcze raz przezwyciężyć siebie i swoją słabość. Trzeba jeszcze raz spróbować.
Pomyśl:
Czy nie ulegasz zniechęceniu przy kolejnych upadkach?
Czy jeszcze walczysz ze sobą, ze swoimi słabościami?
Czy wierzysz w to, że każdy grzech można przezwyciężyć?
Któryś za nas cierpiał rany, Jezu Chryste zmiłuj się nad nami.
I Ty, któraś współcierpiała Matko Bolesna przyczyń się za nami

STACJA VIII – JEZUS POCIESZA PŁACZĄCE NIEWIASTY
Kłaniamy Ci się Panie Jezu Chryste i błogosławimy Tobie,
Żeś przez krzyż i mękę swoją świat odkupić raczył

Spotkanie z kobietami jerozolimskimi. Płakały. Wzruszyło je Twoje cierpienie, Twój krzyż.
To były niepotrzebne łzy. Bo gdyby inaczej wyglądało ich życie, gdyby inaczej wyglądało życie ich bliskich i znajomych, wtedy Jezus nie musiałby cierpieć, wtedy i twój krzyż byłby także niepotrzebny.
Pomyśl:
Czy naprawdę żyjesz tak, jak powinieneś?
Czy twoje postępowanie nie jest powodem cierpienia Chrystusa lub innych ludzi?
Czy potrafisz cierpieć z cierpiącymi?
Któryś za nas cierpiał rany, Jezu Chryste zmiłuj się nad nami.
I Ty, któraś współcierpiała Matko Bolesna przyczyń się za nami

STACJA IX – JEZUS TRZECI RAZ UPADA POD KRZYŻEM
Kłaniamy Ci się Panie Jezu Chryste i błogosławimy Tobie,
Żeś przez krzyż i mękę swoją świat odkupić raczył

Trzeci upadek. Pokusa rezygnacji. Świadomość własnej słabości. I prawie całkowita pewność przegranej. Najprawdopodobniej Chrystus doświadczył tego wszystkiego. Był przecież człowiekiem.
Najbardziej boli porażka tuż przed metą. Tam, na Golgocie, Chrystus jeszcze raz musiał podjąć decyzję. Musiał zdecydować, czy wola Boża będzie dla Niego najważniejsza.
Pomyśl:
Czy zawsze chcesz tego, czego chce Bóg?
Czy nie tłumaczysz swojego lenistwa w życiu wewnętrznymi słabościami?
Czy bardziej polegasz na sobie, czy na Bogu?
Któryś za nas cierpiał rany, Jezu Chryste zmiłuj się nad nami.
I Ty, któraś współcierpiała Matko Bolesna przyczyń się za nam

STACJA X – JEZUS Z SZAT OBNAŻONY
Kłaniamy Ci się Panie Jezu Chryste i błogosławimy Tobie,
Żeś przez krzyż i mękę swoją świat odkupić raczył

Życie bez uśmiechu i radości byłoby nie do wytrzymania. Jednak nie każdy śmiech, nie każda radość są dobre. Tam na Golgocie ludzie śmiali się z Chrystusa. Obdarty z szat, opluty, bezradny, jakby pozbawiony ludzkiej godności stał się przedmiotem żartów i kpin. Tam, na Golgocie, ludzie bawili się cudzym kosztem. To była bolesna i nieludzka zabawa.
Pomyśl:
Czy przedmiotem twoich żartów nie jest drugi człowiek?
Czy potrafisz nie śmiać się z kogoś, kto jest pewnego rodzaju ofiarą, z kogo wszyscy się śmieją?
Czy potrafisz zobaczyć człowieka także w kimś, kto jest ubrany w łachmany?
Któryś za nas cierpiał rany, Jezu Chryste zmiłuj się nad nami.
I Ty, któraś współcierpiała Matko Bolesna przyczyń się za nam

STACJA XI – JEZUS DO KRZYŻA PRZYBITY
Kłaniamy Ci się Panie Jezu Chryste i błogosławimy Tobie,
Żeś przez krzyż i mękę swoją świat odkupić raczył

Ludzie różnie reagują na ból. Jedni przeklinają, inni bluźnią, jeszcze inni głośnym krzykiem próbują zagłuszyć swój ból lub zwrócić na siebie uwagę. Niektórzy zaciskają pięści, myśląc o Bogu, inni przyjmują cierpienie w duchu całkowitej rezygnacji.
Chrystus milczał. Nie miał pretensji do nikogo : ani do Boga, ani do ludzi. Powiedział nawet : „Ojcze, przebacz im, bo nie wiedzą, co czynią”
Wielkie cierpienie potrafi przyjąć tylko wielki człowiek. W tych najtrudniejszych chwilach Chrystus najbardziej pokazał swoją wielkość.
Pomyśl:
Czy potrafisz cierpieć?
Czy nie chciałbyś wykreślić cierpienia ze swojego życia?
Czy potrafisz przebaczyć: wszystkim, wszystko?
Któryś za nas cierpiał rany, Jezu Chryste zmiłuj się nad nami.
I Ty, któraś współcierpiała Matko Bolesna przyczyń się za nam

STACJA XII – JEZUS NA KRZYŻU UMIERA
Kłaniamy Ci się Panie Jezu Chryste i błogosławimy Tobie,
Żeś przez krzyż i mękę swoją świat odkupić raczył

Śmierć na krzyżu. Jezus przez całe życie przygotowywał się do śmierci. Wiele razy wspominał uczniom o tym, że będzie cierpiał, że będzie ukrzyżowany. Chciał, żeby i oni byli do niej przygotowani.
Chrystus chce także i nas przygotować. Powiedział przecież: „Wy też bądźcie gotowi…”
Pomyśl:
Czy modlisz się o dobrą śmierć?
Czy przygotowujesz się do niej?
Czy byłbyś gotów umrzeć w tej chwili?
Któryś za nas cierpiał rany, Jezu Chryste zmiłuj się nad nami.
I Ty, któraś współcierpiała Matko Bolesna przyczyń się za nam

STACJA XIII – JEZUS ZDJĘTY Z KRZYŻA
Kłaniamy Ci się Panie Jezu Chryste i błogosławimy Tobie,
Żeś przez krzyż i mękę swoją świat odkupić raczył

Tutaj Chrystus przestał przegrywać. Tutaj Chrystus zaczął zwyciężać. Ludzie nie mogli uczynić Mu nic więcej.
Czasami trzeba wszystko przegrać, ponieść całkowitą porażkę, żeby naprawdę zwyciężyć.
Pomyśl:
Czy potrafisz przegrywać?
Czy nie chcesz zawsze i wszędzie mieć racji?
Czy nie dążysz do tego, żeby w każdej sytuacji być tym, który jest najsilniejszy?
Któryś za nas cierpiał rany, Jezu Chryste zmiłuj się nad nami.
I Ty, któraś współcierpiała Matko Bolesna przyczyń się za nam

STACJA XIV – JEZUS ZŁOŻONY W GROBIE
Kłaniamy Ci się Panie Jezu Chryste i błogosławimy Tobie,
Żeś przez krzyż i mękę swoją świat odkupić raczył

Złożenie w grobie. Koniec życia. Koniec cierpienia. Koniec drogi krzyżowej.
Grób. Miejsce oczekiwania. Bo zmartwychwstaną wszyscy. Jedni na wieczne zbawienie. Inni na wieczne potępienie.
Pomyśl:
Czy wierzysz w zmartwychwstanie, w życie pozagrobowe?
Czy twoje życie ziemskie zasługuje bardziej na chwałę wieczną i wywyższenie, czy raczej na potępienie?
Czy modlisz się za zmarłych?
Czy troszczysz się o groby twoich bliskich?
Któryś za nas cierpiał rany, Jezu Chryste zmiłuj się nad nami.
I Ty, któraś współcierpiała Matko Bolesna przyczyń się za nam

ZAKOŃCZENIE

Panie Jezu ! Dziękujemy Ci za wszystkie łaski i zasługi, płynące z tajemnicy Męki i Śmierci Twojej. Dziękujemy za możność rozważania i uczestniczenia w nich. Dziękujemy Ci za to, że możemy nieustannie czerpać ze skarbca zasług i pomagać naszym bliźnim. Dziękujemy, że uczysz nas nienawidzić grzech, bo grzech kosztował Cię życie, że uczysz miłować grzeszników, uczysz cywilizacji miłości. Uczysz nas, że jedynie przez umiłowanie prawdy i sprawiedliwości, przez cierpliwość i wytrwałość aż do końca, możemy być prawdziwymi chrześcijanami. Amen.
Któryś za nas cierpiał rany, Jezu Chryste zmiłuj się nad nami.
I Ty, któraś współcierpiała Matko Bolesna przyczyń się za nam

Iwona Banasiak
Droga Krzyżowa z rozważaniami Ojca Świętego Jana Pawła II

Droga Krzyżowa z rozważaniami Ojca Świętego Jana Pawła II

Stacja I: Pan Jezus na śmierć skazany
Kłaniamy Ci się Panie Jezu Chryste i błogosławimy Tobie, żeś przez krzyż i Mękę Swoją świat odkupić raczył.
Wyrok Poncjusza Piłata został wydany pod naciskiem Arcykapłanów i tłumu. ?Ukrzyżuj Go, Ukrzyżuj Go!? Piłat wyłączył się w swoim poczuciu od tego wyroku przez umywanie swych rąk, podobnie jak się wyłączył poprzednio od słów Chrystusa, w których On Królestwo Boże utożsamia z prawdą, z dawaniem świadectwa prawdzie. Tak Piłat usiłował stanąć na uboczu. Ale ten krzyż, na który skazał Jezusa z Nazaretu, jak i prawda Jego Królestwa, przeszyły – musiały przeszyć – sam rdzeń ludzkiego jestestwa rzymskiego namiestnika. Taka jest rzeczywistość, od której nie można usunąć się na bok, zejść na margines.
A to, że Jezus, Syn Boży, był pytany o swoim Królestwie, że był o nie sądzony przez człowieka, że był za nie skazany na śmierć – to wszystko stanowi początek ostatecznego świadectwa o Bogu, który umiłował świat.
Stajemy więc wobec tego świadectwa i wiemy, że nie wolno nam umywać rąk.
Któryś za nas cierpiał rany Jezu Chryste zmiłuj się nad nami !
Stacja II: Jezus Przyjmuje krzyż na swoje ramiona
Kłaniamy Ci się Panie Jezu Chryste i błogosławimy Tobie, żeś przez krzyż i Mękę Swoją świat odkupić raczył.
Rozpoczyna się egzekucja, czyli wykonanie wyroku. Podchodzi Jezus aby stanąć pod krzyżem, mając całe ciało poszarpane i pokaleczone, ociekając krwią na twarzy spod cierniowej korony. ?Ecce homo!? Jest w Nim cała prawda o ?Synu Człowieczym? wypowiedziana przez proroków, prawda o ?Słudze Jahwe? zapowiedziana przez Izajasza: ?Zdruzgotany za nasze winy … W Jego ranach jest nasze uzdrowienie.? I jest w Nim jakaś zdumiewająca konsekwencja tego, co człowiek uczynił ze swoim Bogiem. Piłat mówi: ?Ecce homo!? i ?Popatrzcie co uczyniliście z człowiekiem!? A poprzez to stwierdzenie przemawia jakby inny głos i zdaje się mówić: ?Popatrzcie, co w tym Człowieku uczyniliście ze swoim Bogiem!?.
Któryś za nas cierpiał rany Jezu Chryste zmiłuj się nad nami !
Stacja III: Jezus upada po raz pierwszy.
Kłaniamy Ci się Panie Jezu Chryste i błogosławimy Tobie, żeś przez krzyż i Mękę Swoją świat odkupić raczył.
Jezus upada pod ciężarem krzyża. Upada na ziemię. ?Czy myślisz, że mógłbym poprosić Ojca mego, a zaraz wystawiłby mi więcej niż dwanaście zastępów aniołów!?. On nie prosi o to. Skoro raz przyjął kielich z rąk Ojca, chce go wypić do dna. Właśnie on tego chce. Przecież ?myśmy się spodziewali?, powiedzą po kilku dniach uczniowie w drodze do Emaus. ?Jeśli jesteś Synem Bożym? będą Go prowokowali członkowie Sanhedryna. ?Innych ocalał, siebie nie może ocalić?, zawoła tłum. A on przyjmuje wszystkie te słowa obelgi, które zdają się unicestwiać cały sens Jego misji, Jego słów wypowiedzianych i cudów dokonanych. Przyjmuje te wszystkie słowa i nie chce im niczego przeciwstawiać. Chce aby był zelżony. Jest do końca, do każdego szczegółu wierny temu słowu, ?Nie moja, ale Twoja wola niech się stanie.?
Któryś za nas cierpiał rany Jezu Chryste zmiłuj się nad nami !
Stacja IV: Jezus spotyka swoją Matkę.
Kłaniamy Ci się Panie Jezu Chryste i błogosławimy Tobie, żeś przez krzyż i Mękę Swoją świat odkupić raczył.
Matka. Maryja na drodze krzyżowej spotyka Syna. Jego krzyż staje się Jej krzyżem, Jego Poniżenie i hańba publiczna – Jej poniżeniem i hańbą publiczną. Taki jest ludzki porządek. Tak to muszą odczuwać otaczający Go ludzie i tak to trafia do Jej serca. ?A duszę Twoją miecz przeszyje.? Słowa wypowiedziane wówczas, gdy Jezus miał czterdzieści dni, w tej chwili się spełniają. W tej chwili dosięgają swej pełni.
Chociaż to cierpienie jest Jej własne, choć dotyka Ją samą w głębi Jej Macierzyńskiej istoty, to jednak pełną prawdę o nim wyrażamy, mówiąc o nim, że jest ?współcierpieniem?, że należy do tej samej tajemnicy, i stanowi poniekąd jedność z cierpieniem Syna.
Któryś za nas cierpiał rany Jezu Chryste zmiłuj się nad nami !
Stacja V: Szymon Cyrenejczyk pomaga nieść krzyż Panu Jezusowi.
Kłaniamy Ci się Panie Jezu Chryste i błogosławimy Tobie, żeś przez krzyż i Mękę Swoją świat odkupić raczył.
Szymon z Cyrenei, wezwany do dźwigania krzyża, z pewnością nie chciał go dźwigać. Użyczył jednak swoich bark, skoro barki skazańca okazywały się za słabe. Był tak blisko Chrystusa, bliżej niż Maryja, bliżej niż Jan, którego, choć był mężczyzną, nie wezwano aby pomagał. Wezwano jego, Szymona z Cyrenei, ojca Aleksandra i Rufina. Wezwano Go i zmuszono. Jak długo trwał ten przymus?
Jak długo tak on szedł obok, niezadowolony, zaznaczając, że nic nie łączy go ze skazańcem? Nie wiadomo. Święty Marek tylko podaje imiona synów Cyrenejczyka, a tradycja utrzymuje, że należeli oni do wspólnoty Chrześcijan otaczających Świętego Piotra.
Któryś za nas cierpiał rany Jezu Chryste zmiłuj się nad nami !
Stacja VI: Święta Weronika ociera twarz Panu Jezusowi.
Kłaniamy Ci się Panie Jezu Chryste i błogosławimy Tobie, żeś przez krzyż i Mękę Swoją świat odkupić raczył.
Tradycja też doniosła nam o Weronice. Może jest ona jakimś dopowiedzeniem sprawy Cyrenejczyka. Tak jak dyktowało jej serce, ona otarła Jego twarz.
I jak dalej podaje nam tradycja: na płótnie, którym tę Twarz Otarła, odbiło się Oblicze Chrystusowe.
Jednakże sens tego szczegółu można odczytać inaczej, kiedy nawiążemy go do słów Chrystusa o Sądzie Ostatecznym. Wiele zapewne jest takich, którzy wtedy zapytają: ?Panie, kiedyśmy Ci to uczynili?? A Jezus odpowie: ?Wszystko, co uczyniliście jednemu z tych braci Moich najmniejszych, Mnieście uczynili.? Odbija bowiem Zbawiciel Swe podobieństwo na każdym uczynku miłości, tak jak na chuście Weroniki.
Któryś za nas cierpiał rany Jezu Chryste zmiłuj się nad nami !
Stacja VII: Jezus upada po raz drugi.
Kłaniamy Ci się Panie Jezu Chryste i błogosławimy Tobie, żeś przez krzyż i Mękę Swoją świat odkupić raczył.
?Jam jest robak, a nie człowiek, pośmiewisko ludzkie i wzgardzony u ludu? – słowa psalmisty proroka znajdują swe pełne urzeczywistnienie na tych ciasnych, stromych uliczkach Jerozolimy w ciągu ostatnich godzin, które dzielą to miasto od rozpoczęcia Paschy. A wiadomo, że takie godziny przed świętem bywają gorączkowe. I uliczki są zatłoczone. W tej treści spełniają się słowa Psalmisty, chociaż nikt o tym nie myśli. Ci, którzy okazują wzgardę, z pewnością, nie zdają sobie sprawy, że ten Jezus z Nazaretu, który po raz drugi upada pod krzyżem, stał się dla nich pośmiewiskiem.
A On tego wszystkiego chce. Chce spełnienia proroctwa, więc upada z wysiłku. Upada ze Swej woli, bo jakże spełnią się Pisma: ?Jam jest robak, a nie człowiek.?
Któryś za nas cierpiał rany Jezu Chryste zmiłuj się nad nami !
Stacja VIII: Pan Jezus pociesza płaczące nad Nim Niewiasty.
Kłaniamy Ci się Panie Jezu Chryste i błogosławimy Tobie, żeś przez krzyż i Mękę Swoją świat odkupić raczył.
Oto wezwanie do żalu, do prawdziwego żalu. Jezus mówi do ?córek Jerozolimskich?, które płaczą na Jego widok: ?Nie płaczcie nade mną, ale nad sobą i nad synami waszymi.? Nie można się ślizgać po powierzchni zła, trzeba sięgać do jego korzenia, do przyczyn, do całej wewnętrznej prawdy sumienia.
Właśnie to chce powiedzieć Jezus dźwigający krzyż, który zawsze wie, co jest w sercu każdego człowieka. I dlatego On pozostaje zawsze najbliższym świadkiem naszych czynów i sądów o tych czynach, które wydajemy na siebie we własnym sumieniu. On nawet daje nam poznać, że trzeba aby te sądy były spokojne, trzeźwe, obiektywne – mówi: ?Nie płaczcie? – a równocześnie, związane z całą wymową prawdy, przestrzega nas, że to On który dźwiga krzyż.
O życie w prawdzie, o chodzenie w prawdzie, błagam Cię, Panie !
Któryś za nas cierpiał rany Jezu Chryste zmiłuj się nad nami !
Stacja IX: Jezus upada po raz trzeci.
Kłaniamy Ci się Panie Jezu Chryste i błogosławimy Tobie, żeś przez krzyż i Mękę Swoją świat odkupić raczył.
Każda stacja tej drogi jest jakimś milowym kamieniem miłości tego posłuszeństwa i tego samo upodlenia.
Miarę tego samo upodlenia uświadamiamy sobie w pełni gdy widzimy, że znów – po raz trzeci – On upada pod krzyżem. Uświadamiamy sobie w pełni gdy rozważamy, Kim jest Ten upadający? Kim jest Jezus Chrystus? – ?On, który posiadał Boską naturę, nie skorzystał ze sposobności aby być na równi z Bogiem, lecz obnażył samego Siebie, przyjąwszy postać sługi i tym samym stał się podobnym do ludzi. A wewnętrznym przejawieniem uznany za człowieka, uniżył samego Siebie i tym bardziej stał się posłusznym aż do śmierci – i to do śmierci krzyżowej.
Któryś za nas cierpiał rany Jezu Chryste zmiłuj się nad nami !
Stacja X: Pan Jezus z szat obnażony.
Kłaniamy Ci się Panie Jezu Chryste i błogosławimy Tobie, żeś przez krzyż i Mękę Swoją świat odkupić raczył.
Gdy Jezus na Golgocie zostaje z szat obnażony, myśli nasze zwracają się do Jego Matki biegną jakby do samych początków tego Ciała, które już teraz przed ukrzyżowaniem, stanowi jedną wielką ranę. Tajemnica Wcielenia: Syn Boży przyjmuje ciało w łonie Dziewicy. Ciało Chrystusa wyraża miłość do Ojca: Wtedy rzekłem ?Oto idę, aby spełnić wolę Twoją.? ?Ja zawsze czynię to, co się Ojcu podoba.? To ciało obnażone pełni wolę Ojca każdą raną, każdym drgnieniem bólu, każdym zszarpanym mięśniem, każdą strugą krwi, która z Niego się toczy, całym wyczerpaniem ramion i zmiażdżeniem szyi i bark.
Musimy myśleć przy tej stacji o Matce Chrystusowej, bo pod Jej sercem, a potem w Jej oczach i w Jej dłoniach, Ciało Syna Bożego doznało pełnej czci.
Któryś za nas cierpiał rany Jezu Chryste zmiłuj się nad nami !
Stacja XI: Pan Jezus przybity do Krzyża.
Kłaniamy Ci się Panie Jezu Chryste i błogosławimy Tobie, żeś przez krzyż i Mękę Swoją świat odkupić raczył.
?Przebodli ręce moje i nogi moje, policzyli wszystkie kości moje?. ?Policzyli – jakże prorocze słowa. Cały Ten człowiek w największym napięciu: jego szkielet, mięśnie, system nerwowy, każdy organ, każda komórka – w szczytowym napięciu. ?Ja, gdy zostanę nad ziemię wywyższony, przyciągnę wszystkich ludzi do Siebie.?. Oto słowo wyrażające pełną rzeczywistość ukrzyżowania. Wchodzi w nią i to straszliwe napięcie, które przenika ręce i nogi, i wszystkie kości: straszliwe napięcie ciała, które przybito jak jakiś przedmiot do belek krzyża, aby się wyniszczyło do końca w śmiertelnych konwulsjach.
Pierwsze Jego słowa na krzyżu są: ?Ojcze, przebacz im, bo nie wiedzą co czynią.?
Któryś za nas cierpiał rany Jezu Chryste zmiłuj się nad nami !
Stacja XII: Jezus umiera na Krzyżu.
Kłaniamy Ci się Panie Jezu Chryste i błogosławimy Tobie, żeś przez krzyż i Mękę Swoją świat odkupić raczył.
Chrystus przybity do krzyża, ubezwładniony w tej straszliwej pozycji, wzywa Ojca. Wszystkie te wezwania świadczą, że stanowi jedno z Nim. ?Ja i Ojciec jedno jesteśmy?.
Oto najwyższe, oto szczytowe działania Syna w zjednoczeniu z Ojcem. Tak, w zjednoczeniu – właśnie wówczas woła: ?Eli, Eli, lama sabachtani – Boże mój, Boże mój czemuś mnie opuścił?? Te rozpięte ramiona z najwyższym wysiłkiem ogarniają całą ludzkość i cały świat.
Oto człowiek. Oto Sam Bóg – ?w Nim żyjemy, poruszamy się i w Nim jesteśmy.? W Nim: w tych rozpiętych wzdłuż poprzecznej belki krzyża ramionach. Oto tajemnica Odkupienia!
Któryś za nas cierpiał rany Jezu Chryste zmiłuj się nad nami !
Stacja XIII: Jezus zdjęty z krzyża.
Kłaniamy Ci się Panie Jezu Chryste i błogosławimy Tobie, żeś przez krzyż i Mękę Swoją świat odkupić raczył.
Kiedy Ciało Jezusa zostaje zdjęte z krzyża i złożone w ramionach Matki, wówczas staje nam znów przed oczyma ta chwila, w której Maryja przyjęła pozdrowienie Anioła Gabriela: ?Oto poczniesz i porodzisz Syna, któremu nadasz imię Jezus … a Pan Bóg da Mu tron Jego praojca Dawida … a Jego panowaniu nie będzie końca.? Maryja powiedziała tylko: ?Niech mi się stanie według twego słowa,? – jakby już wtedy chciała wyrazić to, co teraz przeżywa.
Z tym też łączy się przedziwna obietnica, którą wypowiedział Symeon w czasie ofiarowania Jezusa w świątyni: ?Twoje serce miecz przeniknie, aby na jaw wyszły zamysły serc wielu.?
A Jezus znowu jest w Jej ramionach jak był w stajence Betlejemskiej.
Któryś za nas cierpiał rany Jezu Chryste zmiłuj się nad nami !
Stacja XIV: Jezus złożony do grobu.
Kłaniamy Ci się Panie Jezu Chryste i błogosławimy Tobie, żeś przez krzyż i Mękę Swoją świat odkupić raczył.
Od chwili, gdy człowiek przez grzech odsunięty został od drzewa życia, ziemia stała się cmentarzem. Ile ludzi, tyle grobów, Wielka planeta mogił.
Wśród tych mogił jest jeden, który znajdował się w pobliżu Kalwarii, a był własnością Józefa z Arymatei. Do tego grobu, użyczonego przez życzliwego człowieka, złożono ciało Jezusa po zdjęciu z krzyża. A składano je w pośpiechu, ażeby zdążyć przed świętem Paschy, które rozpoczynało się o zmierzchu dnia.
Wśród wszystkich niezliczonych grobów, rozsianych po kontynentach naszej planety, jest jeden grób, w którym Syn Boży, ?Człowiek Jezus Chrystus,? zadał śmierć ludzkiej śmierci.
I oto, wszyscy ludzie, którzy patrzą w stronę Grobu Jezusa Chrystusa, żyją w nadziei Zmartwychwstania.
Któryś za nas cierpiał rany Jezu Chryste zmiłuj się nad nami !
Rozważania Drogi Krzyżowej w Koloseum rzymskim, 25.03.2005
Rozważania Drogi Krzyżowej w Koloseum  rzymskim  25.03.2005
Nabożeństwo Drogi Krzyżowej swój początek bierze z Jerozolimy. Z czasem zaczęto w całym kościele wznosić stacje męki Pańskiej. Wierni obchodząc je rozważają cierpienie Zbawiciela, który pomimo bólu i cierpienia modlił się wędrując z krzyżem na ramionach. Na tej drodze jesteśmy z Jezusem złączeni przez krzyż. Krzyże naszego życia kładziemy na krzyż Chrystusa. Jego cierpienia i nasze chcemy złożyć Bogu. .Poniżej prezentujemy rozważania Kard. Josepha Razingera  który przygotował rozważania do Drogi Krzyżowej w 2005 r. w Koloseum. Tradycyjnie odprawiono ją w Wielki Piątek 25 marca, ale po raz pierwszy od początku pontyfikatu fizycznie nie uczestniczył w niej Jan Paweł II. Zapraszamy do refleksji nad rozważaniami, które będziemy sukcesywnie zamieszczać na naszej stronie.

Kard. Joseph Ratzinger

 

MODLITWA WSTĘPNA

 

Panie Jezu Chryste, dla nas przyjąłeś los ziarna pszenicy, które pada w ziemię i obumiera by wydać plon obfity (J 12, 24). Zapraszasz nas byśmy kroczyli za Tobą tą drogą, gdy mówisz: „Ten, kto kocha swoje życie, traci je, a kto nienawidzi swego życia na tym świecie, zachowa je na życie wieczne” (J 12, 25). My jednak jesteśmy przywiązani do naszego życia. Nie chcemy go porzucić, ale zachować je w całości dla siebie. Chcemy je posiąść, a nie ofiarować. Ty jednak nas poprzedzasz i ukazujesz, że możemy ocalić nasze życie jedynie ofiarując je. Poprzez nasze towarzyszenie Ci na Drodze Krzyżowej chcesz prowadzić nas drogą ziarna pszenicy, drogą sięgającej aż po wieczność płodności.
Krzyż – ofiara z nas samych – bardzo nam ciąży. Jednak na Twej Drodze Krzyżowej poniosłeś także mój krzyż. I nie czyniłeś tego jedynie kiedyś, w przeszłości, gdyż Twoja miłość jest współczesna memu życiu. Dźwigasz go dzisiaj, ze mną i dla mnie. W przedziwny sposób pragniesz bym i ja teraz, jak niegdyś Szymon z Cyreny, niósł z Tobą Twój krzyż, a towarzysząc Ci, razem z Tobą ofiarował się dla odkupienia świata.
Pomóż mi, by moja droga krzyżowa nie była jedynie pobożnym uczuciem chwili. Pomóż nam towarzyszyć Ci nie tylko szlachetnymi myślami, lecz przejść Twoją drogę sercem, nawet więcej: konkretnymi uczynkami codziennego życia. Dopomóż nam wejść na drogę krzyża całymi sobą i na zawsze pozostać na Twej drodze. Uwolnij nas od lęku przed krzyżem, ze strachu przed wyśmianiem przez innych, z obawy, że nasze życie może się nam wymknąć, jeśli nie chwycimy wszystkiego co niesie. Pomóż nam demaskować pokusy, które obiecują życie, lecz których ułudy zostawiają w nas ostatecznie pustkę i zawód. Pomóż nam nie chcieć zawładnąć życiem, ale je dawać. Dopomóż, abyśmy towarzysząc Ci na drodze pszenicznego ziarna, znaleźli w „traceniu życia” drogę miłości, drogę, która prawdziwie daje życie, życie w obfitości (J 10, 10).
I. Pan Jezus na śmierć skazany
Rozważanie
Sędzia świata, który przyjdzie ponownie osądzić nas wszystkich stoi tutaj, zbezczeszczony i bezbronny przed ziemskim sędzią. Piłat nie jest do cna zły. Wie, że skazany człowiek jest niewnny i szuka jak go uwolnić. Ale jego serce jest podzielone. I w końcu pozwala, by jego własne stanowisko, jego własne interesy przeważyły nad tym, co prawe. Także ludzie, którzy krzyczą i domagają się śmierci Jezusa nie są do cna źli. Wielu z nich ,w dzień Pięćdziesiątnicy, będzie „przejętych do głębi serca” (Dz 2,37), gdy Piotr powie do nich: „Jezusa Nazarejczyka, Męża, którego posłannictwo Bóg potwierdził wam niezwykłymi czynami … przybiliście rękami bezbożnych do krzyża i zabiliście.” (Dz 2,22nn) Ale w tym momencie są oni częścią tłumu. Krzyczą, ponieważ wszyscy krzyczą, a krzyczą oni to samo, co wszyscy inni. I w ten sposób sprawiedliwość jest zdeptana przez słabość, tchórzostwo i obawę przed dyktatem panującego nastawienia. Cichy głos sumienia zagłuszony jest przez krzyki tłumu. Zło czerpie swą siłę z niezdecydowania oraz dbałości o to, co pomyślą inni ludzie.
Modlitwa
Panie, zostałeś skazany na śmierć, ponieważ lęk przed tym, co pomyślą ludzie stłumił głos sumienia. I tak przez całą historię niewinni zawsze byli krzywdzeni, skazywani i zabijani. Jak wiele razy sami woleliśmy sukces od prawdy albo reputację od sprawiedliwości? Wzmocnij cichy głos naszego sumienia, Twój własny głos, w naszym życiu. Spójrz na mnie, tak jak popatrzyłeś na Piotra po jego zaparciu się Ciebie. Niech Twoje spojrzenie przeszyje nasze serce i pokaże kierunek, w jakim powinno podążyć nasze życie. W dniu Pięćdziesiątnicy pobudziłeś serca tych, którzy w Wielki Piątek domagali się Twojej śmierci i doprowadziłeś je do nawrócenia. W ten sposób dałeś nadzieję wszystkim. Udzielaj nam, ciągle na nowo, łaski nawrócenia.
II. Pan Jezus bierze Krzyż na ramiona swoje
Rozważanie
Jezus, potępiony jako samozwańczy król, jest wyszydzony, ale samo to szyderstwo ukazuje bolesną prawdę. Jak często znamiona władzy, noszone przez wielkich tego świata, są afrontem wobec prawdy, sprawiedliwości i godności człowieka. Jak wiele razy ich przepych i górnolotne słowa są niczym innym, jak tylko wybujałymi kłamstwami, parodią ich uroczystego zobowiązania do służby dobru wspólnemu! Jezus jest wyszydzony i nosi koronę cierpienia, dlatego też jawi się jako prawdziwy Król. Jego berłem jest sprawiedliwość (por. Ps 45, 7). Ceną sprawiedliwości na tym świecie jest cierpienie: Jezus, prawdziwy Król nie panuje poprzez przemoc, ale poprzez miłość, która cierpi za nas i z nami. Przyjmuje swój Krzyż, nasz krzyż, ciężar bycia człowiekiem, ciężar świata. I tak idzie przed nami i wskazuje nam drogę, która prowadzi do prawdziwego życia.
Modlitwa
Panie, dobrowolnie poddałeś się szyderstwu i wzgardzie. Pomóż nam, abyśmy nie sprzymierzali się z tymi, którzy patrzą z góry na słabych i cierpiących. Pomóż nam rozpoznać Twoją twarz w uniżonych i odrzuconych. Obyśmy nigdy nie tracili ducha, gdy zmierzymy się ze wzgardą tego świata, który ośmiesza nasze posłuszeństwo Twej woli. Poniosłeś swój własny Krzyż i prosisz nas, abyśmy poszli za Tobą tą drogą (por. Mt 10,38). Pomóż nam podjąć Krzyż i nie odrzucać go. Obyśmy nigdy nie narzekali ani nie zniechęcali się próbami życia. Pomóż nam iść ścieżką miłości i, poddając się jej wymogom, odnaleźć prawdziwą radość.
III. Pan Jezus po raz pierwszy pod krzyżem upada
Rozważanie
Człowiek upadł i ciągle upada: często staje się karykaturą samego siebie, nie jest już obrazem Boga, ale szyderstwem ze Stworzyciela. Czyż człowiek, który w drodze z Jerozolimy do Jerycha, powalony został przez bandytów, którzy ogołocili go i zostawili przy drodze na wpół umarłego i krwawiącego, nie jest obrazem człowieczeństwa par excellence? Upadek Jezusa pod Krzyżem nie jest tylko upadkiem człowieka Jezusa, wyczerpanego od biczowania. Istnieje głębsze znaczenie tego upadku, jak mówi nam Paweł w Liście do Filipian: ”  On, istniejąc w postaci Bożej, nie skorzystał ze sposobności, aby na równi być z Bogiem,  lecz ogołocił samego siebie, przyjąwszy postać sługi, stawszy się podobnym do ludzi. A w zewnętrznym przejawie, uznany za człowieka,  uniżył samego siebie, stawszy się posłusznym aż do śmierci – i to śmierci krzyżowej.” (Flp 2,6-8). W upadku Jezusa pod ciężarem Krzyża widzimy sens całego Jego życia: jego dobrowolne uniżenie, które podnosi nas z głębi naszej pychy. Ujawnia się także natura naszej pychy: jest nią ta arogancja, która sprawia, że chcemy uwolnić się od Boga i być sami dla siebie, arogancja, która sprawia, że sądzimy, iż nie potrzebujemy Jego wiecznej miłości, lecz możemy być panami swojego własnego życia. W tym buncie przeciwko prawdzie, w tym usiłowaniu bycia samemu sobie bogiem, stwórcą i sędzią, przewracamy się i wpadamy w samozniszczenie. Pokora Jezusa jest przezwyciężeniem naszej pychy; przez swoje uniżenie podnosi nas z upadku. Pozwólmy, aby nas podniósł. Odrzućmy swoje poczucie samowystarczalności, nasze fałszywe złudzenia o niezależności i uczmy się od Niego, tego, który uniżył sam siebie, aby odkryć prawdziwą wielkość ukorzenia się przed Bogiem i przed naszymi poniżanymi braćmi i siostrami.
Modlitwa
Panie Jezu, ciężar krzyża sprawił, że upadłeś na ziemię. Ciężar naszego grzechu, ciężar naszej pychy, przewrócił Cię. Ale Twój upadek nie jest tragedią, ani tylko ludzką słabością. Przyszedłeś do nas, gdy w swej pysze byliśmy rozciągnięci na ziemi. Arogancja, która sprawia, że sądzimy, iż sami możemy tworzyć istoty ludzkie zmieniła człowieka w swego rodzaju towar, który można kupić i sprzedać, albo przechowywać dla zapewnienia części do eksperymentów. Czyniąc to, mamy nadzieję własnymi siłami zwyciężyć śmierć, tymczasem w istocie głęboko poniżamy ludzką godność. Panie pomóż nam; upadliśmy. Pomóż nam porzucić naszą niszczącą pychę i, ucząc się od Twojej pokory, powstać ponownie.
IV. Jezus spotyka Matkę swoją
Rozważanie
Na Drodze Krzyżowej Jezusa odnajdujemy także Maryję, Jego Matkę. Podczas Jego życia publicznego musiała usunąć się na bok, aby stworzyć przestrzeń do narodzin nowej rodziny Jezusa, rodziny Jego uczniów. Musiała także wysłuchać słów: „Któż jest moją matką i którzy są moimi braćmi? … kto pełni wolę Ojca mojego, który jest w niebie, ten Mi jest bratem, siostrą i matką.” (Mt 12,48-50). Teraz widzimy ją jako Matkę Jezusa, nie tylko fizycznie, ale także w sercu. Zanim jeszcze poczęła Go w swym ciele, poprzez swoje posłuszeństwo poczęła Go w sercu. Powiedziano Maryi: „Oto poczniesz i porodzisz Syna, któremu nadasz imię Jezus.  Będzie On wielki i będzie nazwany Synem Najwyższego, a Pan Bóg da Mu tron Jego praojca, Dawida.” (Łk 1,31n). Usłyszała także z ust starca Symeona: „A Twoją duszę miecz przeniknie” (Łk 2,35). Przypomniała sobie słowa proroków, słowa takie jak te: „Dręczono Go, lecz sam się dał gnębić, nawet nie otworzył ust swoich. Jak baranek na rzeź prowadzony” (Iz 53,7). Teraz to wszystko dzieje się naprawdę. W swoim sercu zachowała słowa anioła, powiedziane jej na początku: „Nie bój się, Maryjo” (Łk 1,30). Uczniowie uciekli, ale nie ona. Została tu, z odwagą matki, z wiernością matki, z dobrocią matki i z wiarą, która nie chwieje się w godzinie ciemności: „Błogosławiona jesteś, któraś uwierzyła” (Łk 1,45). „Czy jednak Syn Człowieczy znajdzie wiarę na ziemi, gdy przyjdzie?” (Łk 18,8). Tak, w tym momencie Jezus wie: znajdzie wiarę. W tej godzinie jest to Jego wielką pociechą.
Modlitwa
Święta Maryjo, Matko Pana, pozostałaś wierna, gdy uciekli uczniowie. Tak jak uwierzyłaś niesamowitemu przesłaniu anioła – że staniesz się Matką Najwyższego, tak również wierzyłaś w tej godzinie Jego największego poniżenia. W ten sposób, w godzinie Krzyża, w godzinie najciemniejszej nocy świata, stałaś się Matką wszystkich wierzących, Matką Kościoła. Błagamy cię: naucz nas wierzyć i spraw, aby nasza wiara przyniosła owoce w odważnej służbie oraz była znakiem miłości, która zawsze gotowa jes dzielić cierpienie i udzielać pomocy.
V. Szymon Cyrenejczyk pomaga nieść krzyż Panu Jezusowi
Rozważanie
Szymon z Cyreny jest w drodze powrotnej z pracy do domu, gdy napotyka smutny pochód skazańców – dla niego, być może, był to częsty widok. Żołnierze zmuszają tego surowego wieśniaka, aby na własnych ramionach dźwigał Krzyż. Jakże niemiłe musiało być dla niego nagłe dołączenie do losu tych skazańców! Robi to, co musi, ale niechętnie. Znaczące, iż ewangelista Marek nie tylko jego wymienia z imienia, ale także jego dzieci, które wyraźnie znane są jako chrześcijanie i członkowie tamtej wspólnoty (por. Mk 15,21). Z tego przypadkowego spotkania narodziła się wiara. Cyrenejczyk, idąc obok Jezusa i dzieląc ciężar Krzyża, dojrzał, że jest łaską towarzyszyć Mu w drodze na ukrzyżowanie i pomagać Mu. Tajemnica Jezusa, milczącego i cierpiącego, dotknęła jego serca. Jezus, którego boska miłość może sama odkupić całą ludzkość, chce, abyśmy mieli udział w Jego Krzyżu, abyśmy mogli dopełnić braki jego udręk (por. Kol 1,24). Kiedykolwiek okazujemy dobroć cierpiącym, prześladowanym i bezbronnym i mamy udział w ich cierpieniu, pomagamy nieść ten sam Krzyż Jezusa. W ten sposób uzyskujemy zbawienie i pomagamy przyczyniać się do zbawienia świata.
Modlitwa
Panie, otwarłeś oczy i serce Szymona z Cyreny i dałeś mu, poprzez jego udział w Twoim Krzyżu, łaskę wiary. Pomóż nam wspomagać naszych potrzebujących braci, nawet gdy przeszkadza to naszym planom i pragnieniom. Pomóż nam uświadomić sobie, iż jest łaską współdzielić krzyż innych i w ten sposób wiedzieć, że idziemy drogą razem z Tobą. Pomóż nam uznać z radością, że gdy mamy udział w Twoim cierpieniu i cierpieniu tego świata, stajemy się sługami zbawienia i możemy pomagać budować twoje Ciało, Kościół.
VI. Św. Weronika ociera twarz Panu Jezusowi
Rozważanie
„Szukam, o Panie, Twojego oblicza. Swego oblicza nie zakrywaj przede mną” (Ps 27, 8-9). Weronika – Bernice, w tradycji greckiej – uosabia powszechne pragnienie pobożnych ludzi Starego Testamentu, pragnienie wszystkich wierzących, aby ujrzeć Twarz Boga. Na Drodze Krzyżowej Jezusa, jednakże, w pierwszej chwili nie dokonała ona nic innego, jak zwykłego aktu kobiecej dobroci: wyciągnęła ku Jezusowi chustę. Nie dała się odstraszyć brutalności żołnierzy ani lękowi, który zdjął uczniów. Jest ona obrazem dobrej kobiety, która pośród zamętu i grozy okazuje odwagę rodzącą się z dobroci i nie pozwala, aby jej serce uległo zamętowi. „Błogosławieni czystego serca”, powiedział Pan w swym Kazaniu na Górze, „bowiem oni Boga oglądać będą” (Mt 5,8). Początkowo Weronika widziała tylko zbitą i bolesną twarz. A jednak jej akt miłości odcisnął prawdziwy obraz Jezusa w jej sercu: w jego ludzkiej twarzy, skrwawionej i posiniaczonej, ujrzała twarz Boga i Jego dobroć, która towarzyszy nam nawet a naszym najgłębszym smutku. Tylko sercem możemy ujrzeć Jezusa. Tylko miłość oczyszcza nas i daje nam zdolność widzenia. Tylko miłość pozwala nam rozpoznać Boga, który jest samą miłością.
Modlitwa
Panie, daj nam serca niespokojne, serca, które szukają Twego oblicza. Zachowaj nas od ślepoty serca, które widzi tylko pozór spraw. Daj nam prostotę i czystość, które pozwalają nam rozpoznać Twą obecność w świecie. Gdy nie jesteśmy zdolni do dokonywania wielkich dzieł, udziel nam odwagi, która rodzi się z pokory i dobroci. Odciśnij swoje oblicze na naszych sercach. Obyśmy spotkali cię po drodze i pokazywali Twe oblicze światu.
VII. Pan Jezus po raz drugi pod Krzyżem upada
Rozważanie
Tradycja mówiąca, że Jezus upadł trzy razy pod ciężarem Krzyża przypomina upadek Adama – stan upadłej ludzkości – i tajemnicę udziału Jezusa w naszym upadku. W całej historii upadek człowieka nieustannie przybiera nowe formy. W swym pierwszym Liście św. Jan mówi o potrójnym upadku: pożądliwości ciała, pożądliwości oczu i pysze żywota. W ten sposób interpretuje upadek człowieka i ludzkości w oparciu o wady swego własnego czasu, z wszelkimi jego nadużyciami i wynaturzeniami. Możemy jednak także pomyśleć, jak w nowszych czasach chrześcijaństwo, które znużyło się wiarą, porzuciło Pana: wielkie ideologie wraz z banalną egzystencją tych, którzy nie wierząc już w nic, dryfują przez życie, zbudowały nowe i jeszcze gorsze pogaństwo, które w swym usiłowaniu pozbycia się Boga raz na zawsze, doszło do pozbycia się człowieka. I tak człowiek leży powalony w proch. Pan niesie ten ciężar i upada, raz za razem, aby spotkać się z nami. Spogląda na nas, dotyka naszych serc; upada po to, aby nas podnieść.
Modlitwa
Panie Jezu Chryste, poniosłeś wszystkie nasze ciężary i dalej nas niesiesz. Nasz ciężar sprawił, że upadłeś. Podnieś nas, ponieważ sami nie umiemy powstać z prochu. Uwolnij nas z więzów pożądania. Na miejsce serca kamiennego daj nam serce z ciała, serce, które widzi. Umniejsz siłę ideologii, abyśmy wszyscy mogli dostrzec, że są one siecią kłamstw. Nie pozwól, aby mur materializmu stał się nie do przejścia. Daj nam świadomość Twojej obecności. Zachowaj nas trzeźwymi i czujnymi, zdolnymi do oparcia się siłom zła. Pozwól nam dostrzec duchowe i materialne potrzeby drugich i udzielać im pomocy, której potrzebują. Podnieś nas, abyśmy mogli podnosić także innych. Dawaj nam nadzieję w każdej chwili ciemności, abyśmy mogli nieść Twoją nadzieję światu.
VIII. Pan Jezus spotyka płaczące niewiasty
Rozważanie
To, jak Jezus napomina kobiety jerozolimskie, które idą za Nim i płaczą nad Nim powinno skłonić nas do refleksji. Jak mamy rozumieć Jego słowa? Czy nie są one zwrócone przeciw pobożności czysto sentymentalnej, takiej, która nie prowadzi do nawrócenia i żywej wiary? Nie ma sensu lamentować nad cierpieniami tego świata, jeśli nasze życie toczy się jak zwykle. Tak więc Pan ostrzega nas przed niebezpieczeństwem, w którym się znajdujemy. Pokazuje nam zarówno powagę grzechu, jak i powagę sądu. Czy może być tak, że pomimo wszystkich wyrazów ubolewania w obliczu zła i niewinnego cierpienia, my także jesteśmy gotowi trywializować tajemnicę zła? Czy przyjęliśmy wyłącznie łagodność i miłość Boga i Jezusa, a cichcem odsunęliśmy słowo osądu? „Jak Bóg może być tak zajęty naszymi słabościami” – mówimy. „Jesteśmy tylko ludźmi!” A jednak, rozważając cierpienia Syna, widzimy wyraźniej powagę grzechu i jak potrzebuje on pełnego zgładzenia, jeśli ma być przezwyciężony. Wobec cierpiącego Pana zło nie może już być trywializowane. Także do nas Pan mówi: „Nie płaczcie nade mną, płaczcie nad sobą… jeśli z zielonym drzewem to czynią, cóż się stanie z suchym?”
Modlitwa
Panie, mówiłeś płaczącym niewiastom o pokucie i Dniu Sądu, gdy wszyscy staniemy przed Twoim obliczem: przed Tobą, Sędzią świata. Wzywasz nas do porzucenia trywializacji zła, która łagodzi nasze sumienia i pozwala podążać dalej bez zmian. Pokazujesz nam powagę naszej odpowiedzialności, niebezpieczeństwo, że możemy okazać się winnymi i bez usprawiedliwienia w Dniu Sądu. Spraw, abyśmy nie tylko szli u Twego boku, nie mając do zaofiarowania nic ponad słowa współczucia. Nawróć nas i daj nam nowe życie. Spraw, abyśmy ostatecznie nie byli suchym drzewem, ale gałęźmi żyjącymi w tobie, prawdziwym szczepie winnym, przynoszącymi owoc życia wiecznego (por. J 15,1-10).
IX. Pan Jezus po raz trzeci pod Krzyżem upada
Rozważanie
Co może nam powiedzieć trzeci upadek Jezusa pod Krzyżem? Zastanawialiśmy się nad upadkiem człowieka w ogóle, a także odpadnięciem wielu chrześcijan od Chrystusa ku bezbożnej świeckości. Czyż nie powinniśmy także pomyśleć nad tym, jak bardzo Chrystus cierpi w swym własnym Kościele? Jak często źle traktowany jest Najświętszy Sakrament Jego obecności, jak często musi On przychodzić do serc pustych i złych! Jak często celebrujemy jedynie samych siebie, nie zdając sobie nawet sprawy z Jego obecności! Jak często Jego słowo nadużywane jest i przekręcane! Jak niewiele wiary kryje się pod tak wieloma teoriami, tak wieloma pustymi słowami! Jak wiele brudu jest w Kościele i to nawet pośród tych, którzy w kapłaństwie powinni całkowicie należeć do Niego!. Jak wiele pychy, jak wiele zadowolenia z siebie! Jak niewielkim szacunkiem darzymy Sakrament Pojednania, w którym czeka On na nas, gotów podnieść nas, gdy upadniemy! Wszystko to obecne jest w Jego Męce. Jego zdradzenie przez uczniów, ich niegodne przyjęcie Jego Ciała i Krwi, jest z pewnością największym cierpieniem doznanym przez Zbawcę; przeszywa ono Jego serce. Możemy jedynie wołać do Niego z głębi naszego serca: Kyrie eleison – Panie, wybaw nas (por. Mt 8, 25).
Modlitwa
Panie, Twój Kościół często wydaje się być tonącą łodzią, łodzią, która z każdej strony nabiera wody. Na Twoim polu widzimy więcej chwastów niż pszenicy. Ubrudzone odzienie i twarz Twojego Kościoła wprawiają nas w zakłopotanie. A jednak to my sami je ubrudziliśmy! To my zdradzamy cię raz za razem, po wszystkich naszych górnolotnych słowach i szerokich gestach. Miej miłosierdzie dla swojego Kościoła; także w nim ciągle trwa upadek Adama. Gdy upadamy, pociągamy Cię na ziemię, a szatan śmieje się, bo ma nadzieję, że już nie podniesiesz się z tego upadku; ma nadzieję, że pociągnięty w dół upadkiem Twojego Kościoła pozostaniesz leżący i bezsilny. Ale Ty podniesiesz się ponownie. Ty podniosłeś się, powstałeś i możesz także nas podnieść. Ratuj i uświęć swój Kościół. Ratuj i uświęć nas wszystkich.
X. Pan Jezus z szat obnażony
Rozważanie
Jezus odarty jest ze swoich szat. Ubranie nadaje człowiekowi jego status społeczny; daje mu miejsce w społeczeństwie, czyni go kimś. Jego publiczne odarcie oznacza, że Jezus nie jest już nikim, jest jedynie wyrzutkiem, wzgardzonym przez wszystkich. Ten moment odarcia przypomina nam wygnanie z raju: Boża chwała opadła z człowieka, który stoi teraz nagi, wystawiony na widok wszystkich, bez odzienia i zawstydzony. Tak więc Jezus po raz kolejny przybiera stan upadłego człowieka. Odarty ze swego odzienia, przypomina nam, że wszyscy utraciliśmy „pierwsze odzienie”, czyli Bożą chwałę. U stóp Krzyża żołnierze ciągną losy aby podzielić między siebie Jego skromną własność, jego ubranie. Ewangeliści opisują tę scenę słowami zaczerpniętymi z Psalmu 22,19; czyniąc tak przekazują nam tę samą wieść, którą przekazał Jezus swym uczniom w drodze do Emmaus: że wszystko dzieje się „zgodnie z Pismem”. Nic nie jest zwykłym zbiegiem okoliczności; wszystko, co się dzieje, zawarte jest w Słowie Bożym i dokonuje się na mocy Jego boskiego planu. Pan nasz przechodzi przez wszystkie etapy i kroki upadku człowieka ze stanu łaski, a przy tym każdy z tych kroków, pomimo całej swej goryczy, staje się krokiem ku naszemu odkupieniu: tak właśnie niesie On do domu zagubioną owcę. Nie zapomnijmy, że Jan mówi, iż losy rzucono o tunikę Jezusa, „która nie była szyta, ale cała tkana od góry do dołu” (J 19,23). Możemy odczytać to jako odwołanie to szaty Najwyższego Kapłana, która była „tkana z jednej nici”, bez szwów (Józef Flawiusz, A. III, 161). On bowiem, Ukrzyżowany, jest prawdziwym Najwyższym Kapłanem.
Modlitwa
Panie Jezus, zostałeś odarty ze swego odzienia, wystawiony na zawstydzenie, wyrzucony ze społeczeństwa. Przyjąłeś na siebie wstyd Adama i uzdrowiłeś go. Przyjąłeś na siebie także cierpienie i potrzeby biednych, wyrzutków tego świata. I właśnie w ten sposób wypełniłeś słowa proroków. W ten sposób nadajesz sen pozornemu bezsensowi. W ten sposób pozwalasz nam pojąć, że Twój Ojciec podtrzymuje Ciebie, nas i cały świat w swych rękach. Daj nam głęboki szacunek do człowieka na każdym etapie jego egzystencji i we wszystkich sytuacjach, w których go spotykamy. Przyodziej nas światłem swojej łaski.
XI. Pan Jezus zostaje przybity do Krzyża.
Rozważanie
Jezus zostaje przybity do Krzyża. Całun turyński daje nam pojęcie o niewiarygodnym okrucieństwie tej procedury. Jezus nie wypił oszałamiającej żółci, którą mu podano: z wolnej woli przyjmuje na siebie cały ból Ukrzyżowania. Cał jego ciało jest umęczone; spełniły się słowa Psalmu: „Ja zaś jestem robak, a nie człowiek, pośmiewisko ludzkie i wzgardzony u ludu.” (Ps 22,7). „Jak ktoś, przed kim się twarze zakrywa, wzgardzony … On się obarczył naszym cierpieniem, On dźwigał nasze boleści” (Iz 53,3n). Zatrzymajmy się przed tym obrazem bólu, przed cierpieniem Syna Bożego. Spoglądajmy na Niego w chwilach wyniosłości i przyjemności, aby uczyć się przestrzegać granic i aby dojrzeć powierzchowność wszelkich dóbr czysto materialnych. Spoglądajmy na niego w chwilach prób i trudności i zobaczmy, że właśnie wtedy jesteśmy najbliżej Boga. Spróbujmy dojrzeć Jego twarz w ludziach, którzy mogą wydawać się niczym. Gdy stoimy przed skazanym Panem, który nie posłużył się swoją mocą, aby zejść z Krzyża, ale wytrzymał cierpienie do końca, pojawia się jeszcze jedna myśl. Ignacy z Antiochii, więzień w okowach za wiarę w jego Pana, chwalił chrześcijan ze Smyrny za ich niezwyciężoną wiarę: mówi on, że byli oni niejako przybici z ciałem i krwią do Krzyża Pana Jezusa Chrystusa (1,1). Przybijmy się do Niego, odrzucając pokusę stania z boku albo przyłączenia się do tych, którzy szydzą z Niego.
Modlitwa
Panie Jezu Chryste, pozwoliłeś się przybić do Krzyża, przyjmując straszliwe okrucieństwo tego cierpienia, wyniszczenie Twego ciała i Twojej godności. Pozwoliłeś się przybić w pełnej świadomości; nie próbowałeś uciec lub umniejszyć swego cierpienia. Obyśmy nigdy nie uciekali od tego, do czego jesteśmy powołani. Pomóż nam pozostać wiernymi Tobie. Pomóż nam zdemaskować fałszywą wolność, która odsunęłaby nas od Siebie. Pomóż nam przyjąć twoją „wiążącą” wolność i „przywiązanym” mocno do Ciebie, odkryć prawdziwą wolność.
XII. Pan Jezus na Krzyżu umiera
Rozważanie
W grece i łacinie, dwóch ówczesnych językach międzynarodowych oraz w hebrajskim, języku Narodu Wybranego, nad Krzyżem Jezusa umieszczono napis, wskazujący, kim jest: Król Żydów, obiecany Syn Dawida. Piłat, niesprawiedliwy sędzia, stał się prorokiem mimo woli. Królowanie Jezusa zostało oznajmione wobec całego świata. Jezus sam nie przyjął tytułu „Mesjasza”, ponieważ sugerowałby on błędne, ludzkie pojęcie o władzy i wybawieniu. A jednak teraz tytuł ten może być publicznie ukazany ponad Ukrzyżowanym Chrystusem. Jest on istotnie królem świata. Teraz jest naprawdę „wzniesiony wysoko”. Spadając w otchłań wzniósł się na wysokość. Wypełnił teraz radykalnie przykazanie miłości, dokonał ofiarowania samego siebie i w ten sposób jest teraz objawieniem prawdziwego Boga, Boga, który jest miłością. Wiemy teraz, kim jest Bóg. Wiemy teraz, czym jest prawdziwe królowanie. Jezus modli się Psalmem 22, który rozpoczyna się od słów: „Boże, mój Boże, czemuś mnie opuścił?” (Ps 22,2). Przyjmuje na siebie całe cierpienie ludu Izraela, całej cierpiącej ludzkości, dramat ciemności Bożej i sprawia, że Bóg staje się obecny w każdym miejscu, gdzie wydaje się całkowicie wyrugowany i nieobecny. Krzyż Jezusa jest wydarzeniem kosmicznym. Świat skrywa mrok, gdy Syn Boży wydany zostaje śmierci. Ziemia drży. A na Krzyżu rodzi się Kościół pogan. Rzymski setnik rozumie to i wyznaje Jezusa jako Syna Bożego. Z Krzyża triumfuje On – wciąż na nowo.
Modlitwa
Panie Jezus Chryste, w godzinie Twojej śmierci słońce się zaćmiło. Wciąż na nowo jesteś przybijany do Krzyża. W obecnej chwili historycznej żyjemy w Bożej ciemności. Poprzez Twoje ogromne cierpienia i zło ludzi twarz Boga, Twoja twarz, wydaje się zasłonięta, nierozpoznawalna. A jednak, na krzyżu objawiłeś siebie. Właśnie będąc tym, który cierpi i kocha, jesteś wywyższony. Zatriumfowałeś wniesiony wysoko na Krzyżu. Pomóż nam rozpoznać Twoją twarz w tej godzinie ciemności i ucisku. Pomóż nam wierzyć w Ciebie i iść za Tobą w naszej godzinie ciemności i troski. Ukaż się raz jeszcze światu w tej godzinie. Ukaż nam swoje zbawienie.
XIII. Ciało Jezusa zdjęte z Krzyża
Rozważanie
Jezus umarł. Z Jego serca, przeszytego włócznią rzymskiego żołnierza, płynie krew i woda: tajemniczy obraz strumienia sakramentów, Chrztu i Eucharystii, przez które Kościół nieustannie odradza się z otwartego serca Pana. Nogi Jezusa nie zostały połamane, tak jak nogi dwóch ludzi wraz z Nim ukrzyżowanych. Objawia się przez to jako prawdziwy baranek paschalny, z którego kości nie wolno było ai jednej złamać (por. Wj 12,46). Teraz zaś, przy końcu Jego cierpień, jest jasne, że pomimo grozy, która przejęła ludzkie serca, pomimo władzy nienawiści i tchórzostwa, ani przez chwilę nie był sam. Są tam ci, którzy pozostali wierni razem z nim. Pod krzyżem stoi Maryja, Jego Matka, siostra jego Matki, Maria, Maria Magdalena i uczeń, którego miłował. Pojawia się bogaty człowiek, Józef z Arymatei: bogaczowi udaje się przejść przez ucho igielne, gdyż Bóg udzielił mu łaski. Chowa on Jezusa w swoim własnym pustym grobie, w ogrodzie. W momencie pochówku Jezusa cmentarz staje się ogrodem, ogrodem, z którego wyrzucony został Adam, gdy porzucił pełnię życia, swego Stwórcę. Grób w ogrodzie jest symbolem tego, że panowanie śmierci ma się zakończyć. Przychodzi także członek Sanhedrynu, Nikodem, ten któremu Jezus oznajmił tajemnicę odrodzenia z wody i z Ducha. Nawet w Sanhedrynie, który zawyrokował Jego śmierć, jest człowiek wierzący, ktoś, kto zna i uznaje Jezusa po Jego śmierci. W tej godzinie niezmiernego smutku, ciemności i rozpaczy, tajemniczo obecne jest światło nadziei. Ukryty Bóg jest nieustannie Bogiem życia, bliskim nam. Nawet w nocy śmierci Pan w dalszym ciągu jest naszym Panem i Zbawcą. Kościół Jezusa Chrystusa, Jego nowa rodzina, zaczyna nabierać kształtu.
Modlitwa
Panie, zszedłeś w ciemności śmierci. Ale Twoje ciało złożone jest w dobre ręce i owinięte białym całunem (Mt 27,59). Wiara nie umarła do cna; słońce nie całkiem zaszło. Jak często wydaje się, że śpisz? Jak łatwo jest nam odstąpić i powiedzieć sobie: „Bóg nie żyje”. W godzinie ciemności pomóż nam poznać, że ciągle tu jesteś. Nie porzucaj nas, gdy ulegamy pokusie utraty ducha. Pomóż nam nie zostawiać Ciebie. Daj nam wierność pozwalającą przezwyciężyć chwile zamętu oraz miłość gotową objąć Cię w Twojej całkowitej bezradności, tak jak Twoja Matka, która raz jeszcze przytula Cię do swej piersi. Pomóż nam, biednym i bogatym, prostym i wykształconym, spoglądać ponad własne lęki i uprzedzenia i ofiarować Ci nasze zdolności, nasze serca i nasz czas, i w ten sposób przygotować ogród Zmartwychwstania.
XIV. Jezus złożony do grobu
Rozważanie
Jezus, zbezczeszczony i skrzywdzony ze czcią złożony jest do nowego grobu. Nikodem przynosi mieszankę mirry i aloesu, około stu funtów wagi, która wydziela cenny zapach. W samoofiarowaniu Syna, w Jego namaszczeniu w Betanii widzimy „nadmiar”, który przywołuje Bożą miłość, szczodrą i nadobfitą. Bóg ofiaruje siebie bezgranicznie. Jeśli Bożą miarą jest nadobfitość, także i my ze swej strony nie powinniśmy uważać czegokolwiek za zbyt wiele dla Boga. Jest to nauczanie samego Jezusa, w Kazaniu na Górze (Mt 5,20). Powinniśmy jednak pamiętać także słowa świętego Pawła, który mówi, że Bóg „pozwala nam roznosić po wszystkich miejscach woń poznania Chrystusa. Jesteśmy bowiem wonnością Chrystusa” (2Kor 2,14nn). Pośród rozkładu ideologii, nasza wiara po raz kolejny musi być wonią, która sprowadza nas na ścieżkę życia. Właśnie w momencie pogrzebu spełniają się słowa Jezusa: „Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam: Jeżeli ziarno pszenicy wpadłszy w ziemię nie obumrze, zostanie tylko samo, ale jeżeli obumrze, przynosi plon obfity.” (J 12,24). Jezus jest ziarnem pszenicy, które obumiera. Z tego pozbawionego życia ziarna pszenicy wybija ogromne rozmnożenie chleba, które trwać będzie aż do końca świata. Jezus jest chlebem życia, który może nadobficie nasycić głód całej ludzkości i zapewnić najgłębszy pokarm. Przez swój Krzyż i Zmartwychwstanie wieczne Słowo Boga stało się dla nas ciałem i chlebem. Misterium Eucharystii poblaskuje już w chwili pochówku Jezusa.
Modlitwa
Panie Jezu Chryste, w twoim pogrzebie przyjąłeś śmierć ziarna pszenicy. Stałeś się pozbawionym życia ziarnem pszenicy, które przynosi obfity owoc w każdym wieku i na całą wieczność. Z grobu prześwieca w każdym pokoleniu obietnica ziarna pszenicy, która daje początek prawdziwej mannie, Chlebowi Życia, w którym ofiarujesz nam samego siebie. Wiekuiste Sowo, poprzez swoje Wcielenie i śmierć, stało się Słowem bliskim nam: składasz się w nasze ręce i do naszych serc, tak aby Twoje słowo mogło w nas wzrastać i przynosić owoce. Poprzez śmierć ziarna pszenicy dajesz nam siebie, tak abyśmy i my mogli się ośmielić stracić swe życie po to, aby je odnaleźć, abyśmy także mogli wierzyć w obietnicę ziarna pszenicy. Pomóż nam wzrastać w miłości i czci dla Twej tajemnicy Eucharystii – aby uczynić Ciebie, Chlebie niebieski, źródłem naszego życia. Pomóż nam stać się Twoją „wonią” i roznosić po tym świecie tajemnicze znaki Twojego życia. Tak jak ziarno pszenicy, które wznosi się z ziemi, wysuwając łodygę, a następnie kłos, nie mogłeś pozostać zamknięty w grobie: grób jest pusty, ponieważ On – Ojciec – „nie pozostawił Cię w Otchłani, ani nie pozwolił, by ciało Twe uległo rozkładowi” (Dz 2,31; Ps 16,10 LXX). Nie, nie uległeś rozkładowi. Powstałeś i uczyniłeś miejsce dla naszego przemienionego ciała w samym sercu Boga. Pomóż nam radować się tą nadzieją i nieść ją z radością światu. Pomóż nam stać się świadkami Twojego zmartwychwstania.
EWANGELIA BEZ TARYFY ULGOWEJ - czyli jak nieść swój KRZYŻ w niedzielę, poniedziałek ...
EWANGELIA BEZ TARYFY ULGOWEJ

 

czyli jak nieść swój KRZYŻ w niedzielę, poniedziałek, wtorek, środę, czwartek, piątek i sobotę

 

WSTĘP:

Być może i w Was, Przyjaciele, ?warunki, jakie Jezus proponuje temu, kto decyduje się być jego uczniem?, poruszyły wrażliwe struny. We mnie właśnie żywo drgają!
Chcę z Wami przejść przez drogę, na której Oblicze Chrystusa zostało umęczone i przemienione. Chcę przyjrzeć się swojej osobistej drodze krzyżowej, aby jeszcze raz docenić jej wartość, aby na nowo odkryć, że na tej osobistej cierniowej drodze sam Bóg działa – szlifuje, rzeźbi, drąży, jak rzeźbiarz w marmurze. Teraz nie jestem już tym, kim byłam dawniej, wkrótce nie będę już tym, kim jestem teraz. Wierzę, że Bóg wyrzeźbi piękną duchową figurę. Pan Bóg jest bowiem Geniuszem, ma talent i gust! Chodzi o to, żeby Mu na to pozwolić…
Dlatego tak bardzo przekonują mnie słowa Jana Pawła II: ?Kościół nie waha się proponować młodym Ewangelii bez taryfy ulgowej, gdyż krzyż Chrystusa prowadzi do pełni życia i szczęścia? (?Anioł Pański?,1. kwietnia 2001).
Cierpienie przyjęte z miłością i przeżywane z wiarą, w bliskości z Jezusem Chrystusem, ma wielką wartość. Staje się drogą naszego zbawienia. ?Nie przejmuj się tym, że natura buntuje się przeciw cierpieniu, ponieważ, poza grzechem, jest to coś zupełnie naturalnego. Twoja wola, dzięki pomocy Boga, będzie zawsze zwyciężać cierpienie, a jeśli nie będziesz zaniedbywać modlitwy, miłość Boga nigdy nie osłabnie w twej duszy (…). Aniołowie zazdroszczą nam tylko jednego, że nie mogą cierpieć dla Boga. Tylko cierpienie pozwala powiedzieć z całym przekonaniem: Mój Boże, dobrze wiesz, że Cię kocham (…).Tak, kocham krzyż, tylko krzyż; kocham go dlatego, że widzę go na ramionach Chrystusa (…). Nie kocham cierpienia samego w sobie; proszę o nie Boga, pragnę go z powodu owoców, które mi daje (…). Cierpienie jest moim codziennym chlebem (…). Nie chciejmy zaprzeczać, że cierpienie jest koniecznie potrzebne naszej duszy, a krzyż powinien być naszym codziennym chlebem. Jak ciało potrzebuje pokarmu, tak dusza potrzebuje krzyża ? dzień po dniu ? aby oczyszczać się i odrywać od stworzeń. Chciejmy zrozumieć, że Bóg nie chce i nie może nas zbawić ani uświęcić bez krzyża; im bardziej pociąga do siebie jakąś duszę, tym bardziej ją oczyszcza przez krzyż (…). Ale niech zawsze będzie wysławiana Jego miłość, która potrafi mieszać słodkie z gorzkim i przemieniać przejściowe cierpienia życia w wieczną nagrodę” /Bł. O. Pio/. Jezus proponuje nam „Ewangelię bez taryfy ulgowej”, jako jedyną Drogę do szczęścia.
?Duc in altum? ? wypłyńmy więc na głębię, razem, tu i teraz!

STACJA I ? JEZUS NA SMIERĆ SKAZANY

Kłaniamy się Tobie, Panie Jezu Chryste i błogosławimy Ciebie, żeś przez krzyż i mękę Swoją świat odkupić raczył.
?Niech się zaprze samego siebie?. Zaprzeć się samego siebie oznacza wyrzec się swoich planów, często ograniczonych i małostkowych, aby przyjąć ten Boży: to droga nawrócenia, nieodzowna dla życia chrześcijańskiego, która apostoła Pawła doprowadziła do stwierdzenia: ?Już nie ja żyję, lecz żyje we mnie Chrystus? (Ga 2,20).
Twoje życie, Rabbi, tak imponująco się zapowiadało. Miałeś tyle do powiedzenia tym ludziom, a oni Cię skazali. Zniszczyli tak dobrze zapowiadające się życie Mistrza z Nazaretu…..
Dałeś mi Boże wyostrzony słuch, poczucie rytmu, miłość do muzyki, pasję tańca. Miałbyś ze mnie tancerkę. Zamiast sukienki tancerki przyodziewam się w dwie kule pacjenta i maskuję parę blizn na schorowanej nodze. Tak dobrze się zapowiadało….
Okruchy marzeń zamieniam na wolę ?zaparcia się siebie?. Mówisz: ?niech co dnia bierze krzyż swój?.
Niedziela, poniedziałek, wtorek, środa, czwartek, piątek, sobota…. przyjmuję te dni, jako dar i biorę krzyż tęsknoty za zdrowiem i tańcem.
Któż bardziej niż Ty, Chrystusie, mógłby mnie nauczyć, jak wyrzekać się swoich pomysłów na życie?
Któryś za nas cierpiał rany…

STACJA II ? JEZUS BIERZE KRZYŻ NA SWOJE RAMIONA

Kłaniamy się Tobie, Panie Jezu Chryste i błogosławimy Ciebie, żeś przez krzyż i mękę Swoją świat odkupić raczył.
?Jeśli ktoś chce iść za Mną, niech się zaprze samego siebie, niech co dnia bierze krzyż swój i niech Mnie naśladuje? (Łk 9,23). Słowa te wyrażają pewien radykalizm wyboru, który nie dopuszcza zwłoki i odwrotów (…). I dzisiaj słowa te wydają się być jeszcze skandalem i szaleństwem (por. 1Kor 1,22-25). A jednak to z nimi należy się skonfrontować, skoro droga, którą wyznaczył Bóg dla swojego Syna, jest tą samą, którą winien przebyć uczeń decydujący się Go naśladować. Nie ma dwóch dróg, ale tylko jedna: ta przebyta przez Mistrza. Uczniowi nie wolno wyszukiwać innej.
Czasem nie umiem unieść mojego krzyża, więc udaję, że go nie ma w moim życiu. Oszukuję Ciebie i siebie. Prowokuję sytuacje, które ten krzyż stłamszą, bym mogła zapomnieć. I tkwię w tej nijakości. Robię unik, a mówię, że Cię chcę naśladować……
Przecież nie ma Ciebie bez krzyża! Nie ma prawdziwego życia z Tobą bez Twojego krzyża!
Chrystusie, daj mi rozpoznać, który krzyż jest fałszywy, nie z Twojej woli; który krzyż noszę na własne życzenie? Daj mi to poznać, bym mogła do końca zaakceptować ten, na który zezwalasz dla mojego dobra. Daj mi rozpoznać ten, w którym jest moje uzdrowienie; ten, który prowadzi do prawdy; ten, który pasuje do MOICH ramion. Ten, który pasuje na niedzielę, poniedziałek, wtorek, środę, czwartek, piątek i sobotę….
Któryś za nas cierpiał rany…

STACJA III ? JEZUS UPADA POD KRZYŻEM PO RAZ PIERWSZY

Kłaniamy się Tobie, Panie Jezu Chryste i błogosławimy Ciebie, żeś przez krzyż i mękę Swoją świat odkupić raczył.
?Niech co dnia bierze krzyż swój i niech Mnie naśladuje?. Tak jak krzyż może być zredukowany do ozdobnego przedmiotu, tak również sformułowanie ?wziąć krzyż? może być rozumiane w sposób dosłowny. W nauczaniu Jezusa wyrażenie to nie kładzie jednak w pierwszym znaczeniu nacisku na umartwienie i wyrzeczenie. Nie odnosi się głównie do obowiązku znoszenia z cierpliwością małych czy większych trosk codziennych, ani tym bardziej, nie oznacza wychwalania bólu jako sposobu podobania się Bogu. Chrześcijanin nie poszukuje cierpienia dla cierpienia, ale miłości. Przyjęcie krzyża jest znakiem miłości i całkowitego oddania. Niesienie go za Chrystusem oznacza zjednoczenie się z Nim w ofiarowaniu największego dowodu miłości.?
Cierpienie jako spektakl może nawet smakować. Podziw Przyjaciół wobec dźwigania się z upadków pod ciężarem krzyża dodaje mi animuszu. Ich współczucie potrzebne jest mi po to, bym śmielej patrzyła do przodu. W karawanie łatwiej. Oni są Twoim darem. Ale potrzebuję Twojej mocy, Chryste, by poklask nie był pożywką dla miłości własnej. Spektakularnie niesiony krzyż jest fałszem. Jak drogocenna perła jest dla Ciebie cierpienie bez świadków, po cichu.
Ty, Chrystusie, liczysz wszystkie bezszelestne łzy w bezsenne noce, kiedy mocuje się z Tobą, jak Jakub z aniołem. W niedzielę, poniedziałek, wtorek, środę, czwartek, piątek i sobotę ? kiedy czyny mówią nie słowa. Kiedy sam cicho czytasz znaki mojej małej miłości do Ciebie…
Któryś za nas cierpiał rany…

STACJA IV ? JEZUS SPOTYKA SWOJĄ MATKĘ

Kłaniamy się Tobie, Panie Jezu Chryste i błogosławimy Ciebie, żeś przez krzyż i mękę Swoją świat odkupić raczył.
?Razem z wami kroczy Maryja, Matka Jezusa, pierwsza uczennica, która pozostała wierna pod krzyżem, gdzie Chrystus powierzył nas Jej jako swoje dzieci.?
?Z bólem serca uczy się człowiek Ukrzyżowanej Miłości zanim ją zrozumie. Lecz jeśli – jak Maryja – „chowa wiernie w swoim sercu” (por. Łk 2, 51) wszystko, co mówi Chrystus; jeśli jest wierny Bożemu wezwaniu, pojmie u stóp Krzyża to, co najważniejsze, że prawdziwa jest tylko miłość złączona z Bogiem, który jest Miłością?, (Jan Paweł II, homilia w Sandomierzu, 12.06.1999).
Maryjo, to musiało okrutnie boleć, kiedy patrzyłaś na ciosy, zadawane Jezusowi. Stałaś blisko i nic nie mogłaś zrobić. Zupełnie nic! Właściwie był to oczywisty powód do rozpaczy serca. Ale nie, Ty nie dałaś się porwać rozpaczy ? chowałaś wszystko ?wiernie w swoim sercu?. To wiara dopowiedziała Ci resztę scenariusza, który wtedy miał posmak tragedii.
To Wasze spotkanie – cierpiącego Syna i bezradnej Matki – także uprzedziło wszystko, co dane mi było przeżywać, gdy Mama i Tata wędrowali ze mną do różnych szpitali. Jak bardzo boli bezradność wobec cierpienia drugich odczułam dopiero wtedy, kiedy rozwścieczone guzy w głowie powoli niszczyły życie mojej Mamy.
Krzyż bezradności, niemożność działania wobec udręki bliskich także trzeba mi podjąć co dzień ? w niedzielę, poniedziałek, wtorek, środę, czwartek, piątek i sobotę. Bo przecież Mój Mistrz i Jego Mama już pierwsi dali sobie przeszyć serce ?mieczem boleści?.
Maryjo, Matko Bolesna, ucz mnie co dzień ?Ukrzyżowanej Miłości?, by nic, co ziemskie i przemijające nie było zdolne wpędzić mnie w rozpacz. Rozpacz sprzeciwia się Bogu, który jest czystą Miłością….
Któryś za nas cierpiał rany…
I Ty, Któraś współcierpiała….

STACJA V ? SZYMON Z CYRENY POMAGA NIEŚĆ KRZYŻ JEZUSOWI

Kłaniamy się Tobie, Panie Jezu Chryste i błogosławimy Ciebie, żeś przez krzyż i mękę Swoją świat odkupić raczył.
?(…)Jezus domaga się odważnego wyboru Jego własnej drogi, wyboru dokonanego przede wszystkim ?w sercu?, gdyż znalezienie się w takiej czy innej sytuacji zewnętrznej nie zależy od nas. Od nas zależy wola bycia, na ile to możliwe, posłusznymi jak On Ojcu, i gotowymi zaakceptować aż do końca Jego plan, który ma dla każdego.?
Zawsze mnie intrygowało, Szymonie z Cyreny, co czułeś, kiedy Cię przymuszono do krzyża. Nie zależało od ciebie znalezienie się w takiej sytuacji, ale zależało od ciebie, jakimi oczami spojrzysz na Jezusa. Czy twoja wola pragnęła towarzyszyć Mu? Czy może obarczyłeś Go winą za ten krzyż, który niespodziewanie znalazł się na Twoich ramionach?
Chryste, dajesz mi poznać udrękę ciała i duszy. Wiem, jak smakują. Nie dopuść, abym zobojętniała na cierpienie drugich, zatrzymując się tylko na swoim. Ode mnie zależy wola trwania przy Tobie, na moich drogach krzyżowych w niedzielę, poniedziałek, wtorek, środę, czwartek, piątek i sobotę. Ode mnie zależy wola bycia przy tych, którzy uczą się brać krzyż i podążać za Tobą…
Któryś za nas cierpiał rany…

STACJA VI ? WERONIKA OCIERA TWARZ PANU JEZUSOWI

Kłaniamy się Tobie, Panie Jezu Chryste i błogosławimy Ciebie, żeś przez krzyż i mękę Swoją świat odkupić raczył.
?Jezus nie żąda wyrzeczenia się życia, ale przyjęcia go w takiej nowości i pełni, którą tylko On dać może. Człowiek w głębi swojego jestestwa zakorzenił tendencję do ?myślenia o sobie samym?, umieszczania własnej osoby w centrum spraw jako miary wszystkiego. Kto naśladuje Chrystusa odrzuca jednak to koncentrowanie się na sobie samym i nie ocenia rzeczy w oparciu o własne korzyści. Przeżywa swoje życie w kategoriach daru i bezinteresowności, a nie zdobyczy i posiadania. Życie prawdziwe wyraża się bowiem w darze z siebie, co jest owocem łaski Chrystusa: życie wolne, we wspólnocie z Bogiem i z braćmi.?
Ty, Weroniko, pokonałaś tę koncentrację na sobie. Odruch serca przymusił cię do wyjścia poza własną korzyść, by przynieść trochę ulgi Umęczonemu. Na pewno głupio na ciebie spojrzeli, wykpili, pewno zdenerwowałaś żołnierzy. Pozornie ? wiele straciłaś. O ile jednak bogatsza wróciłaś, wtapiając się znowu w tłum. Łaska Chrystusa dotknęła cię podwójnie. Odeszłaś z Jego Obliczem na chuście i jeszcze piękniejszym, wymalowanym w duszy. Chrystus naznaczył Cię szczególnym błogosławieństwem.
Pochylenie nad potrzebującym, ofiara z siebie, nigdy nie pozostawia mnie taką samą, jak przedtem. Dar z siebie samej dla innych to zanurzenie w Bożym błogosławieństwie. Tego pewno doświadczali przez lata moi Rodzice, kiedy w niedzielę, poniedziałek, wtorek, środę, czwartek, piątek i sobotę rezygnowali z siebie, by siebie dać bez granic choremu dziecku…
Któryś za nas cierpiał rany…

STACJA VII ? JEZUS UPADA POD KRZYŻEM PO RAZ DRUGI

Kłaniamy się Tobie, Panie Jezu Chryste i błogosławimy Ciebie, żeś przez krzyż i mękę Swoją świat odkupić raczył.
?Droga młodzieży, niech nie wydaje się wam dziwnym, że na początku trzeciego tysiąclecia, Papież wskazuje wam raz jeszcze krzyż jako drogę życia i prawdziwego szczęścia. Kościół od początku wierzy i wyznaje, że tylko w krzyżu Chrystusa jest zbawienie.?
Ciężar krzyża, zgiełk, natłok myśli, wycieńczenie ? nie wytrzymałeś Panie. Znów osunąłeś się z bólem. Ale to Cię nie powstrzymało, widziałeś tylko jeden cel ? by zbawić…
Powstałeś.
I nie ma dla mnie innej drogi, jak uznać swoją słabość, uznać upadek, powstać i iść dalej. I nie ma celu większego niż zbawienie, niż Ty sam. Zbawiasz mnie, Chrystusie, przez moje życie. Moje! Nie inne! Właśnie takie, jakie jest, w całości ? nie inne! I każdego z nas zbawiasz przez życie, w jakim bierzemy udział, z krzyżem o różnych rozmiarach.
Może czasem chciałabym wymienić kilka części, jak w salonie samochodowym. Ale uczysz, Panie, że zbawiasz mnie poprzez to, co mam ? przez porażki i sukcesy w szkole, entuzjazm i smutek, niepowodzenia i zwycięstwa, radość i ból, piękno i brzydotę, talenty i braki, przez afirmację i odrzucenie, przez zawody miłosne i w miłosnych uniesieniach, przez wrogość i przyjaźń.
Dziś, tu, teraz jest czas mojego zbawienia. Trzeba mi powstać z upadku. Natychmiast! Zbawiasz mnie, Chryste, w niedzielę, poniedziałek, wtorek, środę, czwartek, piątek i sobotę…..
Któryś za nas cierpiał rany…

STACJA VIII ? JEZUS POCIESZA PŁACZĄCE NIEWIASTY

Kłaniamy się Tobie, Panie Jezu Chryste i błogosławimy Ciebie, żeś przez krzyż i mękę Swoją świat odkupić raczył.


?Przyszedłszy, aby pełnić wolę Ojca, Jezus pozostaje jej wierny aż do końca i w ten właśnie sposób wypełnia swoją zbawczą misję wobec tych, którzy w Niego wierzą i kochają Go nie tyle słowami, co w praktyce. Jeśli miłość jest warunkiem naśladowania Chrystusa, to sprawdzianem prawdziwości tejże miłości jest ofiara (por. List Apostolski Salvifici doloris, 17-18).?

Tak, Chryste, już wiem, że to nie Ciebie, ale siebie mam opłakiwać, jak owe płaczące niewiasty. Obiecałeś mi uzdrowienie, wolność od przywiązania do zranień i jesteś wierny tej obietnicy. Uzdrawiasz mnie w ciszy, łagodnie dmuchasz blizny na sercu, chcesz mojej współpracy. Chcesz, bym opłakiwała swój brak ufności w Twoje działanie. Mówisz, jak do paralityka z Betsaidy: ?Czy chcesz stać się zdrowym??(J 5,6).
Tak, moja zgoda na dotknięcie mojej duszy Twoim uzdrowieniem jest dla Ciebie ważna. Chcesz mojej świadomej decyzji, a nie marionetkowej gry. Chcesz, bym była świadoma tego, co powoduje łoże cierpienia. To łoże było do niedawna źródłem udręki, a teraz jest świadectwem Twojej mocy. Czynisz mnie wolną wobec własnych zranień. Nie chcesz wymazać we mnie wspomnień goryczy, rozczarowania, zawiedzionych miłości, buntu, kruchości istnienia ? tego łoża, na którym leżałam długi czas. Chcesz, aby nie były już moją niewolą i wymówką na ?nicnierobienie?. Ty mnie przemieniasz…..
?Weź swoje łoże i chodź? – wołasz mnie, abym wkroczyła do tej krainy z mentalnością zwycięzcy! Więc zakładam krzyż wspomnień i wyznaję, że Ty jesteś Panem oblegających mnie myśli. I błogosławię tym, którzy mnie zawiedli. Błogosławię w niedzielę, poniedziałek, wtorek, środę, czwartek, piątek i sobotę…..
Któryś za nas cierpiał rany…

STACJA IX ? JEZUS UPADA POD KRZYŻEM PO RAZ TRZECI

Kłaniamy się Tobie, Panie Jezu Chryste i błogosławimy Ciebie, żeś przez krzyż i mękę Swoją świat odkupić raczył.
?Kto zaś opiera się jedynie na dobrach ziemskich, okaże się przegranym, pomimo pozorów sukcesu: śmierć porwie go z całym stosem rzeczy, ale z życiem zupełnie nieudanym (por. Łk 12,13-21). Wybór jest więc pomiędzy być i mieć, pomiędzy życiem w pełni i istnieniem pustym, pomiędzy prawdą i kłamstwem.?
Trzeci upadek to prawie kres twoich sił, Chryste. Śmierć już Cię zaczęła porywać. A miłość wciąż nadawała kierunek i cel morderczej wędrówce na Górę Czaszki. Nakreśliłeś mi w ten sposób kierunek ? podążać za życiem w pełni, za prawdą, za tym, by ?być? ? bez względu na poziom przeszkód. Twarda to nauka, Panie….
Kto jednak zatroszczy się o moje życie bardziej niż Ty? Kto pokaże mi prawdę o stosie mało znaczących rzeczy? Kto uświadomi mi pustkę i bezsens nieudanych wyborów? Krzyż poznania prawdy o sobie, nawet za cenę ugięcia się pod nim, może prowadzić do szczęścia. Odpoczynek jest w Tobie w niedzielę, poniedziałek, wtorek, środę, czwartek, piątek i sobotę…..
Ugięcie się pod ciężarem trudnych doświadczeń to dla mnie szansa. To wejście w krainę pokory.
Chrystusie, przygnieciony ciężarem moich grzechów, daj mi rozpoznać zakamuflowane kłamstwa o sobie ? bym mogła powstać. Bym mogła moje życie uczynić udanym….
Któryś za nas cierpiał rany…

STACJA X ? JEZUS Z SZAT OBNAŻONY

Kłaniamy się Tobie, Panie Jezu Chryste i błogosławimy Ciebie, żeś przez krzyż i mękę Swoją świat odkupić raczył.
?(…) tak więc kto chce być taki jak ja, niech się stanie sługą wszystkich (…). Ja przyjmuję niezrozumienie, odrzucenie przez większość mego ludu; mogę więc żądać i od was, abyście przyjmowali niezrozumienia i odrzucenia, z którejkolwiek strony by przychodziły.?
Moim odzieniem były dobre intencje. Ktoś je zdarł, zlekceważył. Buntuję się Jezu! Czy warto było tyle z siebie dać? Czy warto pielęgnować uczucia innych, skoro deptane są moje? Zdarto ze mnie szatę wspaniałomyślności, na opak zinterpretowano moje gesty, odrzucono mnie w odzieniu dobrej woli i szczerości. Buntuje się Jezu!
Ale jakże mam się z Tobą kłócić, skoro…. Ty pierwszy przez to przeszedłeś?! Tam na Golgocie, kiedy odzierano Cię z szat….
Wstaję więc rano w niedzielę, poniedziałek, wtorek, środę, czwartek, piątek i sobotę, przyjmuję nowy dzień jako dar. I zakładam krzyż odrzucenia, i odarcia z szat dobrego mniemania o sobie.
Chrystusie, dziękuję za upokorzenia, które czynią mnie małą-wielką przed Tobą. Dzięki za wszystko, co odziera mnie z pychy.
Któryś za nas cierpiał rany…

STACJA XI ? JEZUS PRZYBITY DO KRZYŻA

Kłaniamy się Tobie, Panie Jezu Chryste i błogosławimy Ciebie, żeś przez krzyż i mękę Swoją świat odkupić raczył.
?Rozpowszechniona kultura rzeczy ulotnych, która wartościuje to, co się podoba i wydaje piękne chciałaby, abyście uwierzyli, że aby być szczęśliwym należy usunąć krzyż. Jako ideał przedstawiony bywa łatwy sukces, szybka kariera, płciowość oderwana od poczucia odpowiedzialności, wreszcie egzystencja nastawiona na własną afirmację, częstokroć bez poszanowania innych.
Otwórzcie więc szeroko oczy, drodzy młodzi: to nie jest droga, która prowadzi do życia, lecz ścieżka, która grzęźnie w śmierci (…).?
Ludzie tego świata nie znieśli Twego sprzeciwu wobec tego, co fałszywe. Trzeba Cię było zlikwidować, Chrystusie…. I dziś świat, który afirmuje nicość przybija do krzyża wszystkich i wszystko, co jest głosem Ciebie. Już wiem na pewno, że nie chcesz mnie zostawić na grząskiej ścieżce śmierci, dlatego stawiasz takie wymagania. Oczekujesz ode mnie jasnego samookreślenia. Trzeba mi opowiedzieć się: po stronie nęcących ulotności, albo radykalnych cięć. Stawiasz przede mną życie i śmierć!
Teraz, Chryste, stopniowo staje się dla mnie jasne, ze radykalizm wyborów jest krzyżem ku życiu. Tu chodzi o wieczność! Prawdomówność, wierność, lojalność, czystość umysłu i ciała, uczciwość, postawa służby, ofiarność ? to wysoka, często bolesna poprzeczka. Skok wzwyż kosztuje, ale potem już tylko zwycięstwo.
Wszystko mogę w Tym, który mnie umacnia. Wszystko mogę w niedzielę, poniedziałek, wtorek, środę, czwartek, piątek i sobotę w Chrystusie Ukrzyżowanym…. Daj mi, Panie, entuzjazm radykalizmu, bym mogła ukrzyżować letniość w moim życiu.
Któryś za nas cierpiał rany…

STACJA XII ? JEZUS UMIERA NA KRZYŻU

Kłaniamy się Tobie, Panie Jezu Chryste i błogosławimy Ciebie, żeś przez krzyż i mękę Swoją świat odkupić raczył.
?Droga życia, która podejmuje i odnawia postawy Jezusa, staje się drogą wiary i nawrócenia; drogą krzyża – właśnie. Jest to droga, która prowadzi do zaufania Chrystusowi i Jego zbawczemu planowi, do uwierzenia, że On umarł, aby objawić miłość Boga do każdego człowieka; to droga, która nie lęka się niepowodzeń, trudności, wyobcowania i samotności, gdyż wypełnia serce człowieka obecnością Jezusa; to droga pokoju, panowania nad sobą, głębokiej radości serca.?
Mój Chrystusie Połamany…. ?Wykonało się?. Wykonałeś wolę Ojca. Wypełniłeś nakaz miłości, której nie pojmuję. Przerasta moje rozumienie ta tajemnica. Przyznaję, nie pojmuję! Mocą wiary wkraczam na drogę obumierania z Tobą. Pozwalam Ci zabić we mnie nieufność, letniość, chęć cofania się. Dałeś mi zasmakować ?Drogi życia? i już nie chcę z niej zawracać. Cierpienie krzyża i radość krzyża. Jakże smakuje ten paradoks.
W niedzielę, poniedziałek, wtorek, środę, czwartek, piątek i sobotę, stopniowo, obumiera moja waleczność, bunt, moja wizja życia.
Chrystusie, daj mi moc żyć tak, bym mogła u końca biegu powiedzieć ?wykonało się moje życie zgodnie z wolą Boga?….
Któryś za nas cierpiał rany…

STACJA XIII ? JEZUS ZDJĘTY Z KRZYŻA

Kłaniamy się Tobie, Panie Jezu Chryste i błogosławimy Ciebie, żeś przez krzyż i mękę Swoją świat odkupić raczył.
?Nie lękajcie się przeto pójść drogą, którą Jezus przebył jako pierwszy. Waszą młodością wyciśnijcie w rozpoczynającym się trzecim tysiącleciu znak nadziei i entuzjazmu właściwego waszemu pokoleniu. Jeśli pozwolicie, aby działała w was łaska Boża, jeśli nie zaniechacie wobec społeczeństwa waszego codziennego zaangażowania, uczynicie z tego nowe stulecie czasem lepszym dla wszystkich.?
Nareszcie. Skończyło się, Chryste. Dopełniłeś wszystkiego, czego pragnął Ojciec. Zdjęli Cię z drzewa krzyża. Święta Mama wtuliła Cię w ramiona. Już po wszystkim….
Dziękuję, Boże, że dane mi było wtulić w ramiona moją Mamę, kiedy ? zdjęta z krzyża choroby – oddawała trzy ostatnie tchnienia….
Ja wciąż jestem w drodze. Ciągle się zmagam. Stacje mojej krzyżowej drogi mieszają się z twórczą radością. Pocieszenie i strapienie. To smakuje.
Zanim mnie zdejmiesz z krzyża tego życia, udziel mi, Chryste, łaski entuzjazmu i chętnej ofiary ? wtedy, gdy potrzeba. W niedzielę, poniedziałek, wtorek, środę, czwartek, piątek i sobotę mogę żyć tak, by wyciskać znak nadziei i czynić ten świat lepszym dla wszystkich.
Któryś za nas cierpiał rany…
I Ty, Któraś współcierpiała….

STACJA XIV ? JEZUS ZŁOŻONY DO GROBU

Kłaniamy się Tobie, Panie Jezu Chryste i błogosławimy Ciebie, żeś przez krzyż i mękę Swoją świat odkupić raczył.
? Jezus mówi: ?Kto chce zachować swoje życie, straci je, a kto straci swe życie z mego powodu, ten je zachowa?. On nas nie łudzi: ?Cóż za korzyść ma człowiek, jeśli cały świat zyska, a siebie zatraci lub szkodę poniesie?? (Łk 9,24-25). Prawdą swych słów, które brzmią twardo, lecz napełniają serce pokojem, Jezus odkrywa przed nami tajemnicę prawdziwego życia (por. Przemówienie do młodzieży rzymskiej, 2 kwietnia 1998).?
Nawet grób miałeś pożyczony, Jezusie…..To koniec Twojej tułaczki. Skatowane ciało nareszcie doznało czci. Świat oniemiał! I takim sposobem odkryłeś przed nami tajemnicę prawdziwego życia na wieki.
?Kto zmaga się ze światem, zginąć musi w czasie, by żyć w wieczności?, (Stefan Żeromski, Ludzie bezdomni). Więcej już dać nie mogłeś, zatraciłeś wszystko.
Rozumiem już, Panie, że świat proponuje mi ułudę. Ta ułuda może mnie zatracić. Dlatego w niedzielę, poniedziałek, wtorek, środę, czwartek, piątek i sobotę każesz mi walczyć z iluzją, która tak często smakuje. Krzyż trudnych wyborów, decyzji, rezygnowania z tego, co pociągające, a puste trzeba mi podejmować co chwilę. Buntuje się czasem, ale przecież…. to ułuda prowokuje we mnie ten bunt. Prawda jest w Twojej Męce, Śmierci i grobie, który zostanie pusty, by mnie na nowo przekonać, że ocalone jest moje życie.
Proszę Cię, Chryste, o dobre proporcje między tym, co Twoje, a tym, co daje mi świat. Zginąć muszę w czasie, by żyć w wieczności. Zbawiasz mnie tu, teraz i w tym, nie innym świecie.
?(…) sam zostałem zdobyty przez Chrystusa Jezusa. (…) zapominając o tym, co za mną, a wytężając siły ku temu, co przede mną, pędzę ku wyznaczonej mecie(…)? ? Flp 3, 12. 14.
Chwała Tobie Jezu ? Ratowniku!
Któryś za nas cierpiał rany…

MODLITWA NA ZAKOŃCZENIE:

?Chrystusie mój, daj mi doskonałą miłość, miłość krzyża. Nie owych krzyżów heroicznych, których blask miłość własną podsyca, lecz miłość krzyżów zwyczajnych, które tak niechętnie znosimy, tych krzyżów codziennych, którymi zasiane jest życie, a które po drodze co chwila spotykamy: przeciwności, opuszczenie, zawody, uprzedzenia, przeszkody, oziębłość lub niecierpliwość jednych, odrzucenie lub wzgarda od drugich, słabości ciała, ciemności umysłu, oschłość serca i nieczułość.
Z tego jedynie poznasz, że Cię miłuję, choćbym ja sam o ty nie wiedział, ani tego nie czuł.
Tak, Panie mój, bezwarunkowo, bez żadnego wyjątku, niech się spełni całkowicie Twoja wola we mnie i w tym wszystkim, co mnie dotyczy.
Odwagi, serce moje! Cierp, znoś spokojnie, co ci przykre ? ukochaj w cichości.?
[Autor nieznany]
Z Drugiego Listu do Koryntian (7,9-10):
? to teraz raduję się ? nie dlatego, żeście się zasmucili ku nawróceniu. Zasmuciliście się, bowiem po Bożemu, tak, iż nie ponieśliście przez nas żadnej szkody. Bo smutek, który jest z Boga, dokonuje nawrócenia ku zbawieniu, którego się [potem} nie żałuje, smutek zaś tego świata sprawia śmierć?.

Jeśli jest Ci ciężko, to sprawdź:

  • czy niesiesz krzyż?
  • czy na pewno swój krzyż?
  • czy to, co niesiesz, to na pewno krzyż?
Jeśli właściwie odpowiesz na te pytania – także swoim życiem – żyjesz „Ewangelią bez taryfy ulgowej”!
Droga krzyżowa: Nie nazywam was sługami, ale przyjaciółmi!
Rozważania drogi krzyżowej

 

Nie nazywam was sługami, ale przyjaciółmi!

Stacja I
Pan Jezus na śmierć skazany

 

?Słuchaj, a Ja będę do ciebie mówił? Czy chcesz być Moją powiernicą, należeć do moich poufnych przyjaciół? Wydałem się w ręce ludzi, którzy postąpili ze Mną wedle swej woli. Uczyniłem to z miłości. Teraz wydaję się w Eucharystii i znowu ludzie postępują ze Mną jak chcą. Czynię to z miłości, aż do końca, aż do końca czasów. Macie swobodny wybór chcieć lub nie chcieć Mnie. A Ja trwam w postawie ?stojącej?, to znaczy, że liczę się z tym, że zostanę przepędzony. Czekam na waszą decyzję. Serce Moje niespokojne czeka, pragnąc waszego wyboru.
Nieraz ludzie nie chcą nawet żebym czekał. Mówią Mi: – Nigdy do mnie nie wejdziesz… jak gdybym był złoczyńcą. Skazany na śmierć, na taką śmierć! Wiesz co to jest? Będziecie sądzeni z miłości. Jak bardzo potrzeba Mi pocieszenia… Pocieszaj Mnie. Zapomnę o niewdzięcznych. Macie nade Mną władzę, która zadziwiłaby was, gdybyście ją znali. Jakże wy nie znacie potęgi Waszego Boga.

 

Stacja II

 

Pan Jezus bierze Krzyż na Swe ramiona

 

Twoje grzechy ? biorę je na Siebie. Z jaką radością wewnętrzną uścisnąłem Mój Krzyż, gdy Mi Go przyniesiono. Czy ty wiesz, co to znaczyło dla Mnie? Jestem Tym, który miłuje najwięcej. Dostrzegaj Mnie w bliźnich. Ćwicz się w tym, by zwracać się do bliźniego, jak ktoś mało znaczący. Czy umieszczasz Mnie w twoim pochodzie jako Światło Przewodnie? Tak wielu używa wszystkich swoich sił, aby się ode Mnie uwolnić, wynajdują preteksty, aby dobrodziejstwa, które im zsyłam, przypisać przypadkowi. Swój Krzyż na każdy dzień podejmuj podobnie jak Ja przyjąłem Swój ? z wielką miłością. Dojdź powoli do tego, by cierpienie pokochać ? właśnie cierpienie zbliża do Mnie. Każdy chrześcijanin w stanie łaski jest drugim Chrystusem. Postępujcie ze Mną, jak z kimś najbliższym, który nie tylko wybacza winy ? które mu się powierza, lecz który jeszcze bierze je na Siebie, aby dla nich uzyskać przebaczenie Ojca. Moja potęga zbawcza jest nieskończona.

 

Stacja III

 

Pierwszy upadek Pana Jezusa

 

Liczone są możliwości postępu ? nawet przez upadki. Wołaj mocno, gdy upadniesz. Wierz w Moją miłość. Przyzywaj Mnie. Czyż nie chwyciłem Piotra, gdy tonął w falach? Gdyby wiedziano, jak bardzo pragnę, by przychodzono do Mnie z prostotą i odrobiną serdeczności. Na ziemi potrzebuję wszystkich Moich dusz. Potrzebowałem twego przyjścia na świat jako nowego serca do kochania Mnie. O wy, którzy jesteście Moimi bardziej wrażliwymi przyjaciółmi, przychodźcie zaspokoić Mój głód posiadania was.

 

Stacja IV

 

Pan Jezus spotyka Matkę Swoją

Moja Matka pozostawiła wszędzie, gdzie była, wymowny ślad świętości. Miłość nie dopuszcza rozłąki. Szukam ofiar, które by chciały przyłączyć się do Mojej. Czy miłujesz Mnie? Czy miłujesz Mnie więcej niż inni? Nabierzcie odwagi, by cierpieć. Są dusze, które nie mogą już żyć bez cierpienia. Jakkolwiek kocham was niezmiernie, z jakąż osobliwą miłością spoglądam na te dzieci, które cierpią… Spojrzenie Moje jest czulsze i tkliwsze od spojrzenia Matki. Czy to nie Ja stworzyłem serce Matki?


Stacja V

 

Pomoc Cyrenejczyka

 

Wasza miłość, jak Ja jej szukam w waszych dziełach. Pomyśl o tym, by dojść do pokochania upokorzeń. Wymagam tak mało, tak łatwo można Mnie zaspokoić. Łącz twoje czyny z Moimi. Gdy będziesz jedno ze Mną, siła twoja będzie nadludzka. Pokaż swoim życiem, że na ziemi się nie wypoczywa. Wspólnie przeszliśmy lata. We dwoje dokonamy pięknych rzeczy. To przez ciebie zwracam się do tej lub innej duszy, aby ją pokrzepić, albo ją zachęcić, aby się zbliżyła. Widzisz, nic nie zapali się bez zetknięcia. Zbliż się do Mnie. Złącz się ze Mną, by stać się jednym. Proś za tych, którzy się boją. Dusza zapala się od duszy, jak świeca od świecy. Żyj odtąd myślą, że twój najdroższy Przyjaciel jest stale przy tobie, a wpływ twój będzie dziesięciokrotnie pomnożony. Gdy widzę was cierpiących dla Mnie, zbieram każde z waszych cierpień z wielką miłością.


Wasza miłość, jak Ja jej szukam w waszych dziełach. Pomyśl o tym, by dojść do pokochania upokorzeń. Wymagam tak mało, tak łatwo można Mnie zaspokoić. Łącz twoje czyny z Moimi. Gdy będziesz jedno ze Mną, siła twoja będzie nadludzka. Pokaż swoim życiem, że na ziemi się nie wypoczywa. Wspólnie przeszliśmy lata. We dwoje dokonamy pięknych rzeczy. To przez ciebie zwracam się do tej lub innej duszy, aby ją pokrzepić, albo ją zachęcić, aby się zbliżyła. Widzisz, nic nie zapali się bez zetknięcia. Zbliż się do Mnie. Złącz się ze Mną, by stać się jednym. Proś za tych, którzy się boją. Dusza zapala się od duszy, jak świeca od świecy. Żyj odtąd myślą, że twój najdroższy Przyjaciel jest stale przy tobie, a wpływ twój będzie dziesięciokrotnie pomnożony. Gdy widzę was cierpiących dla Mnie, zbieram każde z waszych cierpień z wielką miłością.

Stacja VI
Pomoc Weroniki

Przyłącz się do Moich owieczek. Zbliż się do Mnie. Złącz się ze Mną. Nie zapalisz ognia bez dotknięcia. Jak miła Mi jest wasza skwapliwość z jaką do Mnie przychodzicie. Zostanie ona szczególnie wynagrodzona.
Zabiegaj gorliwie o swe oczyszczenie w Sakramencie Pokuty. Zbieraj Krew płynącą po cierniach i obmywaj Nią świat. Z tego co wkładam w twoje ręce ? dawaj innym. Dziękujcie Stwórcy. Kochajcie Go za Jego delikatność. Jesteście z Rodziny Bożej.Stacja VII
Drugi upadek Jezusa

Gdy jesteście zjednoczeni z Moimi cierpieniami, wasze wynagrodzenie podoba się Bogu. I dlatego, gdy Mi na to pozwalacie, łączę życie wasze z życiem Moim. Pomagaj Mi, aby wszyscy weszli do Nieba i proś tych, którzy już weszli, aby wam pomagali. Mów do nich ze słodyczą, z czułością. Jeden szorstki odruch mógłby ich oddalić jeszcze więcej. Bądź surowa dla siebie, a łagodna dla innych. Chciej służyć, przypomnij sobie, że umywałem stopy, że niosłem ulgę, że uzdrawiałem.
Kiedy będzie dość świętych, oblicze świata ulegnie zmianie. Przypomnij sobie ? wystarczyłoby kilku tylko, by ocalić Sodomę. Pozwalam ci służyć Mi i kochać Mnie. Służyć Bogu… Gdybyś myślała o tym szczęściu… Ach, gdyby jeden jedyny dzień mógł być jeszcze przyznany potępionemu… Wyobraź sobie, jaki by on zrobił z niego użytek…

Będę cię słuchał z tak wielką radością ? tak uważnie, gdybyś wiedziała, powiedz im, aby do Mnie przyszli, by się oddali Miłości tacy, jacy są.
Przede wszystkim patrzę zawsze na waszą intencję, a dla czynów jestem pobłażliwy, jeśli się coś nie uda.

Powiedz im, aby przyszli!

Stacja VIII
Niewiasty Jerozolimskie

Miłość przyzywa miłość. Odpowiedz Mi. Pragnę ciebie. A ciebie co onieśmiela? Twoje powtarzające się zaniedbania? Twoje niedociągnięcia? Twoja myśl roztargniona? Upokarzaj się z twoich błędów… To wasze błędy czynią was nieszczęśliwymi. Uznajcie wasze przewinienia. Zejdźcie myślami do dna waszej nędzy.
Proś Ducha Świętego, by kierował twoim duchem. Czy ty wiesz, co to jest miłość Boga ? Człowieka, który wzywa miłości, a Który w odpowiedzi słyszy tylko śmiech i urągania? Jakże mało znają Mnie ludzie. Dla niektórych jestem nieznajomym, dla innych obcym, surowym nauczycielem.
Nieliczni są ci, którzy przychodzą do Mnie jak do umiłowanej rodziny. Chcę, aby się Mnie więcej nie bano, aby wiedzieli, że Moje Serce pełne miłości zawsze oczekuje, aby rozmawiano ze Mną jak z umiłowanym bratem.
Będę przychodził do ciebie, aby słuchać jak mówisz do Mnie. Lubię słuchać twej mowy, nie ze względu na jej treść, lecz po prostu dlatego, że do Mnie mówisz. Szukam u was zwrócenia się sercem do Serca. Ja wzywam, ty przynajmniej daj odpowiedź.

Stacja IX
Trzeci upadek Jezusa

Drapieżca porywa Mi wiele owieczek. Kto Mi pomoże, jeżeli wy, ze Mną duchowo złączeni, nie przyłączycie się? Jakże dokonam tego, jeżeli zamykacie przede Mną drzwi?
Tak rzadko kierujecie spojrzenia choćby ukradkiem w życie przyszłe, w waszą jutrzejszą siedzibę.
Wołaj Mnie, znam dobrze twoje wołanie. Pomóż Mi ratować grzeszników. Jestem tak bardzo wdzięczny tym, którzy usiłują Mi przyprowadzić dusze grzeszników. Ja każdą z nich wołam po imieniu. Wymień Mi dusze, które chciałbyś do Mnie przyprowadzić… Ze względu na ciebie, będę je uporczywie wołał. Ja ich naprawię… przemienię. Doznają radości jakiej nie znają. Jedynie Ja ją daję.

Stacja X
Odarcie z szat

Szedłem Drogą Kalwaryjską i mimo tylu trudów doszedłem. Nie pojmujesz tego dziecko, co to znaczy samotność, opuszczenie przez tyle dusz i jak bardzo potrzebuję wszelkich rodzajów i przejawów waszej miłości i czułości. Czy serce twoje może być zamknięte na widok Moich otwartych Ran? Czy nie wierzysz, że dzieje się coś w niebie i na ziemi, gdy Mnie skrwawionego ofiarujesz z sobą Ojcu? Na cóż służyłyby Moje boleści? A ty jak korzystasz z dobroci Ojca? Każda modlitwa ma swój odzew, którego ty nie słyszysz. Proś… Proś… W każdej minucie możesz ocalić tysiące dusz. Pomyśl. Proś. Kochaj. Proś usilnie. Przyjdź Królestwo Twoje. Nadejście godziny królowania Ojca może być przyspieszone, jeżeli Jego dzieci będą błagać o to usilnie. Jedno ?Chwała Ojcu? ? może sprowadzić z oddali nawrócenie duszy, zmienić postawę człowieka, od którego wiele zależy, uspokoić lud, wspomóc papieża, rozszerzyć akcję misjonarzy, ożywić Boga we wnętrzu duszy, oddać Bogu konającego ? poniesionego przez miłosierdzie Boże. Bądź Moją łaską dla każdego ? abyś w obliczu Moich męczenników mogła powiedzieć: – I ja tam byłam ? choćby tylko pragnieniem.

 

Stacja XI
Ukrzyżowanie Pana Jezusa

Pojmujesz, że w życiu każdego człowieka przychodzi chwila, która domaga się od niego najwyższego męstwa? Ileż to razy ukrzyżowała Mnie wasza wolność. Nie mogę już szukać grzeszników, ponieważ stopy Moje są przybite. Nie mogę już przyciskać rąk do Mojej piersi, ponieważ są przybite w pozycji rozciągniętej. Ale Serce Moje jest otwarte, niech grzesznicy tam wejdą i zamieszkają. Gdy Mój Krzyż wpuszczano do przygotowanego dołu, odgłos tego wstrząsu usłyszano w otchłani, gdzie tyle dusz czekało na przyjście Zbawiciela. One zadrżały z radości i nadziei. To Ja wynagradzam, a ty złóż na ołtarzu wszystkie swoje błędy i szeptem z czułością wyznaj Ojcu swoją skruchę.

Stacja XII
Śmierć Pana Jezusa na Krzyżu

Biedna duszo, zaczynasz w ten sposób popadać w sen. Wkrótce wrócę, ale ty śpiąc już Mnie nie usłyszysz. Czy będziesz miała siłę się kiedyś obudzić? Czy nie należy się raczej obawiać, że długo pozbawiona pożywienia osłabniesz i nie wyjdziesz już więcej z letargu?
Dusze Moje umiłowane, wiedzcie, że wielu spośród was śmierć zaskoczy wśród głębokiego snu. Gdzie i jak się obudzicie?

Stacja XIII
Pan Jezus z Krzyża zdjęty i na łonie Swojej Najświętszej Matki złożony

Spamiętaj to: – każdy dochodzi do cierpienia, które jest ostatnie. Oddałem wszystko. Czy zauważyliście, że nawet mieszkanie, w którym wypełniłem najdroższy Swój ślub ? Eucharystię ? użyczono Mi na słowa ? Mistrz je potrzebuje? Oddałem wszystko, aż do tuniki utkanej przez Moją Matkę. Pamiętaj o Moim ubóstwie. Bądź ukrzyżowana ze Mną. To znaczy przeciwstawiaj się swojej naturze, swoim pragnieniom, swojej miłości własnej, w posłuszeństwie Ojcu. Przypomnij sobie, że ukrzyżowanie poprzedza zmartwychwstanie, to znaczy wielkie radości.
Życie na ziemi krótko trwa, a potem ujrzycie Moje Oblicze, Moje ukochane dusze. Tak samo, jak wyzwoliłem i uratowałem dusze z otchłani, tak samo przyjdę uroczyście wyzwolić was i uratować.
Na Krzyżu otwarłem niebo dla wszystkich, ale każdy ma wolny wybór. To wy, Moi bracia, macie dopełnić zbawienia ludzi, prosząc Mnie o to, cierpiąc za nich. Nie pozbawiajcie Mnie swoich cierpień, one pomagają grzesznikom. W tobie Ja modlę się do Ojca. Spoglądaj często w niebo, to ci pomoże pragnąć go. Czy nie wyjdę ci naprzeciw większą część drogi? Dobry łotr zrozumiał miłość i wtedy wydał okrzyk żalu… Wkrótce potem spoczywał na Moim łonie. Marta, Maria i Łazarz, Mną się zajmowali. Czy nie sądzisz, że musiałem ich dobrze przyjąć w Moim Pałacu Niebieskim? Światło Moje wzejdzie nad tobą dnia ostatniego. Jak wielki będzie twój zaszczyt… Poznasz dobrodziejstwa Zbawiciela. Będziesz otoczona Moim miłosierdziem. Już od tej chwili wyśpiewuj swą wdzięczność. Myśl częściej o niebie. Jakże was tam wszystkich oczekuję… Tak pięknie przygotowałem uroczystości… Twoje miejsce czeka. Zrozum Mą niecierpliwość, by przyjąć współbiesiadników… by cieszyć się ich zrozumieniem i zaszczytem. Bardzo drogo zapłaciłem za wasze szczęście.
W tej ostatniej chwili potrzebna ci będzie Moja Matka. Jakże nie byłaby blisko tych, co całe życie odmawiają Różaniec święty ? prosząc Ją, by się modliła w godzinie śmierci.

Stacja XIV
Pan Jezus do Grobu złożony

Jakże drogo zdobyłem chleb dla Moich dzieci, ale jestem szczęśliwy, że mogę Go wam ofiarować. Czy staracie się podnieść swój głód Eucharystii? Czy nie żyjecie tak ? jak gdybyście mieli na zawsze pozostać na ziemi? Przyzwyczajajcie się do tego, że was szczodrze obdarowuję. Jestem Hostią. Ty jesteś monstrancją, a łaski Moje przenikające przez ciebie są jej promieniami złotymi.

Hostia raz otrzymana jest na wieczność dana. To właśnie jest Skarb Wybranych. Wasza postawa ? nieco pogardliwa w stosunku do Moich Sakramentów. Daj świadectwo twojej miłości i wdzięczności za tyle otrzymanych Hostii. Gdy kapłan zamyka drzwi tabernakulum, proś Mnie, abym zamknął ciebie w Moim Sercu. Nie miej innej woli tylko Moją, to jest wola Mego Ojca. Będziesz za to wynagrodzona w Dniu Ostatecznym. Tak pragnąłem waszej radości, że aż zstąpiłem na ziemię, aby poznać cierpienie. To nie kraj Mnie przyciągnął, lecz pokorna dusza. Dusze, które nieustannie prowadzą rozmowę wewnętrzną ze Mną, tego nie wiecie, ile rozkoszy zgotowaliście swojemu Zbawcy.
Nie pojmujesz tego, Moje dziecko, co to znaczy w samotności, opuszczeniu przez tylu, odczuwać, że w czyimś sercu jest się drogim przyjacielem… tym najmilszym… jedynym… oczekiwanym.
Dziwna to rzecz ? żeby stworzenie mogło pocieszyć swojego Boga. Ja pocieszę was, gdy zasypiać będziecie, odchodząc do wieczności.

Droga krzyżowa: Miłość, która zaskakuje

ROZWAŻANIA DROGI KRZYŻOWEJ
Miłość, która zaskakuje

Ks. Marek Dziewiecki

Każdego z nas nurtują pytania dotyczące naszego życia, a zwłaszcza sensu cierpienia i umierania. Bóg nie pozostaje obojętny na nasze niepokoje i lęki. Nie udziela nam jednak teoretycznych odpowiedzi, bo te niemogłyby uciszyć wątpliwości ludzkiego serca. On sam staje się odpowiedzią.

Droga krzyżowa Cierpiącego Sługi Jahwe to ostateczne potwierdzenie nieodwołalnej miłości Boga do człowieka, a Jego śmierć na krzyżu to wyraz absolutnego zawierzenia Bogu Ojcu w chwili skrajnego upokorzenia i bezsilności.

Rozważając Mękę Pańską, mamy szansę na nowo upewniać się, że to nie Bóg wymyślił krzyż i że to nie On zsyła nam cierpienie. On obdarza nas jedynie swoim Synem, który jest miłością i prawdą. Syn Boży zstąpił na ziemię nie po to, aby nasz krzyż był cięższy, lecz po to, aby nasza radość była pełna i by nasza droga życiowa stawała się drogą błogosławieństwa.
Jan Paweł II czasie pielgrzymki do Ojczyzny w ostatnim roku przed Wielkim Jubileuszem Odkupienia przypomniał nam jeszcze raz ten niezwykły laki, że droga krzyżowa w małżeństwie, kapłaństwie czy życiu konsekrowanym może być drogą świętości, a nawet drogą błogosławieństwa wtedy, gdy jest to krzyżowa droga męczeństwa, jak w przypadku 108 nowych polskich błogosławionych, męczenników II wojny światowej. Według logiki Chrystusa błogosławionymi są ci, którzy cierpią prześladowanie dla sprawiedliwości, którzy są biedni, odrzuceni, poniżani przez ludzi. Błogosławionymi są ci, którzy zapierają się samych siebie, którzy biorą swój krzyż na ramiona i idą za Nim.
Święty Paweł miał świadomość, że krzyż będzie znakiem powodującym zdumienie i niepokój. Miał świadomość, że głosi Chrystusa ukrzyżowanego, który dla jednych ludzi jest głupstwem, a dla innych zgorszeniem. Gorszą się krzyżem ci, którzy wyobrażają sobie Bożą miłość w kategoriach tryumfalizmu, którzy marzą o przemocy miłości, czyli o zwycięstwie dobra nad złem kosztem wolności i godności człowieka. Rzeczywiście Bóg tak „kochający” nigdy by się nie pozwolił ukrzyżować. Ale też nie byłby Bogiem, który jest Miłością. Mógłby być jedynie „bogiem” telewizji, reklam, czy „bogiem” naiwnych, dziecięcych marzeń o istnieniu łatwego szczęścia. Z kolei za głupstwo uważają krzyż Chrystusa ci, którzy lekceważą Bożą miłość, albo wręcz nią gardzą. Oni szydzą z Ukrzyżowanego, gdyż są wyznawcami znacznie mniejszej „miłości”. Głoszą „miłość” na miarę ich własnego serca oraz ich własnych aspiracji: „miłość” niewierną i niepłodną, prymitywną i odwołalną, którą wycofuje się w obliczu pierwszej trudności. Ale w istocie jest to jedynie karykatura miłości, która przynosi bolesne rozczarowania i cierpienia. Jako źródło mądrości i umocnienia mogą traktować krzyż wyłącznie ci ludzie, którzy zrozumieli logikę Bożej miłości. Co w świetle Chrystusowego krzyża wyrażają nasze ludzkie krzyże? Czasami one również są ceną za miłość: za miłość małżeńską, rodzicielską, kapłańską, za miłość odpowiedzialnego wychowawcy i wiernego przyjaciela, za miłość patrioty i człowieka sprawiedliwego, za miłość człowieka, który wprowadza pokój, który przebacza, który kocha nawet nieprzyjaciół, który staje się dla innych bezinteresownym darem z samego siebie, który kocha tak, jak Chrystus nas pierwszy pokochał. Wtedy krzyż jest rzeczywiście ceną za miłość, ceną za naśladowanie Chrystusa, a droga krzyżowa przemienia się w drogę świętości i błogosławieństwa, w drogę Bożego pokoju, jakiego ten świat dać nie może.
Czasem jednak krzyż, który dźwiga człowiek jest ceną za grzech. Są środowiska, które kpią z Chrystusowego krzyża, ą w obliczu cierpienia, do którego sami się przyczyniają, mówią o milczeniu Boga i o tym, że to On jest winny za wszelkie zło tego świata.

Tymczasem to nie Bóg zsyła nam krzyże. To nie On wymyślił krzyż. Krzyż wymyślili ludzie. Ludzie uważani za cywilizowanych i postępowych.

 

CENA MIŁOŚCI

Każdy człowiek, dla którego Ukrzyżowany jest zgorszeniem lub głupstwem, wkłada nowy ciężar krzyża na własne ramiona, a często również na ramiona drugiego człowieka. Taki człowiek będzie wymyślał coraz to nowe formy krzyża. Będzie nadal zsyłał cierpienie innym ludziom, a także sobie samemu dopóty, dopóki będzie powtarzał dramat grzechu pierworodnego. Dopóki będzie twierdził, że jest dobrym sędzia we własnej sprawie. Dopóki będzie przekonany, że bez pomocy Boga może odróżnić dobro od zła oraz poradzić sobie z własnym życiem. Dopóki cierpienie i rozczarowanie nie otworzy mu oczu. Dopóki nie pokocha Boga. który jest Miłością. Dopóki zła w sobie i wokół siebie nie zwycięży dobrem…
Przychodzimy do Ciebie, Panie Jezu, w tej szczególnej godzinie piątkowego popołudnia, gdyż pragniemy przypomnieć sobie tamten Wielki Piątek sprzed dwóch tysięcy lat, ów szczególny piątek miłości Boga do człowieka. Pragniemy po raz kolejny w naszym życiu przejść z Tobą i za Tobą Drogą Twojego Krzyża. Ty przyszedłeś na tę ziemię, aby nas uczyć prawdy o Bogu, który jest miłością oraz o człowieku, który tej miłości potrzebuje jak tlenu do oddychania. Ty z miłości przyszedłeś do nas – stworzonych na Twój obraz i podobieństwo, a jednocześnie do nas – zacierających grzechami i słabościami podobieństwo do Stwórcy. Przyszedłeś, aby nas odnowić, przemienić, pomóc w nawróceniu i odzyskaniu radości.

Droga Krzyżowa to droga Twojej miłości do nas. To droga, na której widzimy cenę, jaką płacisz za miłość do nas, ludzi lej ziemi. Jezu Chryste, pomóż każdemu z nas przejść tą drogą raz jeszcze, aby dziękować Ci za Twoją miłość i aby uczyć się tej miłości, licz której nie ma nawrócenia i życia.

STACJA I
Pan Jezus na śmierć skazany
Oto my, ludzie, odważamy się być sędzią naszego Boga i Stwórcy. Decydujemy się skazać na śmierć Jezusa Chrystusa, którym w swej niepojętej miłości obdarował nas Ojciec. Osądzamy i skazujemy jedynego świętego, jedynego niewinnego, który przeszedł przez ziemię, czyniąc wyłącznie to, co dobre. Jego słowa były stówami prawdy, a Jego czyny wyrażały jedynie miłość. Tymczasem odpowiedzią człowieka na przyjście kochającego Boga był wyrok śmierci.
Ciągle od nowa oburzam się, gdy uświadamiam sobie to wszystko, co z Tobą, Panie Jezu, zrobiono w ów jedyny w historii ludzkości piątek, który słusznie nazywamy Wielkim Piątkiem. Zdumiewam się niepomiernie, że ludzie byli w ów piątek tak bardzo zaślepieni i okrutni. Jeśli jednak patrzę głębiej i odważniej na mnie samego, to z bólem dostrzegam, że ja też jestem pośród tych, którzy skazują Ciebie na śmierć. Dzieje się tak chociażby wtedy, gdy osądzam innych ludzi, nie znając przecież ich wnętrza, albo gdy moimi słowami czy zachowaniami poniżam i krzywdzę bliźniego. Za każdym razem, gdy nie jestem wrażliwy na drugiego człowieka, gdy spotykam się z ludźmi w inny sposób niż przez miłość – ranie w nich Twój wizerunek i nie dostrzegam Twojej obecności. Wtedy zraniona zostaje w tych ludziach jakaś cząstka ich człowieczeństwa, które od Ciebie pochodzi, a także jakaś cząstka nadziei, która jest Twoim darem. Osądzając i krzywdząc innych, ranie i skazuję na śmierć Ciebie samego. Ty przecież utożsamiasz się najbardziej z Tymi, którzy są krzywdzeni i którzy niesłusznie cierpią. Ze szczerego serca przepraszam Cię, Panie Jezu, za wszystkie skazujące wyroki, które w mojej słabości i grzeszności wydałem na ludzi i na Boga.

STACJA II
Jezus bierze krzyż na swoje ramiona
Panie Jezu, w pierwszej stacji Drogi Krzyżowej dziwiłem się ludziom okrutnym i zaślepionym, którzy Ciebie – Jedynego niewinnego, potępili i skazali na śmierć. Teraz dziwię się jednak Tobie, a nie ludziom. Zaskakuje mnie Twoje zachowanie. Oto przyjmujesz ludzki wyrok i bierzesz krzyż na Twoje ramiona. Nie protestujesz, nie krzyczysz, nie apelujesz do poczucia sprawiedliwości czy sumienia. Poddajesz się osądowi tłumu. Przyjmujesz wyrok wydany przez urzędnika, dla którego najważniejsza była jego polityczna kariera, a także wyrok wydany przez tłum nieświadomy tego, co czyni.
Zdumiewające jest Twoje milczenie wobec Piłata. Nawet nie próbujesz się bronić. Gdy jednak zamyślam się głębiej nad motywami Twego działania, wtedy zaczynam rozumieć, że Twoje zachowanie nie jest czymś zaskakującym. Ono nie jest wyrazem Twojej naiwności czy poczucia bezradności. Przeciwnie, Twoja postawa jest czymś oczywistym dla kogoś, kto kocha, dla kogoś, kto jest Miłością. Przecież w tamten piątek miałeś jedynie dwie możliwości: albo odrzucić wyrok złych ludzi, a w konsekwencji odrzucić krzyż i wycofać miłość, albo trwać w miłości do końca. Również wtedy, gdy my, ludzie tej ziemi. Ciebie osądzamy, krzywdzimy i skazujemy na śmierć. Twój krzyż, Twoje niewinne cierpienie to cena za miłość. To cena, którą Bóg płaci za to, że pokochał kogoś lak niedoskonałego, jak my – ludzie doświadczający skutków grzechu pierworodnego, a także skutków grzechów i słabości kolejnych pokoleń.

Dla Ciebie okazało się ważniejsze to, bym upewnił się o Twojej miłości, niż to, żebyś Ty ochronił się przed niewinnym cierpieniem i śmiercią.

STACJA III
Pierwszy upadek pod krzyżem
Znowu, Panie Jezu, zupełnie mnie zaskakujesz. Najpierw zdziwiłem się temu, że wziąłeś krzyż i wyruszyłeś w kierunku wzgórza niewyobrażalnego cierpienia. Ze zdumieniem zrozumiałem, że jest to cena, jaką płaci Ten, który kocha w sposób wierny i bezwarunkowy, Jednak w tej kolejnej stacji Drogi Krzyżowej zaskakujesz mnie jeszcze bardziej, Ty – prawdziwy Bóg – chwiejesz się pod krzyżem tak, jak skrajnie zmęczony człowiek. Upadasz. Twoje fizyczne siły są ograniczone. Mimo że Twoje ciało jest podtrzymywane przez Boską naturę, stałeś się prawdziwym człowiekiem. W obliczu Twego upadku ze zmęczenia uświadamiam sobie do końca tę prawdę. Ty zaryzykowałeś wszystko, oddawszy się w nasze ręce. Stałeś się kimś po ludzku ograniczonym i słabym. Kimś, kogo można doprowadzić do wyczerpania fizycznego, do upadku z braku sił. W Ogrójcu przeżywałeś dramatyczny lęk. Później na krzyżu wykrzyczałeś swoją rozpacz. Nic, co bolesne i okrutne, nie zostało Ci oszczędzone.

Z miłości do mnie nie cofnąłeś się przed żadną ceną. Nie przyszedłeś opancerzony swoją boskością. Przyjęcie ludzkiego ciała nie było jedynie pozornym działaniem. Ty nie stałeś się człowiekiem w jakiejś specjalnej, dla Ciebie tylko przygotowanej, wyjątkowej czy nadludzkiej cielesności. Twoje ciało nie było inne niż moje. Nie było jakieś szczególne, które się nie męczy, któremu nie można wyrządzić krzywdy. Zaryzykowałeś wszystko, przyjąwszy całe człowieczeństwo ze wszystkimi jego uwarunkowaniami i słabościami, oprócz grzechu. Jak mogę Ci za to wszystko dziękować? Chyba tylko miłością ofiarną. Miłością, która staje się widzialna przez mój fizyczny wysiłek oraz trud nieustannego powstawania.

STACJA IV
Spotkanie z Matką
Synu Boży i Synu Człowieczy, jakże wspaniałą znalazłeś Matkę wśród kobiet tej ziemi. Maryja przyjęła najpierw wolę Twojego Ojca: „Oto ja służebnica Pańska”. Później przez dziewięć miesięcy chroniła Ciebie we własnym wnętrzu, ofiarując Ci kawałek swojego ciała i część swojej krwi. Gdy byłeś dzieckiem, ona troskliwie czuwała nad Twoim wzrastaniem. Kiedy stałeś się już po ludzku silny i dorosły. Usunęła się w cień, rozważając w swym sercu Twoje słowa i Twoją tajemnicę. Pojawiała się jedynie wtedy, gdy ktoś potrzebował szczególnej pomocy tak, jak nowożeńcy w Kanie Galilejskiej. Maryja jest obecna także teraz, gdy Ty sam potrzebujesz wsparcia na krzyżowej drodze miłości. Oto geniusz kobiety bezgranicznie posłusznej Bogu. Oto geniusz Twojej Matki. Geniusz, który ma szansę rozwijać w sobie każda kobieta tej ziemi, która jest blisko Ciebie.

W tej stacji uświadamiam sobie, że w moim życiu bywa czasami inaczej niż na Twojej drodze krzyża. Zdarza się tak, że kiedy upadam, kiedy boleśnie zmagam się z moim krzyżem, kiedy doświadczam mojej bezradności, wtedy nie szukam mojej matki i nie przyjmuję od niej pomocy. Uciekam w samotność, wstydzę się, przeceniam własne siły albo sądzę, że już nikt się mną nie interesuje i że nikt nie może mi pomóc. Bywa i tak, że uciekam nawet od Twojej Matki lub zapominam o Jej macierzyńskiej opiece. Jestem wtedy naiwny. Łudzę się, że jestem silniejszy niż Ty, który przyjąłeś obecność i pełne wsparcia spojrzenie Twojej bolesnej Matki. Chryste, pomóż mi w przyszłości – gdy będę przeżywał godzinę próby – być blisko Twojej Matki. Pomóż mi wtedy być blisko tych, których mi poślesz, aby mnie chronić od kolejnego upadku.

STACJA V
Przymuszona pomoc Szymona
Mój Zbawicielu, Szymon jest inaczej obecny na Twojej Urodzę Krzyżowej niż Twoja Matka. Maryja pojawiła się tam, gdzie była Ci najbardziej potrzebna. Przyszła z własnej inicjatywy, wiedziona instynktem macierzyńskiej miłości. Tymczasem Szymon zjawił się na Twojej drodze przypadkowo. Jego przymusili żołnierze, aby pomógł Ci w dźwiganiu krzyża. To nie był wyraz miłości czy współczucia z jego strony. Również żołnierze nie kierowali się współczuciem czy troską o Ciebie. Przeciwnie, w swoim okrucieństwie nie chcieli dopuścić do tego, byś nie doszedł do szczytu Golgoty i żeby nie mogli Ci zadać ostatecznego bólu – przybicia do krzyża.
Szymon jednak staje po Twojej stronie. Nie narzeka. Nie próbuje znaleźć jakiegoś alibi, by się oddalić, by oddać Ci krzyż, aby już więcej nie pomagać. Mógł tłumaczyć się, że jest gdzieś pilnie oczekiwany, że ma słabe zdrowie czy że boli go kręgosłup. Żołnierze daliby mu chyba wtedy spokój. On jednak udzielił Ci pomocy i – chociaż przymuszony – włożył rzeczywisty wysiłek w towarzyszenie samemu Bogu na drodze krzyża.

Niestety w moim życiu bywa czasem inaczej. Zdarza się, że głoszę jakieś górnolotne zasady, które w teorii wydają się bardzo piękne i kuszące, ale które w rzeczywistości służą usprawiedliwianiu mojego wygodnictwa czy lenistwa. Mówię sobie, że – w przeciwieństwie do Szymona – chcę pomagać Bogu i ludziom bez przymusu, zupełnie bezinteresownie, wspaniałomyślnie i ofiarnie. Kiedy jednak okazuje się, że w danym momencie nie potrafię pomóc w bezinteresowny sposób, że moja pomoc byłaby nieco przymuszona czy trochę interesowna, wtedy mówię sobie, że w takiej sytuacji lepiej jest wcale nie pomagać. Tak oto znajduję wytłumaczenie dla mojego wygodnictwa. Tymczasem uczeń Chrystusa to realista, który rozumie, że może zacząć swoje bycie dla innych od poziomu Szymona. W lej stacji proszę Cię, Chryste, o dar takiej pokory i realizmu. Pomóż mi pomagać w sposób niedoskonały wtedy, gdy alternatywa jest powstrzymywanie się od udzielenia jakiejkolwiek pomocy tym, którzy mojej pomocy potrzebują.

STACJA VI
Spotkanie z Weroniką
Po Szymonie, który pomagał Ci rzeczywiście, chociaż w przymuszony sposób, na Twojej drodze ku Golgocie pojawia się kolejna osoba. Tym razem jest to kłos, kto zbliża się do Ciebie z własnej woli. Jest to kobieta, której tradycja nadała imię Weroniki. Ona okazuje się wrażliwa i niezwykle odważna. Bardziej odważna od Twoich uczniów, którzy uciekli i skryli się w anonimowym tłumie. Tylko Jan pojawi się później pod krzyżem. Inni poddali się lękowi i przerażeniu. Tymczasem Weronika nic poddaje się presji tłumu. Podchodzi do Ciebie – wyszydzonego skazańca.
Współczuje. Wyciera Twarz komuś, kto jest przez tłum wyśmiewany, popychany, prowadzony jak złoczyńca na egzekucję.

Postawa Weroniki to kolejny znak geniuszu kobiety, która żyje w blasku Twojej prawdy i miłości. Jakże symptomatyczne jest to, że w Ewangelii pojawiają się jedynie pozytywne postaci kobiet, które stykają się z Tobą. Jan Paweł II, Twój szczególny świadek na ziemi, wielokrotnie dziękuje kobietom za ich wkład w troskę o człowieka oraz o nadanie bardziej ludzkiego oblicza lej ziemi. Weronika symbolizuje geniusz każdej kobiety, która jest drugą Maryją, niezwykle wrażliwą na cierpienie ludzkie, ofiarnie służącą Bogu i człowiekowi. Także w naszych czasach kobiety potrafią być bardziej od mężczyzn otwarte na Twoją miłość i wrażliwsze na Twoje powołanie. Jezu Chryste, w tej stacji Drogi Krzyżowej pragnę prosić Cię o dar roztropności, odwagi i świętości dla współczesnych kobiet. Pragnę Cię też prosie o to, bym potrafił wszystkim spotykanym kobietom pomagać w dorastaniu do miary ich kobiecego geniuszu i powołania.

STACJA VII
Drugi upadek Chrystusa

Przy pierwszym Twoim upadku byłem, Panie Jezu, zaskoczony i zdumiony tym, że – pomimo Twego Bóstwa – naprawdę doświadczasz ludzkich słabości i ograniczeń. Twoje ciało rzeczywiście podlega tym samym prawom, co moje. Nie jest ono jakieś nietykalne albo ulepszone. Jednak w tej stacji Drogi Krzyżowej zaskakujesz mnie jeszcze bardziej, gdy upadasz po raz kolejny. Jesteś wykrzywiony nasilającym się bólem i skrajnie zmęczony. Chyba podobny jest do Ciebie Piotr naszych czasów w dwudziestym szóstym roku swojej ofiarnej służby na rzecz Królestwa Bożego. Jakże Ci nie dziękować za Twoją tak ofiarną miłość, która raz jeszcze nas zaskakuje. Z drugiej strony jakże mógłbym zapomnieć, że Ty upadasz po raz drugi dlatego, że płacisz cenę za moje upadki. One dokonują się wprawdzie dwa tysiące lat później, ale już wtedy byty wpisane w Twój krzyż, z którym podążałeś w kierunku Golgoty. Nie chcę też zapominać, że Twoje upadki nie są takie same jak moje upadanie. Twój drugi upadek był kolejnym potwierdzeniem ceny za Twoją nieodwołalną miłość do każdego człowieka. Natomiast moje upadki są zwykle ceną za grzech, albo ceną za naiwność i słabość. Jezu Chryste, powalony ciężarem krzyża miłości! Jeśli kiedyś znowu upadnę, to proszę Cię o łaskę świadomości, że mój upadek to kolejny ciężar, który dokładam do Twojego krzyża i do tej ceny, jaką płacisz za to, że mnie kochasz. Pomóż mi wtedy ze wszystkich sił się mobilizować, abym szybko powstał, abym się nawrócił, abym nie dokładał ciężaru do Twojego krzyża.

STACJA VIII
Spotkanie z płaczącymi kobietami

Panie Jezu, nie wszystkie kobiety postępują tak, jak Twoja Matka. Nie wszystkie są takie, jak Weronika, jak Maria Magdalena czy jak inne kobiety, które okazały się ofiarne i wierne w naśladowaniu Ciebie oraz w realizacji swego kobiecego powołania. Te kobiety, które teraz spotykasz, postępują inaczej. One płaczą dlatego, że zobaczyły Twój kolejny upadek z wycieńczenia. Odczuwają wobec Ciebie współczucie. Mają wrażliwe serca. Są jednak naiwne. Nie potrafią zdobyć się na głębszą refleksję, na rozpoznanie znaków czasu, na skonfrontowanie własnego życia oraz życia swoich bliskich z drogą, którą Ty wskazujesz. Twoimi słowami otwierasz oczy owym współczującym kobietom: „Nie płaczcie nade mną, lecz płaczcie nad sobą i nad waszymi synami”.
Jezu Chryste, często spotykamy takie właśnie kobiety, jak te rozpłakane na Twojej drodze cierpienia. Są one osobami, które okazują dobre serce i dobrą wolę. Patrzą ze łzami w oczach na ludzkie cierpienie i ludzką nędzę. Czują się jednak bezradne. Pozostają bierne lub naiwne. Nie wyciągają wniosków z obserwacji własnego życia oraz z życia swoich bliskich. Brak im zdolności lub odwagi, by okazywać miłość, która wychowuje i przemienia człowieka. Synu Maryi, Ty broniłeś godności kobiet. Pomóż nam – na Twój wzór – wspierać dziewczęta i kobiety naszych czasów, aby potrafiły dorastać do miary swego kobiecego powołania i wielkości. Spraw, byśmy czynili to z cierpliwością, pokorą i szacunkiem.

STACJA IX
Trzeci upadek pod krzyżem
Jezu Chryste, jeśli miałbym jeszcze wątpliwości, czy Twoja droga ku Golgocie była trudna i wyczerpująca, to teraz dajesz mi Jeszcze jeden znak, że cierpisz ponad ludzkie siły. Kolejny upadek. Jeszcze większy ból. Kolejne okaleczenie, poranienie Twojego ciała. A później nadludzki wysiłek, żeby powstać, żeby do końca trwać w miłości do człowieka. Miłość jest największą siłą w kosmosie. Ona potrafi nawet z prawdziwie ludzkiego ciała uczynić narzędzie zdolne do niewiarygodnego wysiłku i wytrwałości. Miłość wszystko może. Potrafi pomnożyć także nasze cielesne siły. Umożliwia przezwyciężenie największego nawet zmęczenia i zniechęcenia fizycznego, psychicznego czy duchowego.

Zbawicielu, Twój trzeci upadek i Twoje trzecie powstanie to jeszcze jedno potwierdzenie bezmiaru miłości wobec mnie. człowieka grzesznego i zagrożonego własną słabością. Jakże inne są moje trzecie upadki. Kiedy upadam po raz pierwszy, to może być przypadek, chwila słabości, nieuwagi. Kiedy upadam drugi raz, to już poważniejszy problem. Kiedy upadam po raz trzeci w tej samej dziedzinie, to już jest jakiś rodzaj uzależnienia, zniewolenia, pogłębiającej się słabości czy bezradności. O ile przy pierwszym upadku może do powstania wystarczyć dobra wola, trochę rozsądku i dyscypliny, a przy drugim stanowcza mobilizacja i czujność, o tyle przy trzecim upadku powinienem z pokorą uznać granice moich możliwości. Potrzebuję wtedy pomocy od Boga i od ludzi. Przy trzecim upadku byłoby już naiwnością łudzić się, że powstanę własną mocą. Strzeż mnie, Boże, od takiej naiwności.

STACJA X
Jezus z szat obnażony
Ból obnażenia jest znacznie większy i bardziej dokuczliwy niż ból fizyczny, niż fizyczne upadki czy wysiłek powstawania. Jezu Chryste, w tej stacji doświadczasz bólu obnażonej godności nie tylko ciała, ale całego człowieczeństwa. Ciało nie jest czymś dodatkowym czy mało ważnym. Ono uczestniczy w godności człowieka stworzonego na obraz i podobieństwo Boga. Obnażenie z szat musiało Cię, Chryste, zaboleć bardziej niż to wszystko, czegoś do tej pory wycierpiał. Na drodze krzyżowanej miłości posunąłeś się aż tak daleko w Twoim poddaniu się ludzkiej złości i okrucieństwu. Miłość raz jeszcze okazała się silniejsza.

Boże odarty z szat szacunku i intymności, uświadamiam sobie dzisiaj fakt, że doświadczany przez Ciebie ból obnażenia jest jakimś szczególnym symbolem i okrutnym znakiem naszych czasów. Jakże wiele osób jest obecnie oddzieranych z szat szacunku i intymności dlatego, że ktoś kieruje się cynizmem, chciwością, prymitywnym dążeniem do doraźnej przyjemności albo chęcią łatwego zysku. Uświadamiam sobie, że ja też czasami postępuję tak okrutnie, jak owi żołnierze spod Twojego krzyża. Może nie zdzieram z innych ludzi ich szat fizycznych, ale obnażani ich psychicznie, a niekiedy ranie ich wrażliwość moralną. Kiedy plotkuję, osądzam, zdradzam czyjeś zaufanie, kiedy jestem niedyskretny, kiedy wyszydzam fizyczne, psychiczne, moralne czy duchowe słabości moich bliźnich, wtedy ponawiam scenę obnażenia. Wtedy wystawiam drugiego człowieka na pośmiewisko i powoduję pojawienie się bolesnej rany. W obliczu tych wszystkich moich zachowań chcę, Boże, powiedzieć Tobie i ludziom – przepraszam.

STACJA Xl
Jezus do krzyża przybity
Czasami słyszymy twierdzenie, że oto Bóg chrześcijan jest Bogiem okrutnym, gdyż skazuje swojego Syna na niewinną śmierć, i to śmierć krzyżową. Tego typu poglądy są zwykle przejawem cynizmu. Trudno bowiem uwierzyć, aby ktoś głoszący tego typu poglądy byt aż tak naiwny, żeby sam w nie wierzył. To przecież nie Bóg Ojciec skazał Ciebie, nasz Zbawicielu, na śmierć krzyżową. Potrafimy dokładnie ustalić listę odpowiedzialnych za Twoje cierpienie. To był Annasz, Kajfasz, Piłat, Herod, a także podburzony tłum, który krzyczał: „Ukrzyżuj Go!”. W tym tłumie ludzi, którzy w demokratycznym głosowaniu uwolnili Barabasza, a nic Ciebie, nic było Twojego Ojca. On nie krzyczał z tłumem: ukrzyżujcie Go! On mówił coś zupełnie innego: ..Oto mój Syn umiłowany, w którym mam upodobanie, Jego słuchajcie”.

Każdy krzyż to dzieło człowieka. Do krzyża przybijamy się sami, kiedy poddajemy się naszym słabościom, lub kiedy jesteśmy krzywdzeni przez innych ludzi. Czasami jesteśmy lak naiwni, że z własnej inicjatywy idziemy do tych, którzy nas przybiją do jakiegoś krzyża fizycznego, psychicznego, moralnego czy duchowego. W tej stacji z serca dziękuję Ci, Panie Jezu, za to, że nie cofnąłeś się przed cierpieniem i upokorzeniem krzyża, a także za to, że do końca nas ukochałeś. Ty nie przyszedłeś po to, aby nasz krzyż stał się cięższy, lecz po to, aby nasza radość była pełna. Pomóż mi, bym już więcej moimi grzechami i słabościami nie przybijał do krzyża samego siebie i innych ludzi.

STACJA XII
Jezus na krzyżu umiera

Dar z własnego życia to najbardziej niezwykły i zdumiewający znak Twojej miłości, Chryste, do nas, grzesznych ludzi tej ziemi. Będąc prawdziwym Bogiem, stałeś się równie prawdziwym człowiekiem. Pozwoliłeś nie tylko na to, by ludzie Ciebie aresztowali, by Cię ubiczowali, skazali na śmierć i przyprowadzili na Golgotę. Pozwoliłeś także na to, by ludzie odebrali Ci Twoje ludzkie życie. W Tobie, Bogu-Człowieku miłość Boga do człowieka okazała się silniejsza niż śmierć. Twoja miłość sięgnęła jeszcze dalej. W niezwykłym akcie miłości – zanim pozwoliłeś przybić się do krzyża – znalazłeś w Wieczerniku sposób na to, by pozostać z nami aż do skończenia świata: oddać życie dla tych, których się kocha, a jednocześnie pozostać z nimi, by ich wspierać – może jedynie Bóg.
Twoja śmierć na krzyżu to nie tylko najwyższy znak nieodwołalnej miłości, ale także najbardziej wyraźny znak ceny, jaką zapłaciłeś, Chryste, za Twoją miłość aż do końca. Tuż przed śmiercią w swoich ludzkich uwarunkowaniach wykrzyczałeś słowa, które mną wstrząsają: „Boże mój, czemuś mnie opuścił”. Oto co przeżywałeś w obliczu okrutnego, niewinnego cierpienia, w obliczu bezpośredniej bliskości śmierci. Poczułeś się wtedy po ludzku opuszczony przez Boga, który jest Miłością. Nie poddałeś się jednak emocjonalnej rozpaczy. Jak nieodwołalna była Twoja miłość do ludzi, tak równie nieodwołalne było Twoje zaufanie do Tego, od którego wyszedłeś i do którego teraz wracasz: „Ojcze w Twoje ręce oddaję ducha mego”. W sytuacji, kiedy ktoś przybija mnie do krzyża cierpienia, albo kiedy ja sam wyrządzam sobie krzywdę, ulegając moim grzechom i słabościom, pragnę razem z Tobą. Chryste, wykrzyczeć całe moje zaufanie do Tego, który nie opuścił Ciebie i który nigdy o mnie nie zapomni: Ojcze w Twoje ręce oddaję moją przeszłość i teraźniejszość, a także moją nadzieję na lepszą przyszłość.

STACJA XIII
Jezus z krzyża zdjęty
Wykonało się. Oddałeś, Chryste, ducha w ręce Dobrego Ojca. Ty, który jesteś wcieloną Miłością, powracasz teraz do Miłości, gdyż do końca wypełniłeś misję miłości – bez miary. Misję tej miłości, która odnawia oblicze ziemi i która potrafi dokonać największego cudu w kosmosie, gdyż przemienia nasze wnętrze, uzdrawia naszą wolę, oczyszcza nasze sumienie, uszlachetnia nasze postawy. Jednorodzony Synu Boga żywego, oto teraz Twoje ciało zostaje zdjęte z krzyża, z tego narzędzia hańby, które odtąd już na zawsze stanie się narzędziem i symbolem największej miłości, jaka istnieje w kosmosie.

Również w moim życiu nawet po największych próbach i cierpieniach przychodzą chwile ulgi. Przychodzi moment zdjęcia z krzyża. Na tej ziemi nic nie jest wieczne. Na szczęście nie są wieczne także krzyże, które my, ludzie, dźwigamy. One też osiągają kiedyś swój kres. Dotyczy to wszystkich form cierpienia i wszystkich krzyży. I tych, które są ceną za miłość, i tych, które okazują się ceną za grzech, a także tych, które są konsekwencją naszej naiwności czy bezradności. Mój Zbawicielu, gdy znajdę się w obliczu bolesnej sytuacji, gdy ktoś będzie mnie krzyżował, albo gdy ja sam będę siebie krzyżował w mojej słabości, wtedy przypominaj mi cierpliwie tę prawdę, że nadejdzie kiedyś dzień uwolnienia z krzyża. Przypominaj mi nieustannie, że w pewnym przynajmniej stopniu ode mnie zależy to, kiedy nastąpi zdjęcie z krzyża oraz to, czy będzie ono oznaczać wybawienie i wyjście na spotkanie z Tobą.

STACJA XIV
Jezus do grobu złożony

Jezu Chryste, owi dobrzy ludzie, którzy użyczyli Ci własnego grobu, zrozumieli, że Twój krzyż. Twoja śmierć to były gesty męczeńskiej miłości. Miłości heroicznej i bez granic. Stąd ich ogromna wdzięczność oraz szacunek dla Twego umęczonego ciała. Jednak niektórzy ludzie zupełnie inaczej zareagowali na Twoją ukrzyżowaną miłość. Oni postanowili zamknąć Ciebie w grobie, byś już więcej stamtąd nie wyszedł. Ci ludzie próbowali i nadal próbują zablokować historie Zbawienia i ukryć przed światem ową najwspanialszą nowinę o tym, że Bóg nie zapomniał o swoim ludzie, że nieodwołalnie potwierdził swoją miłość do człowieka. Niestety nadal są tacy, którzy łudzą się, że dzięki ich przebiegłości czy cynizmowi historia miłości Boga do człowieka pójdzie w zapomnienie. Już od dwóch tysięcy lat nie tylko poszczególni ludzie, lecz również potężne instytucje i całe systemy polityczne dążą do tego, by Boża, ukrzyżowana miłość pozostała w grobie, by stamtąd nigdy nie wyszła, by nikt o niej nie pamiętał i by kiedyś napisać w jakiejś „naukowej” encyklopedii, że ta miłość była jedynie mitem, iluzją, zabobonną wiarą zacofanych ludzi. Oto przewrotny pomysł tych, którzy przywlekli kamień do Twojego, Chryste, grobu. To są ludzie, którzy budują cywilizację nienawiści i śmierci. Oni nie potrafią lub nie chcą kochać ani Boga, ani człowieka. Niestety tacy ludzie będą pojawiać się na tej ziemi do końca historii. Oni będą przywalać kolejne kamienie do Twojego grobu. Wprzęgną w to dzieło wszystkie możliwe środki: kłamstwo i przemoc, nienawiść, pieniądze i władzę, telewizję i prasę, prawo i systemy polityczne.
Jakże naiwni i biedni są tacy ludzie. Zapominają, że Twojej Miłości nikt nie jest w stanie zaniknąć w grobie przeszłości i zapomnienia, gdyż jest to miłość silniejsza od śmierci, od grzechów i słabości człowieka, od ludzkiej przewrotności. Twoja miłość sprawia, że nieustannie powtarza się cud Wielkanocny. Tak, jak – wbrew siłom zła – Boża Miłość zmartwychwstaje i wychodzi z grobu, tak też każdy z nas może zmartwychwstać do nowego życia w radości i prawdzie, w świętości i pokoju. Panie życia i śmierci, wierzę, że nawet wtedy, gdy moje wnętrze okazuje się zimne i ciemne jak grób, to mocą Twojej obecności może stać się ono świątynią zmartwychwstania, miejscem prawdziwej przemiany i nowej nadziei. Wzmocnij moją wiarę w Twoją zmartwychwstającą Miłość.

MODLITWA KOŃCOWA
Jezu Chryste, Miłości umierająca dla mnie na krzyżu i zmartwychwstająca, aby mi towarzyszyć w ziemskiej pielgrzymce do Ojca! Oto kolejny raz w moim życiu przeszedłem szlakami tej Twojej zdumiewającej Miłości, która mnie nieustannie zaskakuje. Mimo to w dalszym ciągu noszę w moim sercu tysiące pytań. Skoro kochasz mnie nad życie, to dlaczego nadal we mnie i wokół mnie pojawia się tak wiele cierpienia, krzywdy, grzechu? Dlaczego także po Twoim zmartwychwstaniu wybuchają kolejne wojny i kataklizmy? Dlaczego niewinnie cierpi mnóstwo dzieci, kobiet, starców? Dlaczego dalej tak boleśnie doświadczamy coraz to nowych i bardziej okrutnych form zła na tym świecie? Dlaczego to wszystko, skoro Ty nas nieodwołalnie kochasz i skoro jesteś wszechmocny?
Panie i Zbawicielu, tego typu pytań mógłbym stawiać Ci wiele. Nie starczyło by mi na 1o dnia ani nocy, a nawet całego życia na tej ziemi. Jednak w obliczu Twojej Drogi Krzyżowej pokornie pochylam przed Tobą głowę i milknę, bo Ty dajesz mi odpowiedź na wszystkie moje pytania i wątpliwości. Przypominasz mi, że sam zapłaciłeś najwyższą cenę za powołanie mnie do życia i za obdarowanie mnie wolnością. Teraz masz pełne prawo, by do mnie powiedzieć: czy Ja, Bóg, jestem ci jeszcze coś winien, człowieku? Czy mógłbym zrobić jeszcze coś więcej, aby ludzie tej ziemi nauczyli się myśleć w sposób prawy i kochać tak, jak Ja pierwszy pokochałem człowieka? Czy Ja, Twój Bóg i Przyjaciel, mogłem uczynić jeszcze coś więcej, aby twoja radość i radość twoich braci i sióstr była pełna, aby ludzie na tej ziemi żyli w prawdzie, wolności i świętości? Czy Ja, Twój Bóg, coś zaniedbałem? Czy to Ja, Twój Bóg, zgrzeszyłem przeciw Tobie?
Panie Jezu, stojąc u kresu Krzyżowej Drogi Twojej Miłości, przyznaję z pokorą i wdzięcznością, że to Ty masz prawo stawiać mi niepokojące pytania. Dzisiaj odpowiadam Ci z głębi mojego serca: Ty Boże, nie mogłeś uczynić już nic więcej. Więcej natomiast mogę uczynić ja. Dla tych, którzy żyją w Twojej obecności, wszystko staje się możliwe, Chryste, moja Miłości, proszę Cię o Twoją łaskę i pomoc, aby umarł we mnie stary człowiek i abym narodził się do nowego życia i nowej nadziei. Amen.

Ks. Marek Dziewiecki

Dźwigam mój krzyż z Jezusem!

Rozważania Drogi Krzyżowej

Nabożeństwo Drogi Krzyżowej swój początek bierze z Jerozolimy. Z czasem zaczęto w całym kościele wznosić stacje męki Pańskiej. Wierni obchodząc je rozważają cierpienie Zbawiciela, który pomimo bólu i cierpienia modlił się wędrując z krzyżem na ramionach. Na tej drodze jesteśmy z Jezusem złączeni przez krzyż. Krzyże naszego życia kładziemy na krzyż Chrystusa. Jego cierpienia i nasze chcemy złożyć Bogu.

Przez tą drogę męki cierpiący Chrystus uczy nas umiejętności kontaktu z Bogiem w każdej sytuacji, w jakiej człowiek się znajduje. W Ewangelii wg. św. Mateusza napisane jest:” Jeśli kto chce pójść za Mną, niech się zaprze samego siebie, niech weźmie krzyż swój i niech Mnie naśladuje”. Uczestnicząc więc w Drodze Krzyżowej, nie rozglądajmy się na wszystkie strony Kościoła, lecz przypomnijmy sobie te słowa i wraz z cierpiącym Jezusem łączmy się w Jego męce.

 

Stacja I

 

Oskarżenia przeciw Panu Jezusowi wnieśli rozmaici ludzie: zarozumiali i obłudni, żądni władzy i zysku, nawet przesadnie religijni oraz niewierzący, a przypieczętował je wszystkie tchórzliwy Piłat, który urzędowo wydał wyrok śmierci krzyżowej. Jezu! Choć byłeś zupełnie niewinny przyjąłeś spokojnie wydany na Ciebie potępiający wyrok. Wiedziałeś, że skazano Cię na wiele boleści i poniżającą śmierć. Ale wiedziałeś także, że takie cierpienia i taka śmierć nie będą dla Ciebie żadnym umniejszeniem Twej godności, nie będą Twą klęską życiową, ale właśnie przez nie wypełnisz zamierzony przez Twego Ojca w niebie plan odkupienia wszystkich ludzi.

 

Panie Jezu! I w naszym życiu ponad wszelkim zajęciem czy pracą, ponad każdą trudnością czy radością jest także do zrealizowania plan Ojca Niebieskiego bardzo troszczącego się o każdego z nas. Wszak Ojciec nikogo nie zostawia bez pomocy, a żadna z trudności nie jest ponad nasze siły.

 

Stacja II

 

Dobry Jezu. Oto przynoszą krzyż, a Ty bierzesz go na swoje ramiona. Nam tak trudno cierpliwie znosić swój krzyż, gdy nam się coś nie udaje, gdy czegoś nie możemy mieć, gdy nas coś boli. A przecież to jest nasz krzyż na każdy dzień, który powinni przyjmować wszyscy prawdziwi uczniowie. Módlmy się o nawrócenie grzeszników, oraz za wszystkich dźwigających swoje krzyże.

 

Stacja III

 

Panie nasz,! Jak bolesne jest cierpienie każdego z nas, gdy czujemy się pozostawieni naszej słabości, a przy tym spotykamy się ze złą wolą, brakiem zrozumienia w otoczeniu. Tak Ty, Panie, cierpiałeś, gdyś z wyczerpania upadał pod krzyżem na ulicach Jerozolimy. Nie poddałeś się jednak złośliwości ludzkiej, chciałeś dalej cierpieć za nas. Powstałeś i poszedłeś dalej z krzyżem. Pomagaj nam, Panie, powstawać ochoczo zawsze z naszych upadków, abyśmy mogli godnie postępować za Tobą przez nasze życie.

 

Stacja IV

 

O Maryjo! co działo się w Twym sercu, gdy zobaczyłaś Syna z krzyżem na ramionach. Czy właśnie w tym momencie spełniło się proroctwo Symeona, że Twoją duszę miecz przeniknie? Gdybyś mogła, dała byś swe życie, by się to nie stało. Mogłaś tylko ofiarować niemy krzyk i swą bezsilność, a na Twoich oczach wypełniły się pisma. Na kalwaryjskiej drodze rodziło się odkupienie, a dla nas pozo-stał ślad, za którym trzeba iść do nieba.

 

Chrystus żądał od swoich uczniów największej miłości i oddania. Przez takie żądania nie chciał jednak przekreślić miłości jaką Bóg nakazał człowiekowi w czwartym przykazaniu. Sam dał przykład tej miłości żyjąc przez 30 lat w swojej rodzinie. Kiedy opuścił dom aby głosić Ewangelię królestwa, nie umniejszył w niczym swojej synowskiej miłości do Maryi. Podobnie też Ona towarzyszyła Mu swoją miłością, myślą i modlitwą w apostolskich trudach. Ta jedność Matki z Synem zaznaczyła się szczególnie mocno podczas Jego męki. Miłość prowadziła Maryję śladami męki Jezusa. Serce jest znakiem największej miłości, która nie cofa się przed żadną ofiarą.

 

W świetle nauki Chrystusa łatwo zauważyć, że Maryja była szczęśliwa, nie tylko dlatego, że przez całe swoje życie postępowała tak jak od Niej oczekiwał, że zgodnie z wolą Bożą cierpiała towarzysząc swemu synowi na drodze Krzyża.

 

Nieraz rodzice sądzą, że tylko wówczas będą szczęśliwi, gdy razem ze swoimi dziećmi unikną w życiu ofiar i wyrzeczeń. Z tego wypływa często brak zaparcia się siebie, poświęcenia dla dzieci lub przesadnej troski o ich potrzeby. Nie ma jednak rodziców szczęśliwych, gdy boją się ofiary. Nie ma też szczęśliwych dzieci jeśli nie łączy ich ta ofiara. Nieraz będzie ona podobna do owej ofiary jaką składał Chrystus i towarzysząca Mu na drodze krzyża Matka Bolesna.

 

Módlmy się do Matki Bolesnej o ewangeliczną postawę chrześcijańskich rodziców.

 

Stacja V

 

Jezus pozwala sobie pomóc nieść krzyż. Ciężar stał się zbyt wielki. Tak chętnie pomagał innym, a teraz musi przyjąć pomoc – On, Wszechmogący! W tym wyraża się Jego uniżenie. Jakiś obcy człowiek wracający z pola zostaje zmuszony do dźwigania krzyża. Szymon Cyrenejczyk nawet nie wie, komu właściwie pomaga, ani jakie znaczenie ma ta pomoc. Jego udział w dziele zbawienia jest nie-świadomy, a jednak tak bardzo odczuwalny. Cyrenejczyk jest przykładem wielu nieświadomie niosących ciężar i cierpiących – nie wiedząc dla kogo.

 

Stacja VI

 

Pokonałaś przeciwności i podbiegłaś do Pana otrzeć utrudzoną twarz. Przyniosłaś ulgę w cierpieniu, choć była to przysłowiowa kropla w morzu. Lecz jak powiedziała później Matka Teresa z Kalkuty, bez tej kropli morze nie było by pełne. Uczmy się od św. Weroniki przynosić ulgę i po-moc bliźnim w dźwiganiu krzyża, by Jezus mógł powiedzieć o nas: „Coście uczynili jednemu z braci moich mieście uczynili.

 

Stacja VII

 

Szymon pomógł, gest Weroniki dodał sił, a jednak Jezus upada ponownie. Nowe, głębsze rany, jeszcze więcej krwi! Nowe, boleśniejsze poniżenie, życie wypływające wraz z krwią. A przecież drugi upadek nie oznacza kroku w wstecz na drodze krzyżowej. Każde podźwignięcie to krok na przód, to głębsze doświadczenie, nowe zwycięstwo. Wierność ukazuje się w godzinach kryzysu. Wierność daje siłę, by pójść dalej. Kto nie ustaje, ten naprawdę zwycięża.

 

Stacja VIII

 

Zapomniałeś o swym bólu, chciałeś raczej poruszyć sumienia niewiast, by napełnić je troską o ich dusze i o dobre wychowanie dzieci. Pomagaj rodzicom, by zda-wali sobie sprawę z odpowiedzialności, jaką włożył na nich Bóg, powierzając im kształtowanie dusz i umysłów ich dzieci. Daj abyśmy umieli przekazać innym wiarę oraz miłość Boga do bliźniego. Ta stacja przypomina nam miejsce, w którym Pan Jezus pocieszał pobożne niewiasty, nad Nim bolejące i płaczące. Wspomnij, że masz podwójny powód do płaczu: jeden nad Jezusem cierpiącym dla nas, następnie nad sobą samym że nie umiemy znaleźć uciechy bez Jego obrazy. A jeżeli na widok tylu cierpień naszego Pana jeszcze jesteśmy obojętni, przynajmniej na widok niezrównanej jego litości okazanej płaczącym niewiastom, wzbudźmy w sobie ufność bez miary i skruszeni, módlmy się do Niego. O dobry Zbawicielu, miłośniku ludzi, wyrwij nas z ciasnego kręgu miłości własnej, byśmy za Twoim przykładem umieli myśleć o bliźnich nawet wtedy, gdy samy pójdziemy drogą cierniową. Naucz nas nie tylko swoje grzechy opłakiwać, ale także innym wypraszać Twoje miłosierdzie.

 

Stacja IX

 

Jezus po raz trzeci upada pod ciężkim brzemieniem ludzkich słabości i nieprawości. Ale musi powstać bo już niewiele jest drogi do góry Kalwarii, na której umrze za zbawienie świata.

 

Panie Jezu Chryste, i po trzecim, najboleśniejszym upadku potrafiłeś powstać i iść dalej. Daj nam zrozumieć, że w życiu ludzkim nie ma ostatecznych upadków, takich, których Twoja łaska i nasz szczery żal podnieść by nie zdołały.

Prosimy Cię, umocnij naszą nadzieję w chwilach zwątpienia i upadku.

Stacja X

 

Nowy, okrutny ból zadano Zbawicielowi, gdy oprawcy zdarli z Jego ciała przyschniętą do krwawych ran szatę. Mdlejącemu z bólu Jezusowi podają gorzki napój za-prawiony żółcią, mirrą i octem. To Twoje cierpienie, o Jezu, stanowi zadośćuczynienie za nasz brak trzeźwości i za nasze bezwstydne myśli, słowa i czyny. Pomóż nam zrozumieć i ukochać wartość cnoty czystości i wstrzemięźliwości.

 

Panie Jezu Chryste, zabrano Ci wszystko – i wolność, i szaty. Wszystkiego pozbawiony stoisz przed swoim Ojcem i przed ludźmi, a przecież jesteś czystym darem dla Boga, dla ludzi i dla świata.

 

Panie Jezu Chryste, Prosimy Cię, pomóż nam abyśmy umieli być darem dla naszych bliźnich nawet wtedy, gdy nic nie posiadamy.

 

Stacja XI

 

Przybili Cię do krzyża, a Ty modliłeś się za swoich oprawców: „Ojcze, odpuść im, bo nie wiedzą, co czynią”. Bądź z nami, Chryste, gdy serce nasze będzie się buntować z powodu ludzkiej niewdzięczności. Prosimy Cię, abyśmy umieli szczerym sercem przebaczać bliźnim.

 

Stacja XII

 

Kona dawca życia, zawieszony między łotrami. Swoją Matkę daje nam wszystkim za matkę, Ducha oddaje w ręce Boga Ojca i skłoniwszy głowę na piersi umiera. „Wykonało się”. „Jeden z żołnierzy włócznią przebił Mu bok i natychmiast wypłynęła krew i woda”. Panie Jezu Chryste, umierając na krzyżu, z miłością otworzyłeś niebo żałującemu łotrowi. Daj nam zrozumieć, że koniec życia doczesnego jest spotkaniem z Bogiem, powrotem do domu Ojca, na który trzeba być zawsze przygotowanym.

 

Stacja XIII

 

Święta Matko Odkupiciela, której duszę przeniknął miecz boleści, wyjednaj nam u Syna odpuszczenie grzechów i łaskę zbawienia. Pomnij, że Syn Twój oddał Ci jako Matce, wszystkich, za których przelał krew swoją, okaż się nam Matką, która zna dzieci swoje. Zna ich nędzę, troski i smutki, ich walki, słabości i klęski, a zarazem weź nas w Swoją obronę i nieustannie wstawaj się za nami do swego Syna, a naszego Boga, który duszę swoją położył za nas, abyśmy osiągnęli życie wieczne.

 

Stacja XIV

 

Przyjaciele Jezusa, z największą czcią i miłością złożyli Jego ciało w grobie. Faryzeusze obwarowali grób, opieczętowali kamień i postawili straże. Ale w grobie spoczął Pan życia i śmierci, który po trzech dniach zmartwychwstał w chwale.. Do życia prowadzi tych, którzy uwierzą w Niego.

 

Radość i promienne życie, to prawo młodości. – źródłem mojej radości, pełnej życia, będzie Jezus w częstej komunii św. – Dawca Bożego życia, życia wiecznego.

 

Zakończenie
„Wszystko się dopełniło”. Krew, która wypłynęła z boku Chrystusa na krzyżu, podkreśla, że śmierć Jezusa jest jak ofiara baranka paschalnego, którego krew uratowała naród wybrany od śmierci. Krzyż, a następnie pusty grób, są dla nas nadzieją na nowe życie. Panie mów do nas, ponieważ twoi słudzy Cię słuchają. Amen.
Diana Kuśmierz (LO nr 8 w Lublinie)