DROGA KRZYŻOWA ZBUNTOWANYCH
Spróbuj zatrzymać się na chwilę, popatrzeć na Jezusa, na Jego życie, na Jego mękę i krzyż.
Spróbuj przynajmniej w myślach przejść to, co Chrystus przeszedł naprawdę.
A potem jeszcze raz porozmawiaj z Bogiem o swoim życiu.
Któryś za nas cierpiał rany, Jezu Chryste zmiłuj się nad nami.
I Ty, któraś współcierpiała Matko Bolesna przyczyń się za nami.
Kłaniamy Ci się Panie Jezu Chryste i błogosławimy Tobie,
Żeś przez krzyż i mękę swoją świat odkupić raczył.
Oskarżenie i wyrok. Łatwiej być oskarżycielem niż oskarżonym. Najgłośniej zawsze oskarżają ci, którzy mają sobie coś do zarzucenia. Tak było i wtedy.
Jedyną ,,winą” Chrystusa było to, że głosił Prawdę, domagał się Prawdy i sam był Prawdą. Jego życie było światłem, które padało na ludzi, na ich życie, na to, co chcieli ukryć i zatuszować. W tym świetle ludzie czuli się obnażeni. To światło pokazywało ich prawdziwą twarz, ich małe i duże grzechy. W tym świetle czuli się oskarżeni. Dlatego Chrystus był dla nich niewygodny. Dlatego chcieli Go za wszelką cenę zamordować. Dlatego oskarżyli Chrystusa.
Pomyśl:
Czy łatwiej dostrzegasz grzechy i zło u siebie, czy u bliźnich?
Czy nie próbujesz ukrywać swoich grzechów?
Czy nie próbujesz ich usprawiedliwiać?
Któryś za nas cierpiał rany, Jezu Chryste zmiłuj się nad nami.
I Ty, któraś współcierpiała Matko Bolesna przyczyń się za nami.
STACJA II – JEZUS BIERZE KRZYŻ NA SWOJE RAMIONA
Kłaniamy Ci się Panie Jezu Chryste i błogosławimy Tobie,
Żeś przez krzyż i mękę swoją świat odkupić raczył.
Był takim samym człowiekiem jak ty. Cierpienie Go nie pociągało. Gdyby to było możliwe wybrałby co innego.
Jednak nie uciekł od krzyża. Nie wykłócał się z Bogiem, nie wygrażał pięściami, nie bluźnił. Nie próbował nawet pertraktować Powiedział tylko : „Jednak nie moja wola, lecz Twoja niech się stanie” To było motto całego Jego życia.
Pomyśl:
Czyją wolę w życiu wypełniasz : wolę Bożą, czy swoją własną?
Czy potrafisz bez szemrania przyjąć to wszystko, co Bóg ci daje?
Któryś za nas cierpiał rany, Jezu Chryste zmiłuj się nad nami.
I Ty, któraś współcierpiała Matko Bolesna przyczyń się za nami.
STACJA III – JEZUS PIERWSZY RAZ UPADA POD KRZYŻEM
Kłaniamy Ci się Panie Jezu Chryste i błogosławimy Tobie,
Żeś przez krzyż i mękę swoją świat odkupić raczył
Upadł. Brakowało mu sił. Był wyczerpany i wykrwawiony. A na Golgotę jeszcze tak daleko.
Upadł. Jednak Jego upadek trwał krótko. Zebrał resztki sił i szedł dalej. Nie chciał skracać krzyżowej drogi. Chciał przejść ją całą.
Pomyśl:
Co było przyczyną twojego upadku?
Czy potrafiłeś i czy chciałeś z niego powstać?
Czy nie chciałbyś skrócić swojej drogi krzyżowej?
Czy nie chciałbyś wymienić swojego krzyża na lżejszy?.
Któryś za nas cierpiał rany, Jezu Chryste zmiłuj się nad nami.
I Ty, któraś współcierpiała Matko Bolesna przyczyń się za nami.
STACJA IV – JEZUS SPOTYKA SWOJĄ MATKĘ
Kłaniamy Ci się Panie Jezu Chryste i błogosławimy Tobie,
Żeś przez krzyż i mękę swoją świat odkupić raczył
Spotkanie z Matką. Ona pierwsza przyjęła Chrystusa. Ona pierwsza w niego uwierzyła. Oddała Mu siebie, swoje życie. Cierpiała, kiedy On cierpiał. Cieszyła się, widząc Jego radość. Jego życie było Jej życiem.
Jej miłość przeszła najtrudniejszą próbę, próbę krzyża. Była przy Chrystusie nawet wtedy, kiedy został sam ze swoim krzyżem, opuszczony przez ludzi.
Pomyśl:
Czy potrafisz być z Chrystusem nawet wtedy, kiedy inni od Niego odeszli?
Co dajesz Chrystusowi : czy całe swoje życie, czy tylko jedną godzinę Mszy świętej tygodniowo?
Czy potrafisz być wierny tak jak Maryja?
Któryś za nas cierpiał rany, Jezu Chryste zmiłuj się nad nami.
I Ty, któraś współcierpiała Matko Bolesna przyczyń się za nami
STACJA V – SZYMON Z CYRENY POMAGA JEZUSOWI NIEŚĆ KRZYŻ
Kłaniamy Ci się Panie Jezu Chryste i błogosławimy Tobie,
Żeś przez krzyż i mękę swoją świat odkupić raczył
Cyrenejczyk został przymuszony. Gdyby nie żołnierze, na pewno przeszedłby obojętnie obok Chrystusa.
Gest miłości, na który nie miał wcale ochoty. Miłość, która była przymusem. Miłość, która upokarza i poniża, nie cieszy. Miłość, która sprawia ból.
Pomyśl:
Czy we wszystkich ludziach, których spotykasz, potrafisz dostrzec Chrystusa dźwigającego krzyż i potrzebującego twojej pomocy?
Czy jesteś gotowy pomóc tym, którzy potrzebują twojej pomocy? Czy im pomagasz?
Któryś za nas cierpiał rany, Jezu Chryste zmiłuj się nad nami.
I Ty, któraś współcierpiała Matko Bolesna przyczyń się za nami
STACJA VI – WERONIKA OCIERA TWARZ JEZUSOWI
Kłaniamy Ci się Panie Jezu Chryste i błogosławimy Tobie,
Żeś przez krzyż i mękę swoją świat odkupić raczył.
Była kobietą. Nikt nie wymagał od niej, żeby pomagała. Zresztą, czy ona mogła cokolwiek zrobić w tamtej sytuacji? Czy w jakikolwiek sposób mogła pomóc?
Nie zrobiła właściwie nic, a jednocześnie zrobiła tak wiele. Jeden niepozorny mały gest, w którym wyraziło się jej człowieczeństwo. Bo prawdziwe, autentyczne człowieczeństwo wypowiada się w miłości i poprzez miłość. A miłość wypowiada siebie w małych, niepozornych gestach.
Pomyśl:
Czy potrafisz kochać?
Czy potrafisz dawać miłość tak zwyczajnie, bez wyrachowania, bez czekania na oklaski i ordery, bez czekania na pochwały?
Czy potrafisz kochać także tych, których inni uznali za straconych, od których inni się odsunęli?
Któryś za nas cierpiał rany, Jezu Chryste zmiłuj się nad nami.
I Ty, któraś współcierpiała Matko Bolesna przyczyń się za nami
STACJA VII – JEZUS DRUGI RAZ UPADA POD KRZYŻEM
Kłaniamy Ci się Panie Jezu Chryste i błogosławimy Tobie,
Żeś przez krzyż i mękę swoją świat odkupić raczył.
Drugi upadek. Niełatwy. Niespodziewany. Boleśniejszy od pierwszego. Bo Golgota była już blisko. Im bliżej celu, tym upadki stają się coraz bardziej bolesne, coraz bardziej odczuwalne.
Wydawało się, że wystarczy sił, żeby dojść, żeby donieść krzyż. Wyszło inaczej. Trzeba jeszcze raz przezwyciężyć siebie i swoją słabość. Trzeba jeszcze raz spróbować.
Pomyśl:
Czy nie ulegasz zniechęceniu przy kolejnych upadkach?
Czy jeszcze walczysz ze sobą, ze swoimi słabościami?
Czy wierzysz w to, że każdy grzech można przezwyciężyć?
Któryś za nas cierpiał rany, Jezu Chryste zmiłuj się nad nami.
I Ty, któraś współcierpiała Matko Bolesna przyczyń się za nami
STACJA VIII – JEZUS POCIESZA PŁACZĄCE NIEWIASTY
Kłaniamy Ci się Panie Jezu Chryste i błogosławimy Tobie,
Żeś przez krzyż i mękę swoją świat odkupić raczył
Spotkanie z kobietami jerozolimskimi. Płakały. Wzruszyło je Twoje cierpienie, Twój krzyż.
To były niepotrzebne łzy. Bo gdyby inaczej wyglądało ich życie, gdyby inaczej wyglądało życie ich bliskich i znajomych, wtedy Jezus nie musiałby cierpieć, wtedy i twój krzyż byłby także niepotrzebny.
Pomyśl:
Czy naprawdę żyjesz tak, jak powinieneś?
Czy twoje postępowanie nie jest powodem cierpienia Chrystusa lub innych ludzi?
Czy potrafisz cierpieć z cierpiącymi?
Któryś za nas cierpiał rany, Jezu Chryste zmiłuj się nad nami.
I Ty, któraś współcierpiała Matko Bolesna przyczyń się za nami
STACJA IX – JEZUS TRZECI RAZ UPADA POD KRZYŻEM
Kłaniamy Ci się Panie Jezu Chryste i błogosławimy Tobie,
Żeś przez krzyż i mękę swoją świat odkupić raczył
Trzeci upadek. Pokusa rezygnacji. Świadomość własnej słabości. I prawie całkowita pewność przegranej. Najprawdopodobniej Chrystus doświadczył tego wszystkiego. Był przecież człowiekiem.
Najbardziej boli porażka tuż przed metą. Tam, na Golgocie, Chrystus jeszcze raz musiał podjąć decyzję. Musiał zdecydować, czy wola Boża będzie dla Niego najważniejsza.
Pomyśl:
Czy zawsze chcesz tego, czego chce Bóg?
Czy nie tłumaczysz swojego lenistwa w życiu wewnętrznymi słabościami?
Czy bardziej polegasz na sobie, czy na Bogu?
Któryś za nas cierpiał rany, Jezu Chryste zmiłuj się nad nami.
I Ty, któraś współcierpiała Matko Bolesna przyczyń się za nam
STACJA X – JEZUS Z SZAT OBNAŻONY
Kłaniamy Ci się Panie Jezu Chryste i błogosławimy Tobie,
Żeś przez krzyż i mękę swoją świat odkupić raczył
Życie bez uśmiechu i radości byłoby nie do wytrzymania. Jednak nie każdy śmiech, nie każda radość są dobre. Tam na Golgocie ludzie śmiali się z Chrystusa. Obdarty z szat, opluty, bezradny, jakby pozbawiony ludzkiej godności stał się przedmiotem żartów i kpin. Tam, na Golgocie, ludzie bawili się cudzym kosztem. To była bolesna i nieludzka zabawa.
Pomyśl:
Czy przedmiotem twoich żartów nie jest drugi człowiek?
Czy potrafisz nie śmiać się z kogoś, kto jest pewnego rodzaju ofiarą, z kogo wszyscy się śmieją?
Czy potrafisz zobaczyć człowieka także w kimś, kto jest ubrany w łachmany?
Któryś za nas cierpiał rany, Jezu Chryste zmiłuj się nad nami.
I Ty, któraś współcierpiała Matko Bolesna przyczyń się za nam
STACJA XI – JEZUS DO KRZYŻA PRZYBITY
Kłaniamy Ci się Panie Jezu Chryste i błogosławimy Tobie,
Żeś przez krzyż i mękę swoją świat odkupić raczył
Ludzie różnie reagują na ból. Jedni przeklinają, inni bluźnią, jeszcze inni głośnym krzykiem próbują zagłuszyć swój ból lub zwrócić na siebie uwagę. Niektórzy zaciskają pięści, myśląc o Bogu, inni przyjmują cierpienie w duchu całkowitej rezygnacji.
Chrystus milczał. Nie miał pretensji do nikogo : ani do Boga, ani do ludzi. Powiedział nawet : „Ojcze, przebacz im, bo nie wiedzą, co czynią”
Wielkie cierpienie potrafi przyjąć tylko wielki człowiek. W tych najtrudniejszych chwilach Chrystus najbardziej pokazał swoją wielkość.
Pomyśl:
Czy potrafisz cierpieć?
Czy nie chciałbyś wykreślić cierpienia ze swojego życia?
Czy potrafisz przebaczyć: wszystkim, wszystko?
Któryś za nas cierpiał rany, Jezu Chryste zmiłuj się nad nami.
I Ty, któraś współcierpiała Matko Bolesna przyczyń się za nam
STACJA XII – JEZUS NA KRZYŻU UMIERA
Kłaniamy Ci się Panie Jezu Chryste i błogosławimy Tobie,
Żeś przez krzyż i mękę swoją świat odkupić raczył
Śmierć na krzyżu. Jezus przez całe życie przygotowywał się do śmierci. Wiele razy wspominał uczniom o tym, że będzie cierpiał, że będzie ukrzyżowany. Chciał, żeby i oni byli do niej przygotowani.
Chrystus chce także i nas przygotować. Powiedział przecież: „Wy też bądźcie gotowi…”
Pomyśl:
Czy modlisz się o dobrą śmierć?
Czy przygotowujesz się do niej?
Czy byłbyś gotów umrzeć w tej chwili?
Któryś za nas cierpiał rany, Jezu Chryste zmiłuj się nad nami.
I Ty, któraś współcierpiała Matko Bolesna przyczyń się za nam
STACJA XIII – JEZUS ZDJĘTY Z KRZYŻA
Kłaniamy Ci się Panie Jezu Chryste i błogosławimy Tobie,
Żeś przez krzyż i mękę swoją świat odkupić raczył
Tutaj Chrystus przestał przegrywać. Tutaj Chrystus zaczął zwyciężać. Ludzie nie mogli uczynić Mu nic więcej.
Czasami trzeba wszystko przegrać, ponieść całkowitą porażkę, żeby naprawdę zwyciężyć.
Pomyśl:
Czy potrafisz przegrywać?
Czy nie chcesz zawsze i wszędzie mieć racji?
Czy nie dążysz do tego, żeby w każdej sytuacji być tym, który jest najsilniejszy?
Któryś za nas cierpiał rany, Jezu Chryste zmiłuj się nad nami.
I Ty, któraś współcierpiała Matko Bolesna przyczyń się za nam
STACJA XIV – JEZUS ZŁOŻONY W GROBIE
Kłaniamy Ci się Panie Jezu Chryste i błogosławimy Tobie,
Żeś przez krzyż i mękę swoją świat odkupić raczył
Złożenie w grobie. Koniec życia. Koniec cierpienia. Koniec drogi krzyżowej.
Grób. Miejsce oczekiwania. Bo zmartwychwstaną wszyscy. Jedni na wieczne zbawienie. Inni na wieczne potępienie.
Pomyśl:
Czy wierzysz w zmartwychwstanie, w życie pozagrobowe?
Czy twoje życie ziemskie zasługuje bardziej na chwałę wieczną i wywyższenie, czy raczej na potępienie?
Czy modlisz się za zmarłych?
Czy troszczysz się o groby twoich bliskich?
Któryś za nas cierpiał rany, Jezu Chryste zmiłuj się nad nami.
I Ty, któraś współcierpiała Matko Bolesna przyczyń się za nam
Panie Jezu ! Dziękujemy Ci za wszystkie łaski i zasługi, płynące z tajemnicy Męki i Śmierci Twojej. Dziękujemy za możność rozważania i uczestniczenia w nich. Dziękujemy Ci za to, że możemy nieustannie czerpać ze skarbca zasług i pomagać naszym bliźnim. Dziękujemy, że uczysz nas nienawidzić grzech, bo grzech kosztował Cię życie, że uczysz miłować grzeszników, uczysz cywilizacji miłości. Uczysz nas, że jedynie przez umiłowanie prawdy i sprawiedliwości, przez cierpliwość i wytrwałość aż do końca, możemy być prawdziwymi chrześcijanami. Amen.
Któryś za nas cierpiał rany, Jezu Chryste zmiłuj się nad nami.
I Ty, któraś współcierpiała Matko Bolesna przyczyń się za nam
Droga Krzyżowa z rozważaniami Ojca Świętego Jana Pawła II
Rozważania Drogi Krzyżowej w Koloseum rzymskim 25.03.2005
Kard. Joseph Ratzinger
MODLITWA WSTĘPNA
WSTĘP:
STACJA I ? JEZUS NA SMIERĆ SKAZANY
STACJA II ? JEZUS BIERZE KRZYŻ NA SWOJE RAMIONA
STACJA III ? JEZUS UPADA POD KRZYŻEM PO RAZ PIERWSZY
STACJA IV ? JEZUS SPOTYKA SWOJĄ MATKĘ
I Ty, Któraś współcierpiała….
STACJA V ? SZYMON Z CYRENY POMAGA NIEŚĆ KRZYŻ JEZUSOWI
STACJA VI ? WERONIKA OCIERA TWARZ PANU JEZUSOWI
STACJA VII ? JEZUS UPADA POD KRZYŻEM PO RAZ DRUGI
STACJA VIII ? JEZUS POCIESZA PŁACZĄCE NIEWIASTY
?Przyszedłszy, aby pełnić wolę Ojca, Jezus pozostaje jej wierny aż do końca i w ten właśnie sposób wypełnia swoją zbawczą misję wobec tych, którzy w Niego wierzą i kochają Go nie tyle słowami, co w praktyce. Jeśli miłość jest warunkiem naśladowania Chrystusa, to sprawdzianem prawdziwości tejże miłości jest ofiara (por. List Apostolski Salvifici doloris, 17-18).?
STACJA IX ? JEZUS UPADA POD KRZYŻEM PO RAZ TRZECI
STACJA X ? JEZUS Z SZAT OBNAŻONY
STACJA XI ? JEZUS PRZYBITY DO KRZYŻA
STACJA XII ? JEZUS UMIERA NA KRZYŻU
STACJA XIII ? JEZUS ZDJĘTY Z KRZYŻA
I Ty, Któraś współcierpiała….
STACJA XIV ? JEZUS ZŁOŻONY DO GROBU
MODLITWA NA ZAKOŃCZENIE:
Jeśli jest Ci ciężko, to sprawdź:
- czy niesiesz krzyż?
- czy na pewno swój krzyż?
- czy to, co niesiesz, to na pewno krzyż?
Nie nazywam was sługami, ale przyjaciółmi!
Pan Jezus na śmierć skazany
Moja Matka pozostawiła wszędzie, gdzie była, wymowny ślad świętości. Miłość nie dopuszcza rozłąki. Szukam ofiar, które by chciały przyłączyć się do Mojej. Czy miłujesz Mnie? Czy miłujesz Mnie więcej niż inni? Nabierzcie odwagi, by cierpieć. Są dusze, które nie mogą już żyć bez cierpienia. Jakkolwiek kocham was niezmiernie, z jakąż osobliwą miłością spoglądam na te dzieci, które cierpią… Spojrzenie Moje jest czulsze i tkliwsze od spojrzenia Matki. Czy to nie Ja stworzyłem serce Matki?
Wasza miłość, jak Ja jej szukam w waszych dziełach. Pomyśl o tym, by dojść do pokochania upokorzeń. Wymagam tak mało, tak łatwo można Mnie zaspokoić. Łącz twoje czyny z Moimi. Gdy będziesz jedno ze Mną, siła twoja będzie nadludzka. Pokaż swoim życiem, że na ziemi się nie wypoczywa. Wspólnie przeszliśmy lata. We dwoje dokonamy pięknych rzeczy. To przez ciebie zwracam się do tej lub innej duszy, aby ją pokrzepić, albo ją zachęcić, aby się zbliżyła. Widzisz, nic nie zapali się bez zetknięcia. Zbliż się do Mnie. Złącz się ze Mną, by stać się jednym. Proś za tych, którzy się boją. Dusza zapala się od duszy, jak świeca od świecy. Żyj odtąd myślą, że twój najdroższy Przyjaciel jest stale przy tobie, a wpływ twój będzie dziesięciokrotnie pomnożony. Gdy widzę was cierpiących dla Mnie, zbieram każde z waszych cierpień z wielką miłością.
Pomoc Weroniki
Przyłącz się do Moich owieczek. Zbliż się do Mnie. Złącz się ze Mną. Nie zapalisz ognia bez dotknięcia. Jak miła Mi jest wasza skwapliwość z jaką do Mnie przychodzicie. Zostanie ona szczególnie wynagrodzona.
Zabiegaj gorliwie o swe oczyszczenie w Sakramencie Pokuty. Zbieraj Krew płynącą po cierniach i obmywaj Nią świat. Z tego co wkładam w twoje ręce ? dawaj innym. Dziękujcie Stwórcy. Kochajcie Go za Jego delikatność. Jesteście z Rodziny Bożej.Stacja VII
Drugi upadek Jezusa
Gdy jesteście zjednoczeni z Moimi cierpieniami, wasze wynagrodzenie podoba się Bogu. I dlatego, gdy Mi na to pozwalacie, łączę życie wasze z życiem Moim. Pomagaj Mi, aby wszyscy weszli do Nieba i proś tych, którzy już weszli, aby wam pomagali. Mów do nich ze słodyczą, z czułością. Jeden szorstki odruch mógłby ich oddalić jeszcze więcej. Bądź surowa dla siebie, a łagodna dla innych. Chciej służyć, przypomnij sobie, że umywałem stopy, że niosłem ulgę, że uzdrawiałem.
Kiedy będzie dość świętych, oblicze świata ulegnie zmianie. Przypomnij sobie ? wystarczyłoby kilku tylko, by ocalić Sodomę. Pozwalam ci służyć Mi i kochać Mnie. Służyć Bogu… Gdybyś myślała o tym szczęściu… Ach, gdyby jeden jedyny dzień mógł być jeszcze przyznany potępionemu… Wyobraź sobie, jaki by on zrobił z niego użytek…
Będę cię słuchał z tak wielką radością ? tak uważnie, gdybyś wiedziała, powiedz im, aby do Mnie przyszli, by się oddali Miłości tacy, jacy są.
Przede wszystkim patrzę zawsze na waszą intencję, a dla czynów jestem pobłażliwy, jeśli się coś nie uda.
Powiedz im, aby przyszli!
Stacja VIII
Niewiasty Jerozolimskie
Miłość przyzywa miłość. Odpowiedz Mi. Pragnę ciebie. A ciebie co onieśmiela? Twoje powtarzające się zaniedbania? Twoje niedociągnięcia? Twoja myśl roztargniona? Upokarzaj się z twoich błędów… To wasze błędy czynią was nieszczęśliwymi. Uznajcie wasze przewinienia. Zejdźcie myślami do dna waszej nędzy.
Proś Ducha Świętego, by kierował twoim duchem. Czy ty wiesz, co to jest miłość Boga ? Człowieka, który wzywa miłości, a Który w odpowiedzi słyszy tylko śmiech i urągania? Jakże mało znają Mnie ludzie. Dla niektórych jestem nieznajomym, dla innych obcym, surowym nauczycielem.
Nieliczni są ci, którzy przychodzą do Mnie jak do umiłowanej rodziny. Chcę, aby się Mnie więcej nie bano, aby wiedzieli, że Moje Serce pełne miłości zawsze oczekuje, aby rozmawiano ze Mną jak z umiłowanym bratem.
Będę przychodził do ciebie, aby słuchać jak mówisz do Mnie. Lubię słuchać twej mowy, nie ze względu na jej treść, lecz po prostu dlatego, że do Mnie mówisz. Szukam u was zwrócenia się sercem do Serca. Ja wzywam, ty przynajmniej daj odpowiedź.
Stacja IX
Trzeci upadek Jezusa
Drapieżca porywa Mi wiele owieczek. Kto Mi pomoże, jeżeli wy, ze Mną duchowo złączeni, nie przyłączycie się? Jakże dokonam tego, jeżeli zamykacie przede Mną drzwi?
Tak rzadko kierujecie spojrzenia choćby ukradkiem w życie przyszłe, w waszą jutrzejszą siedzibę.
Wołaj Mnie, znam dobrze twoje wołanie. Pomóż Mi ratować grzeszników. Jestem tak bardzo wdzięczny tym, którzy usiłują Mi przyprowadzić dusze grzeszników. Ja każdą z nich wołam po imieniu. Wymień Mi dusze, które chciałbyś do Mnie przyprowadzić… Ze względu na ciebie, będę je uporczywie wołał. Ja ich naprawię… przemienię. Doznają radości jakiej nie znają. Jedynie Ja ją daję.
Stacja X
Odarcie z szat
Szedłem Drogą Kalwaryjską i mimo tylu trudów doszedłem. Nie pojmujesz tego dziecko, co to znaczy samotność, opuszczenie przez tyle dusz i jak bardzo potrzebuję wszelkich rodzajów i przejawów waszej miłości i czułości. Czy serce twoje może być zamknięte na widok Moich otwartych Ran? Czy nie wierzysz, że dzieje się coś w niebie i na ziemi, gdy Mnie skrwawionego ofiarujesz z sobą Ojcu? Na cóż służyłyby Moje boleści? A ty jak korzystasz z dobroci Ojca? Każda modlitwa ma swój odzew, którego ty nie słyszysz. Proś… Proś… W każdej minucie możesz ocalić tysiące dusz. Pomyśl. Proś. Kochaj. Proś usilnie. Przyjdź Królestwo Twoje. Nadejście godziny królowania Ojca może być przyspieszone, jeżeli Jego dzieci będą błagać o to usilnie. Jedno ?Chwała Ojcu? ? może sprowadzić z oddali nawrócenie duszy, zmienić postawę człowieka, od którego wiele zależy, uspokoić lud, wspomóc papieża, rozszerzyć akcję misjonarzy, ożywić Boga we wnętrzu duszy, oddać Bogu konającego ? poniesionego przez miłosierdzie Boże. Bądź Moją łaską dla każdego ? abyś w obliczu Moich męczenników mogła powiedzieć: – I ja tam byłam ? choćby tylko pragnieniem.
Stacja XI
Ukrzyżowanie Pana Jezusa
Pojmujesz, że w życiu każdego człowieka przychodzi chwila, która domaga się od niego najwyższego męstwa? Ileż to razy ukrzyżowała Mnie wasza wolność. Nie mogę już szukać grzeszników, ponieważ stopy Moje są przybite. Nie mogę już przyciskać rąk do Mojej piersi, ponieważ są przybite w pozycji rozciągniętej. Ale Serce Moje jest otwarte, niech grzesznicy tam wejdą i zamieszkają. Gdy Mój Krzyż wpuszczano do przygotowanego dołu, odgłos tego wstrząsu usłyszano w otchłani, gdzie tyle dusz czekało na przyjście Zbawiciela. One zadrżały z radości i nadziei. To Ja wynagradzam, a ty złóż na ołtarzu wszystkie swoje błędy i szeptem z czułością wyznaj Ojcu swoją skruchę.
Stacja XII
Śmierć Pana Jezusa na Krzyżu
Biedna duszo, zaczynasz w ten sposób popadać w sen. Wkrótce wrócę, ale ty śpiąc już Mnie nie usłyszysz. Czy będziesz miała siłę się kiedyś obudzić? Czy nie należy się raczej obawiać, że długo pozbawiona pożywienia osłabniesz i nie wyjdziesz już więcej z letargu?
Dusze Moje umiłowane, wiedzcie, że wielu spośród was śmierć zaskoczy wśród głębokiego snu. Gdzie i jak się obudzicie?
Stacja XIII
Pan Jezus z Krzyża zdjęty i na łonie Swojej Najświętszej Matki złożony
Spamiętaj to: – każdy dochodzi do cierpienia, które jest ostatnie. Oddałem wszystko. Czy zauważyliście, że nawet mieszkanie, w którym wypełniłem najdroższy Swój ślub ? Eucharystię ? użyczono Mi na słowa ? Mistrz je potrzebuje? Oddałem wszystko, aż do tuniki utkanej przez Moją Matkę. Pamiętaj o Moim ubóstwie. Bądź ukrzyżowana ze Mną. To znaczy przeciwstawiaj się swojej naturze, swoim pragnieniom, swojej miłości własnej, w posłuszeństwie Ojcu. Przypomnij sobie, że ukrzyżowanie poprzedza zmartwychwstanie, to znaczy wielkie radości.
Życie na ziemi krótko trwa, a potem ujrzycie Moje Oblicze, Moje ukochane dusze. Tak samo, jak wyzwoliłem i uratowałem dusze z otchłani, tak samo przyjdę uroczyście wyzwolić was i uratować.
Na Krzyżu otwarłem niebo dla wszystkich, ale każdy ma wolny wybór. To wy, Moi bracia, macie dopełnić zbawienia ludzi, prosząc Mnie o to, cierpiąc za nich. Nie pozbawiajcie Mnie swoich cierpień, one pomagają grzesznikom. W tobie Ja modlę się do Ojca. Spoglądaj często w niebo, to ci pomoże pragnąć go. Czy nie wyjdę ci naprzeciw większą część drogi? Dobry łotr zrozumiał miłość i wtedy wydał okrzyk żalu… Wkrótce potem spoczywał na Moim łonie. Marta, Maria i Łazarz, Mną się zajmowali. Czy nie sądzisz, że musiałem ich dobrze przyjąć w Moim Pałacu Niebieskim? Światło Moje wzejdzie nad tobą dnia ostatniego. Jak wielki będzie twój zaszczyt… Poznasz dobrodziejstwa Zbawiciela. Będziesz otoczona Moim miłosierdziem. Już od tej chwili wyśpiewuj swą wdzięczność. Myśl częściej o niebie. Jakże was tam wszystkich oczekuję… Tak pięknie przygotowałem uroczystości… Twoje miejsce czeka. Zrozum Mą niecierpliwość, by przyjąć współbiesiadników… by cieszyć się ich zrozumieniem i zaszczytem. Bardzo drogo zapłaciłem za wasze szczęście.
W tej ostatniej chwili potrzebna ci będzie Moja Matka. Jakże nie byłaby blisko tych, co całe życie odmawiają Różaniec święty ? prosząc Ją, by się modliła w godzinie śmierci.
Stacja XIV
Pan Jezus do Grobu złożony
Jakże drogo zdobyłem chleb dla Moich dzieci, ale jestem szczęśliwy, że mogę Go wam ofiarować. Czy staracie się podnieść swój głód Eucharystii? Czy nie żyjecie tak ? jak gdybyście mieli na zawsze pozostać na ziemi? Przyzwyczajajcie się do tego, że was szczodrze obdarowuję. Jestem Hostią. Ty jesteś monstrancją, a łaski Moje przenikające przez ciebie są jej promieniami złotymi.
Hostia raz otrzymana jest na wieczność dana. To właśnie jest Skarb Wybranych. Wasza postawa ? nieco pogardliwa w stosunku do Moich Sakramentów. Daj świadectwo twojej miłości i wdzięczności za tyle otrzymanych Hostii. Gdy kapłan zamyka drzwi tabernakulum, proś Mnie, abym zamknął ciebie w Moim Sercu. Nie miej innej woli tylko Moją, to jest wola Mego Ojca. Będziesz za to wynagrodzona w Dniu Ostatecznym. Tak pragnąłem waszej radości, że aż zstąpiłem na ziemię, aby poznać cierpienie. To nie kraj Mnie przyciągnął, lecz pokorna dusza. Dusze, które nieustannie prowadzą rozmowę wewnętrzną ze Mną, tego nie wiecie, ile rozkoszy zgotowaliście swojemu Zbawcy.
Nie pojmujesz tego, Moje dziecko, co to znaczy w samotności, opuszczeniu przez tylu, odczuwać, że w czyimś sercu jest się drogim przyjacielem… tym najmilszym… jedynym… oczekiwanym.
Dziwna to rzecz ? żeby stworzenie mogło pocieszyć swojego Boga. Ja pocieszę was, gdy zasypiać będziecie, odchodząc do wieczności.
ROZWAŻANIA DROGI KRZYŻOWEJ
Miłość, która zaskakuje
Każdego z nas nurtują pytania dotyczące naszego życia, a zwłaszcza sensu cierpienia i umierania. Bóg nie pozostaje obojętny na nasze niepokoje i lęki. Nie udziela nam jednak teoretycznych odpowiedzi, bo te niemogłyby uciszyć wątpliwości ludzkiego serca. On sam staje się odpowiedzią.
Rozważając Mękę Pańską, mamy szansę na nowo upewniać się, że to nie Bóg wymyślił krzyż i że to nie On zsyła nam cierpienie. On obdarza nas jedynie swoim Synem, który jest miłością i prawdą. Syn Boży zstąpił na ziemię nie po to, aby nasz krzyż był cięższy, lecz po to, aby nasza radość była pełna i by nasza droga życiowa stawała się drogą błogosławieństwa.
Jan Paweł II czasie pielgrzymki do Ojczyzny w ostatnim roku przed Wielkim Jubileuszem Odkupienia przypomniał nam jeszcze raz ten niezwykły laki, że droga krzyżowa w małżeństwie, kapłaństwie czy życiu konsekrowanym może być drogą świętości, a nawet drogą błogosławieństwa wtedy, gdy jest to krzyżowa droga męczeństwa, jak w przypadku 108 nowych polskich błogosławionych, męczenników II wojny światowej. Według logiki Chrystusa błogosławionymi są ci, którzy cierpią prześladowanie dla sprawiedliwości, którzy są biedni, odrzuceni, poniżani przez ludzi. Błogosławionymi są ci, którzy zapierają się samych siebie, którzy biorą swój krzyż na ramiona i idą za Nim.
Święty Paweł miał świadomość, że krzyż będzie znakiem powodującym zdumienie i niepokój. Miał świadomość, że głosi Chrystusa ukrzyżowanego, który dla jednych ludzi jest głupstwem, a dla innych zgorszeniem. Gorszą się krzyżem ci, którzy wyobrażają sobie Bożą miłość w kategoriach tryumfalizmu, którzy marzą o przemocy miłości, czyli o zwycięstwie dobra nad złem kosztem wolności i godności człowieka. Rzeczywiście Bóg tak „kochający” nigdy by się nie pozwolił ukrzyżować. Ale też nie byłby Bogiem, który jest Miłością. Mógłby być jedynie „bogiem” telewizji, reklam, czy „bogiem” naiwnych, dziecięcych marzeń o istnieniu łatwego szczęścia. Z kolei za głupstwo uważają krzyż Chrystusa ci, którzy lekceważą Bożą miłość, albo wręcz nią gardzą. Oni szydzą z Ukrzyżowanego, gdyż są wyznawcami znacznie mniejszej „miłości”. Głoszą „miłość” na miarę ich własnego serca oraz ich własnych aspiracji: „miłość” niewierną i niepłodną, prymitywną i odwołalną, którą wycofuje się w obliczu pierwszej trudności. Ale w istocie jest to jedynie karykatura miłości, która przynosi bolesne rozczarowania i cierpienia. Jako źródło mądrości i umocnienia mogą traktować krzyż wyłącznie ci ludzie, którzy zrozumieli logikę Bożej miłości. Co w świetle Chrystusowego krzyża wyrażają nasze ludzkie krzyże? Czasami one również są ceną za miłość: za miłość małżeńską, rodzicielską, kapłańską, za miłość odpowiedzialnego wychowawcy i wiernego przyjaciela, za miłość patrioty i człowieka sprawiedliwego, za miłość człowieka, który wprowadza pokój, który przebacza, który kocha nawet nieprzyjaciół, który staje się dla innych bezinteresownym darem z samego siebie, który kocha tak, jak Chrystus nas pierwszy pokochał. Wtedy krzyż jest rzeczywiście ceną za miłość, ceną za naśladowanie Chrystusa, a droga krzyżowa przemienia się w drogę świętości i błogosławieństwa, w drogę Bożego pokoju, jakiego ten świat dać nie może.
Czasem jednak krzyż, który dźwiga człowiek jest ceną za grzech. Są środowiska, które kpią z Chrystusowego krzyża, ą w obliczu cierpienia, do którego sami się przyczyniają, mówią o milczeniu Boga i o tym, że to On jest winny za wszelkie zło tego świata.
Każdy człowiek, dla którego Ukrzyżowany jest zgorszeniem lub głupstwem, wkłada nowy ciężar krzyża na własne ramiona, a często również na ramiona drugiego człowieka. Taki człowiek będzie wymyślał coraz to nowe formy krzyża. Będzie nadal zsyłał cierpienie innym ludziom, a także sobie samemu dopóty, dopóki będzie powtarzał dramat grzechu pierworodnego. Dopóki będzie twierdził, że jest dobrym sędzia we własnej sprawie. Dopóki będzie przekonany, że bez pomocy Boga może odróżnić dobro od zła oraz poradzić sobie z własnym życiem. Dopóki cierpienie i rozczarowanie nie otworzy mu oczu. Dopóki nie pokocha Boga. który jest Miłością. Dopóki zła w sobie i wokół siebie nie zwycięży dobrem…
Przychodzimy do Ciebie, Panie Jezu, w tej szczególnej godzinie piątkowego popołudnia, gdyż pragniemy przypomnieć sobie tamten Wielki Piątek sprzed dwóch tysięcy lat, ów szczególny piątek miłości Boga do człowieka. Pragniemy po raz kolejny w naszym życiu przejść z Tobą i za Tobą Drogą Twojego Krzyża. Ty przyszedłeś na tę ziemię, aby nas uczyć prawdy o Bogu, który jest miłością oraz o człowieku, który tej miłości potrzebuje jak tlenu do oddychania. Ty z miłości przyszedłeś do nas – stworzonych na Twój obraz i podobieństwo, a jednocześnie do nas – zacierających grzechami i słabościami podobieństwo do Stwórcy. Przyszedłeś, aby nas odnowić, przemienić, pomóc w nawróceniu i odzyskaniu radości.
STACJA I
Pan Jezus na śmierć skazany
Oto my, ludzie, odważamy się być sędzią naszego Boga i Stwórcy. Decydujemy się skazać na śmierć Jezusa Chrystusa, którym w swej niepojętej miłości obdarował nas Ojciec. Osądzamy i skazujemy jedynego świętego, jedynego niewinnego, który przeszedł przez ziemię, czyniąc wyłącznie to, co dobre. Jego słowa były stówami prawdy, a Jego czyny wyrażały jedynie miłość. Tymczasem odpowiedzią człowieka na przyjście kochającego Boga był wyrok śmierci.
Ciągle od nowa oburzam się, gdy uświadamiam sobie to wszystko, co z Tobą, Panie Jezu, zrobiono w ów jedyny w historii ludzkości piątek, który słusznie nazywamy Wielkim Piątkiem. Zdumiewam się niepomiernie, że ludzie byli w ów piątek tak bardzo zaślepieni i okrutni. Jeśli jednak patrzę głębiej i odważniej na mnie samego, to z bólem dostrzegam, że ja też jestem pośród tych, którzy skazują Ciebie na śmierć. Dzieje się tak chociażby wtedy, gdy osądzam innych ludzi, nie znając przecież ich wnętrza, albo gdy moimi słowami czy zachowaniami poniżam i krzywdzę bliźniego. Za każdym razem, gdy nie jestem wrażliwy na drugiego człowieka, gdy spotykam się z ludźmi w inny sposób niż przez miłość – ranie w nich Twój wizerunek i nie dostrzegam Twojej obecności. Wtedy zraniona zostaje w tych ludziach jakaś cząstka ich człowieczeństwa, które od Ciebie pochodzi, a także jakaś cząstka nadziei, która jest Twoim darem. Osądzając i krzywdząc innych, ranie i skazuję na śmierć Ciebie samego. Ty przecież utożsamiasz się najbardziej z Tymi, którzy są krzywdzeni i którzy niesłusznie cierpią. Ze szczerego serca przepraszam Cię, Panie Jezu, za wszystkie skazujące wyroki, które w mojej słabości i grzeszności wydałem na ludzi i na Boga.
STACJA II
Jezus bierze krzyż na swoje ramiona
Panie Jezu, w pierwszej stacji Drogi Krzyżowej dziwiłem się ludziom okrutnym i zaślepionym, którzy Ciebie – Jedynego niewinnego, potępili i skazali na śmierć. Teraz dziwię się jednak Tobie, a nie ludziom. Zaskakuje mnie Twoje zachowanie. Oto przyjmujesz ludzki wyrok i bierzesz krzyż na Twoje ramiona. Nie protestujesz, nie krzyczysz, nie apelujesz do poczucia sprawiedliwości czy sumienia. Poddajesz się osądowi tłumu. Przyjmujesz wyrok wydany przez urzędnika, dla którego najważniejsza była jego polityczna kariera, a także wyrok wydany przez tłum nieświadomy tego, co czyni.
Zdumiewające jest Twoje milczenie wobec Piłata. Nawet nie próbujesz się bronić. Gdy jednak zamyślam się głębiej nad motywami Twego działania, wtedy zaczynam rozumieć, że Twoje zachowanie nie jest czymś zaskakującym. Ono nie jest wyrazem Twojej naiwności czy poczucia bezradności. Przeciwnie, Twoja postawa jest czymś oczywistym dla kogoś, kto kocha, dla kogoś, kto jest Miłością. Przecież w tamten piątek miałeś jedynie dwie możliwości: albo odrzucić wyrok złych ludzi, a w konsekwencji odrzucić krzyż i wycofać miłość, albo trwać w miłości do końca. Również wtedy, gdy my, ludzie tej ziemi. Ciebie osądzamy, krzywdzimy i skazujemy na śmierć. Twój krzyż, Twoje niewinne cierpienie to cena za miłość. To cena, którą Bóg płaci za to, że pokochał kogoś lak niedoskonałego, jak my – ludzie doświadczający skutków grzechu pierworodnego, a także skutków grzechów i słabości kolejnych pokoleń.
STACJA III
Pierwszy upadek pod krzyżem
Znowu, Panie Jezu, zupełnie mnie zaskakujesz. Najpierw zdziwiłem się temu, że wziąłeś krzyż i wyruszyłeś w kierunku wzgórza niewyobrażalnego cierpienia. Ze zdumieniem zrozumiałem, że jest to cena, jaką płaci Ten, który kocha w sposób wierny i bezwarunkowy, Jednak w tej kolejnej stacji Drogi Krzyżowej zaskakujesz mnie jeszcze bardziej, Ty – prawdziwy Bóg – chwiejesz się pod krzyżem tak, jak skrajnie zmęczony człowiek. Upadasz. Twoje fizyczne siły są ograniczone. Mimo że Twoje ciało jest podtrzymywane przez Boską naturę, stałeś się prawdziwym człowiekiem. W obliczu Twego upadku ze zmęczenia uświadamiam sobie do końca tę prawdę. Ty zaryzykowałeś wszystko, oddawszy się w nasze ręce. Stałeś się kimś po ludzku ograniczonym i słabym. Kimś, kogo można doprowadzić do wyczerpania fizycznego, do upadku z braku sił. W Ogrójcu przeżywałeś dramatyczny lęk. Później na krzyżu wykrzyczałeś swoją rozpacz. Nic, co bolesne i okrutne, nie zostało Ci oszczędzone.
STACJA IV
Spotkanie z Matką
Synu Boży i Synu Człowieczy, jakże wspaniałą znalazłeś Matkę wśród kobiet tej ziemi. Maryja przyjęła najpierw wolę Twojego Ojca: „Oto ja służebnica Pańska”. Później przez dziewięć miesięcy chroniła Ciebie we własnym wnętrzu, ofiarując Ci kawałek swojego ciała i część swojej krwi. Gdy byłeś dzieckiem, ona troskliwie czuwała nad Twoim wzrastaniem. Kiedy stałeś się już po ludzku silny i dorosły. Usunęła się w cień, rozważając w swym sercu Twoje słowa i Twoją tajemnicę. Pojawiała się jedynie wtedy, gdy ktoś potrzebował szczególnej pomocy tak, jak nowożeńcy w Kanie Galilejskiej. Maryja jest obecna także teraz, gdy Ty sam potrzebujesz wsparcia na krzyżowej drodze miłości. Oto geniusz kobiety bezgranicznie posłusznej Bogu. Oto geniusz Twojej Matki. Geniusz, który ma szansę rozwijać w sobie każda kobieta tej ziemi, która jest blisko Ciebie.
STACJA V
Przymuszona pomoc Szymona
Mój Zbawicielu, Szymon jest inaczej obecny na Twojej Urodzę Krzyżowej niż Twoja Matka. Maryja pojawiła się tam, gdzie była Ci najbardziej potrzebna. Przyszła z własnej inicjatywy, wiedziona instynktem macierzyńskiej miłości. Tymczasem Szymon zjawił się na Twojej drodze przypadkowo. Jego przymusili żołnierze, aby pomógł Ci w dźwiganiu krzyża. To nie był wyraz miłości czy współczucia z jego strony. Również żołnierze nie kierowali się współczuciem czy troską o Ciebie. Przeciwnie, w swoim okrucieństwie nie chcieli dopuścić do tego, byś nie doszedł do szczytu Golgoty i żeby nie mogli Ci zadać ostatecznego bólu – przybicia do krzyża.
Szymon jednak staje po Twojej stronie. Nie narzeka. Nie próbuje znaleźć jakiegoś alibi, by się oddalić, by oddać Ci krzyż, aby już więcej nie pomagać. Mógł tłumaczyć się, że jest gdzieś pilnie oczekiwany, że ma słabe zdrowie czy że boli go kręgosłup. Żołnierze daliby mu chyba wtedy spokój. On jednak udzielił Ci pomocy i – chociaż przymuszony – włożył rzeczywisty wysiłek w towarzyszenie samemu Bogu na drodze krzyża.
STACJA VI
Spotkanie z Weroniką
Po Szymonie, który pomagał Ci rzeczywiście, chociaż w przymuszony sposób, na Twojej drodze ku Golgocie pojawia się kolejna osoba. Tym razem jest to kłos, kto zbliża się do Ciebie z własnej woli. Jest to kobieta, której tradycja nadała imię Weroniki. Ona okazuje się wrażliwa i niezwykle odważna. Bardziej odważna od Twoich uczniów, którzy uciekli i skryli się w anonimowym tłumie. Tylko Jan pojawi się później pod krzyżem. Inni poddali się lękowi i przerażeniu. Tymczasem Weronika nic poddaje się presji tłumu. Podchodzi do Ciebie – wyszydzonego skazańca.
Współczuje. Wyciera Twarz komuś, kto jest przez tłum wyśmiewany, popychany, prowadzony jak złoczyńca na egzekucję.
STACJA VII
Drugi upadek Chrystusa
STACJA VIII
Spotkanie z płaczącymi kobietami
Jezu Chryste, często spotykamy takie właśnie kobiety, jak te rozpłakane na Twojej drodze cierpienia. Są one osobami, które okazują dobre serce i dobrą wolę. Patrzą ze łzami w oczach na ludzkie cierpienie i ludzką nędzę. Czują się jednak bezradne. Pozostają bierne lub naiwne. Nie wyciągają wniosków z obserwacji własnego życia oraz z życia swoich bliskich. Brak im zdolności lub odwagi, by okazywać miłość, która wychowuje i przemienia człowieka. Synu Maryi, Ty broniłeś godności kobiet. Pomóż nam – na Twój wzór – wspierać dziewczęta i kobiety naszych czasów, aby potrafiły dorastać do miary swego kobiecego powołania i wielkości. Spraw, byśmy czynili to z cierpliwością, pokorą i szacunkiem.
STACJA IX
Trzeci upadek pod krzyżem
Jezu Chryste, jeśli miałbym jeszcze wątpliwości, czy Twoja droga ku Golgocie była trudna i wyczerpująca, to teraz dajesz mi Jeszcze jeden znak, że cierpisz ponad ludzkie siły. Kolejny upadek. Jeszcze większy ból. Kolejne okaleczenie, poranienie Twojego ciała. A później nadludzki wysiłek, żeby powstać, żeby do końca trwać w miłości do człowieka. Miłość jest największą siłą w kosmosie. Ona potrafi nawet z prawdziwie ludzkiego ciała uczynić narzędzie zdolne do niewiarygodnego wysiłku i wytrwałości. Miłość wszystko może. Potrafi pomnożyć także nasze cielesne siły. Umożliwia przezwyciężenie największego nawet zmęczenia i zniechęcenia fizycznego, psychicznego czy duchowego.
STACJA X
Jezus z szat obnażony
Ból obnażenia jest znacznie większy i bardziej dokuczliwy niż ból fizyczny, niż fizyczne upadki czy wysiłek powstawania. Jezu Chryste, w tej stacji doświadczasz bólu obnażonej godności nie tylko ciała, ale całego człowieczeństwa. Ciało nie jest czymś dodatkowym czy mało ważnym. Ono uczestniczy w godności człowieka stworzonego na obraz i podobieństwo Boga. Obnażenie z szat musiało Cię, Chryste, zaboleć bardziej niż to wszystko, czegoś do tej pory wycierpiał. Na drodze krzyżowanej miłości posunąłeś się aż tak daleko w Twoim poddaniu się ludzkiej złości i okrucieństwu. Miłość raz jeszcze okazała się silniejsza.
STACJA Xl
Jezus do krzyża przybity
Czasami słyszymy twierdzenie, że oto Bóg chrześcijan jest Bogiem okrutnym, gdyż skazuje swojego Syna na niewinną śmierć, i to śmierć krzyżową. Tego typu poglądy są zwykle przejawem cynizmu. Trudno bowiem uwierzyć, aby ktoś głoszący tego typu poglądy byt aż tak naiwny, żeby sam w nie wierzył. To przecież nie Bóg Ojciec skazał Ciebie, nasz Zbawicielu, na śmierć krzyżową. Potrafimy dokładnie ustalić listę odpowiedzialnych za Twoje cierpienie. To był Annasz, Kajfasz, Piłat, Herod, a także podburzony tłum, który krzyczał: „Ukrzyżuj Go!”. W tym tłumie ludzi, którzy w demokratycznym głosowaniu uwolnili Barabasza, a nic Ciebie, nic było Twojego Ojca. On nie krzyczał z tłumem: ukrzyżujcie Go! On mówił coś zupełnie innego: ..Oto mój Syn umiłowany, w którym mam upodobanie, Jego słuchajcie”.
STACJA XII
Jezus na krzyżu umiera
Twoja śmierć na krzyżu to nie tylko najwyższy znak nieodwołalnej miłości, ale także najbardziej wyraźny znak ceny, jaką zapłaciłeś, Chryste, za Twoją miłość aż do końca. Tuż przed śmiercią w swoich ludzkich uwarunkowaniach wykrzyczałeś słowa, które mną wstrząsają: „Boże mój, czemuś mnie opuścił”. Oto co przeżywałeś w obliczu okrutnego, niewinnego cierpienia, w obliczu bezpośredniej bliskości śmierci. Poczułeś się wtedy po ludzku opuszczony przez Boga, który jest Miłością. Nie poddałeś się jednak emocjonalnej rozpaczy. Jak nieodwołalna była Twoja miłość do ludzi, tak równie nieodwołalne było Twoje zaufanie do Tego, od którego wyszedłeś i do którego teraz wracasz: „Ojcze w Twoje ręce oddaję ducha mego”. W sytuacji, kiedy ktoś przybija mnie do krzyża cierpienia, albo kiedy ja sam wyrządzam sobie krzywdę, ulegając moim grzechom i słabościom, pragnę razem z Tobą. Chryste, wykrzyczeć całe moje zaufanie do Tego, który nie opuścił Ciebie i który nigdy o mnie nie zapomni: Ojcze w Twoje ręce oddaję moją przeszłość i teraźniejszość, a także moją nadzieję na lepszą przyszłość.
STACJA XIII
Jezus z krzyża zdjęty
Wykonało się. Oddałeś, Chryste, ducha w ręce Dobrego Ojca. Ty, który jesteś wcieloną Miłością, powracasz teraz do Miłości, gdyż do końca wypełniłeś misję miłości – bez miary. Misję tej miłości, która odnawia oblicze ziemi i która potrafi dokonać największego cudu w kosmosie, gdyż przemienia nasze wnętrze, uzdrawia naszą wolę, oczyszcza nasze sumienie, uszlachetnia nasze postawy. Jednorodzony Synu Boga żywego, oto teraz Twoje ciało zostaje zdjęte z krzyża, z tego narzędzia hańby, które odtąd już na zawsze stanie się narzędziem i symbolem największej miłości, jaka istnieje w kosmosie.
STACJA XIV
Jezus do grobu złożony
Jakże naiwni i biedni są tacy ludzie. Zapominają, że Twojej Miłości nikt nie jest w stanie zaniknąć w grobie przeszłości i zapomnienia, gdyż jest to miłość silniejsza od śmierci, od grzechów i słabości człowieka, od ludzkiej przewrotności. Twoja miłość sprawia, że nieustannie powtarza się cud Wielkanocny. Tak, jak – wbrew siłom zła – Boża Miłość zmartwychwstaje i wychodzi z grobu, tak też każdy z nas może zmartwychwstać do nowego życia w radości i prawdzie, w świętości i pokoju. Panie życia i śmierci, wierzę, że nawet wtedy, gdy moje wnętrze okazuje się zimne i ciemne jak grób, to mocą Twojej obecności może stać się ono świątynią zmartwychwstania, miejscem prawdziwej przemiany i nowej nadziei. Wzmocnij moją wiarę w Twoją zmartwychwstającą Miłość.
MODLITWA KOŃCOWA
Jezu Chryste, Miłości umierająca dla mnie na krzyżu i zmartwychwstająca, aby mi towarzyszyć w ziemskiej pielgrzymce do Ojca! Oto kolejny raz w moim życiu przeszedłem szlakami tej Twojej zdumiewającej Miłości, która mnie nieustannie zaskakuje. Mimo to w dalszym ciągu noszę w moim sercu tysiące pytań. Skoro kochasz mnie nad życie, to dlaczego nadal we mnie i wokół mnie pojawia się tak wiele cierpienia, krzywdy, grzechu? Dlaczego także po Twoim zmartwychwstaniu wybuchają kolejne wojny i kataklizmy? Dlaczego niewinnie cierpi mnóstwo dzieci, kobiet, starców? Dlaczego dalej tak boleśnie doświadczamy coraz to nowych i bardziej okrutnych form zła na tym świecie? Dlaczego to wszystko, skoro Ty nas nieodwołalnie kochasz i skoro jesteś wszechmocny?
Panie i Zbawicielu, tego typu pytań mógłbym stawiać Ci wiele. Nie starczyło by mi na 1o dnia ani nocy, a nawet całego życia na tej ziemi. Jednak w obliczu Twojej Drogi Krzyżowej pokornie pochylam przed Tobą głowę i milknę, bo Ty dajesz mi odpowiedź na wszystkie moje pytania i wątpliwości. Przypominasz mi, że sam zapłaciłeś najwyższą cenę za powołanie mnie do życia i za obdarowanie mnie wolnością. Teraz masz pełne prawo, by do mnie powiedzieć: czy Ja, Bóg, jestem ci jeszcze coś winien, człowieku? Czy mógłbym zrobić jeszcze coś więcej, aby ludzie tej ziemi nauczyli się myśleć w sposób prawy i kochać tak, jak Ja pierwszy pokochałem człowieka? Czy Ja, Twój Bóg i Przyjaciel, mogłem uczynić jeszcze coś więcej, aby twoja radość i radość twoich braci i sióstr była pełna, aby ludzie na tej ziemi żyli w prawdzie, wolności i świętości? Czy Ja, Twój Bóg, coś zaniedbałem? Czy to Ja, Twój Bóg, zgrzeszyłem przeciw Tobie?
Panie Jezu, stojąc u kresu Krzyżowej Drogi Twojej Miłości, przyznaję z pokorą i wdzięcznością, że to Ty masz prawo stawiać mi niepokojące pytania. Dzisiaj odpowiadam Ci z głębi mojego serca: Ty Boże, nie mogłeś uczynić już nic więcej. Więcej natomiast mogę uczynić ja. Dla tych, którzy żyją w Twojej obecności, wszystko staje się możliwe, Chryste, moja Miłości, proszę Cię o Twoją łaskę i pomoc, aby umarł we mnie stary człowiek i abym narodził się do nowego życia i nowej nadziei. Amen.
Ks. Marek Dziewiecki
Rozważania Drogi Krzyżowej
Nabożeństwo Drogi Krzyżowej swój początek bierze z Jerozolimy. Z czasem zaczęto w całym kościele wznosić stacje męki Pańskiej. Wierni obchodząc je rozważają cierpienie Zbawiciela, który pomimo bólu i cierpienia modlił się wędrując z krzyżem na ramionach. Na tej drodze jesteśmy z Jezusem złączeni przez krzyż. Krzyże naszego życia kładziemy na krzyż Chrystusa. Jego cierpienia i nasze chcemy złożyć Bogu.
Przez tą drogę męki cierpiący Chrystus uczy nas umiejętności kontaktu z Bogiem w każdej sytuacji, w jakiej człowiek się znajduje. W Ewangelii wg. św. Mateusza napisane jest:” Jeśli kto chce pójść za Mną, niech się zaprze samego siebie, niech weźmie krzyż swój i niech Mnie naśladuje”. Uczestnicząc więc w Drodze Krzyżowej, nie rozglądajmy się na wszystkie strony Kościoła, lecz przypomnijmy sobie te słowa i wraz z cierpiącym Jezusem łączmy się w Jego męce.
Prosimy Cię, umocnij naszą nadzieję w chwilach zwątpienia i upadku.